Lekcje teściowej

Układy między synową a teściową zawsze są skomplikowane ale czy synowa może nauczyć się czegoś od nowej mamy?


Bez względu na to, czy będzie twoim przyjacielem, czy wrogiem, teściowa zawsze chętnie udzieli ci lekcji życia. Jest od tego ekspertem. Czego ja nauczyłam się od matek moich eks? Chyba tego, że warto być sobą...

W słynnej skali stresu opracowanej przez psychiatrów Thomasa Holmesa i Richarda Rahe’a powinien znaleźć się dodatkowy punkt: spotkanie synowej z teściową (albo „prawie synowej” z „prawie teściową”). Takich spotkań zdarzyło mi się kilka i o ile nie odbyły się z zaskoczenia, zawsze miałam przed nimi objawy stresu szkolnego: ból brzucha i chęć spędzenia reszty życia pod kołdrą.

Znacie to? On opowiada o swojej matce niewiarygodne rzeczy: była potworem wychowawczym, karmiła go kaszą gryczaną polaną tłuszczem i nigdy nie przytulała. Do bólu brzucha dołącza się więc dramatyczne pytanie: - Dlaczego byłaś taką złą matką!? A ona okazuje się przesympatyczną, żwawą kobietą o błyskotliwym poczuciu humoru, której kluski śląskie z pieczarkami mogłabyś jadać co dzień na śniadanie.

Gorzej, gdy synek mamusi rozpływa się nad urokami swojej rodzicielki, a ona, stając w drzwiach w dłuuuuugiej indyjskiej sukni z ciężkimi koralami na szyi, taksuje cię nieprzyjaźnie. I wtedy już wiesz, że założenie wysokich zamszowych kozaków do szortów nie było najlepszym wyjściem.

Najgorsza jest jednak sytuacja, kiedy on o niej nie mówi NIC. Wtedy można się spodziewać najgorszego: że zaprosi cię na obiad przygotowany przez mamusię, utnie sobie po nim godzinną drzemkę (to nie pomyłka w druku, to autentyk!), a ty zostaniesz sam na sam z kobietą, którą widzisz pierwszy raz, i będziecie rozmawiać. O życiu. Bo takie spotkania i rozmowy są właśnie jak lekcje życia.

Lekcja pierwsza: o niezmąconej radości

Moja pierwsza „o mały włos teściowa” nie bała się smutku. Do dzisiaj nie wiem, jak to robiła, ale wciąż szczebiotała, a nas – nastoletnią parę oraz jej partnera życiowego, dużego brodatego mężczyznę – zawsze obdarzała uśmiechem. Nigdy nie widziałam jej zdenerwowanej czy zirytowanej. Wnosiła do naszego pokoju frytki oraz smażone jajka i prześlizgując się błyskawicznie po naszych twarzach (przecież wiadomo było, co robiliśmy w nocy), mówiła „smacznego” i znikała. Dzisiaj, po 20 latach, ciągle nie mogę sprostać tajemnicy tej czarnowłosej kobiety. Ale zobaczyłam, że do życia zawsze warto się uśmiechać. A jej syna mam nawet na Facebooku.

Lekcja druga: o szacunku dla każdego


Mam wrażenie, że polubiła mnie, zanim mnie poznała. Tak bardzo była otwarta na drugiego człowieka. A ponieważ była sędzią, to od niej dowiedziałam się, że sędzina to tylko żona sędziego.

Gdy po raz pierwszy zostaliśmy sami (ja i jej syn) w domu na noc, w lodówce zostawiła nam, 19-latkom, butelkę szampana! Czułam się zawsze przez nią akceptowana i przyjaźniłam się z nią nawet po rozstaniu z jej synem, aż do jej śmierci. Podpatrywałam jej prostotę, która mi szalenie imponowała. Potrafiła długo rozmawiać z panią w osiedlowym warzywniaku. O dzieciach fryzjerki (też osiedlowej, zupełnie nie zwracała uwagi na tzw. dobra luksusowe) wiedziała wszystko.

Teraz, chociaż jej już nie ma, gdy słyszę dobry dowcip, mam ochotę zadzwonić i opowiedzieć jej przez telefon, żeby się razem pośmiać.

Będąc w Indiach, w nocy, w górach, wieziona przez szalonego kierowcę, bez świateł, na serpentynach, pomodliłam się do niej, aby wzięła mnie w opiekę. Wzięła.

Lekcja trzecia: o dziwieniu się i seksie


Miałam też, a jakżeby inaczej, „o mały włos teściową” z Francji! Wspaniałą Annick, kobietę o szerokich biodrach, pięknym uśmiechu, ciepłych brązowych oczach i starannym makijażu w kolorze fioletu. Z mojego krótkiego kontaktu z nią wyniosłam fundamentalną lekcję dotyczącą seksu. Mój francuski chłopak zabrał mnie późnym wieczorem do swojego francuskiego łóżka w swoim francuskim domu, w którym mieszkał z francuskimi rodzicami i siostrą. I kiedy rano otworzyłam oczy, pierwszą moją myślą było pytanie: „Co na to jego rodzice? A zwłaszcza matka?”. Nie doceniłam spuścizny francuskiego libertynizmu, de Sade’a, markizy de Merteuil, a przede wszystkim lekcji wychowania seksualnego w szkołach.

W kuchni przy śniadaniu zostałam powitana jak... dawno niewidziana krewna z egzotycznego kraju, a nie jak dwudziestokilkuletnia panienka, która właśnie zbałamuciła syna. - Czy są w Polsce dyskoteki? A makaron? - pytała mnie z zaciekawieniem w fioletowo-brązowych oczach. Z tej sytuacji wyciągnęłam wniosek, że uprawianie seksu z mężczyzną, który jest jej synem, wcale nie musi oznaczać, że ona, „teściowa”, nagle zapała niechęcią do mnie, „synowej”. Byle tylko był to seks bezpieczny. Nasz – był.

Po latach dowiedziałam się, że Annick rozwiodła się z mężem ekspolicjantem, który po przejściu na emeryturę zachowywał się o niebo gorzej niż żandarm z Saint-Tropez. Wyjechała do Bordeaux i żyje tam szczęśliwie ze szczuplutkim Francuzem z branży mleczarskiej. Kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy druga lekcja Annick: że szczęścia trzeba szukać długo i wytrwale i może ono znajdować się nawet o 700 km na południowy zachód od domu, w którym spędziło się ostatnich trzydzieści kilka lat.

Lekcja czwarta: o zasługiwaniu na syna


Powiem wprost: za czwartą „jego matką” nie przepadałam, gdyż była klasyką klasyki w kwestii teściowych. Uważała, że nie zasługuję na jej syna, nie opiekuję się nim wystarczająco dobrze, a mój styl ubierania się powinien być bardziej konserwatywny.

- I te włosy tak ci sterczą - narzekała. - Zobacz, on jest rzecznikiem prasowym wielkiej korporacji, jak ty będziesz wyglądała na najbliższym raucie? Dzięki niej poznałam znaczenie słowa „raut”, ale nie tylko. Udało mi się nauczyć od niej jednej z moich ulubionych czynności: robienia na szydełku rzeczy z ubraniowego recyklingu. „Zobacz”, mówiła rozcinając na wąskie paski sprany różowy T-shirt. - Jak będziecie mieli dzieci, to z wyrośniętych śpioszków zrobisz serwetki albo co ci tylko przyjdzie na myśl. I jaką one będą miały wartość sentymentalną! Dzieci nie zdążyły wyrosnąć ze śpioszków, bo rozstaliśmy się po roku. Ale powstał śliczny dywanik do łazienki z sukienki i ze spódnicy pociętej w wąskie paski. - Będzie dobrze chłonął wodę - zapewniła mnie „teściowa”. Miała rację.

Lekcja piąta: której nie było


Z tą „teściową” nie miałam przyjemności się zapoznać, ale wiele się od niej nauczyłam. Nigdy nie zostałyśmy sobie przedstawione, ponieważ on... wstydził się tego, że jest ode mnie o 11 lat młodszy. A raczej, że to ja jestem od niego o 11 lat starsza. Tę nauczkę zapamiętałam na długo.

Jego matka, moja miłość


Z teściową warto utrzymywać przynajmniej poprawne stosunki. Zyska na tym twój związek z jej synem.

Jak zdobyć sympatię teściowej?

Adriana Kłos (psychoterapeutka): Obawiamy się tego, czego nie znamy. A warto poznać teściową, posłuchać jej, zasięgnąć opinii w jakiejś sprawie czy wziąć przepis na jej ciasto. Zgodnie z zasadą wzajemności teściowa najprawdopodobniej odwdzięczy się szacunkiem i zainteresowaniem. Matka naszego syna to ważna postać w jego życiu i to się nie zmieni. Łączy ich głęboka więź. Dlatego konflikty i wrogość obu kobiet na pewno będą go raniły. O wiele łatwiej będzie się żyło, gdy dobrze ułożymy sobie relacje z teściową. Oczywiście o to powinien się starać także nasz partner i sama teściowa, bo bez tego trudno nam będzie cokolwiek zdziałać. On nie może być uzależniony od matki, powinien stać zawsze przy żonie. Krytyce i ingerencji matki w ich życie powinien jasno powiedzieć „nie”.

Matki naszych partnerów są różne: tolerancyjne, wtrącające się w nieswoje sprawy albo bardzo wyzwolone, które nie chcą zajmować się wnukami. Czy na każdy z tych typów teściowych powinniśmy mieć sposób?

Problem zawsze jest podobny, bez względu na to, jaka jest teściowa. Jeśli forma dawania rad jest dla nas do przyjęcia i czujemy, że nasz mężczyzna zawsze stoi przy nas, sytuacja zwykle jest do opanowania. Zawsze mamy prawo posłuchać z uśmiechem i jeśli się z czymś nie zgadzamy, dalej robić swoje. Zasady asertywnej komunikacji również w tym przypadku się sprawdzają. Natomiast jeżeli jej postępowanie narusza nasze granice, to nie możemy milczeć w bólu i tolerować jej zachowania. Trzeba powiedzieć: chcę szacunku dla moich uczuć i wartości. Ustalić zasady i wyznaczyć granice. I zawsze warto pozostać sobą, naginanie się pod wpływem innych na dłuższą metę nigdy się nie opłaca. Natomiast co do problemu matek czy teściowych, które nie chcą opiekować się wnukami, trzeba pamiętać, że one mają do tego prawo. Nie każdy lubi dzieci i prosząc o cokolwiek, należy liczyć się z odmową. 
 
Krystyna Romanowska





Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Lekcje teściowej
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 5
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |