Divorcitis. Czy to choroba rozwodu?

Nie tylko choroby bywają zaraźliwe. Okazuje się, że zaraźliwe być mogą pewne zachowania i sytuacja.


Twoja przyjaciółka właśnie rozstała się z mężem? A więc szanse, że i ty wkroczysz na rozwodową ścieżkę, wzrosły o 75 proc. Badacze namierzyli nowy, niebezpieczny wirus: divorcitis. Od ciuchów i powiedzonek, po zamawiane w klubie drinki i preferowanych chłopaków: dziewczyny uwielbiają naśladownictwo. Mówią o tym nawet naukowe badania. Na określenie tego zjawiska, w większości przypadków niegroźnego, specjaliści wymyślili termin „efekt społeczności plemiennej”.

Etapy w ludzkim życiu zwykle następują po sobie w tym samym porządku: nie należy się dziwić, że przyjaciółki wychodzą za mąż i rodzą dzieci w mniej więcej tym samym czasie. Ale ostatnio potrzeba imitacji wkroczyła w kolejną sferę: jeśli kobieta się rozwodzi, jest duże prawdopodobieństwo, że swe związki zakończą również jej przyjaciółki.

Niedawne badania przeprowadzone na próbie 12 tys. par wykazało, że jeśli twój przyjaciel jest po rozwodzie, prawdopodobieństwo twojego rozwodu wzrasta o 75 proc. Ten trend ma już nawet angielską nazwę: divorcitis, od angielskiego słowa divorce. Przyjaciółki odchodzą od mężów nie dlatego, że poznały innego mężczyznę swoich marzeń. Rozwodzą się, bo nie czują się szczęśliwe, bądź z tego prozaicznego powodu, że dziś można się rozstać bez wielu komplikacji.

– Nawet jeśli rozwodnicy nie są twoimi bliskimi znajomymi, lecz znajomymi w dalszej linii – znajomymi znajomych – ryzyko, że i twoje małżeństwo wkrótce dobiegnie końca wzrasta o 33 proc. – twierdzi znawczyni zjawiska divorcitis, doktor Rose McDermott, profesor nauk politycznych w amerykańskim Brown University.

Annie Waller przyznaje się, że „złapała” divorcitis od przyjaciółki. Ta matka dwójki dzieci w małżeństwie przeżyła 13 lat, ale rola matki i żony zawsze była dla niej ciężkim brzemieniem. – Kochałam moje dzieci i niewątpliwie byłam kiedyś namiętnie zakochana w moim mężu, lecz lata mijały, a my oddalaliśmy się od siebie. Aż nagle uświadomiłam sobie, że jestem w pułapce. Ostatnie lata mojego małżeństwa były naprawdę nieszczęśliwe – opowiada.

Biorąc ślub z Jamesem myślałam, że podejmuję decyzję na całe życie. Mój ukochany pracował w lotnictwie, rzadko bywał w domu. Przywykłam do tego, że sama siedzę w domu z dziećmi. Z czasem uświadomiłam sobie, że wcale mi męża nie brakuje.

Annie, 41-latka z Buckinghamshire, dzień w dzień wykonywała rutynowe czynności. Zajmowała się Sebem, lat 10, i 6-letnią Lolą, z przeświadczeniem, że dusi ją atmosfera w domu. Marzyła o pisaniu książek, chciała zorganizować warsztaty literackie dla uczniów, ale miała wrażenie, że nigdy nie urzeczywistni swoich planów: na przeszkodzie stał jej mąż, dzieci i - wymagający codziennych starań - dom. Co jakiś czas przychodziło jej do głowy, by odejść od Jamesa, ale zawsze po namyśle odrzucała ten pomysł. – Wydawało mi się, że sama sobie nie poradzę – mówi.

Wszystko zmieniło się 18 miesięcy temu, gdy jej przyjaciółki wszczęły postępowanie rozwodowe. – Wszystkie spotykałyśmy się na cotygodniową kawę. I nagle wkroczyłyśmy w etap, gdy moje koleżanki, jedna po drugiej, zaczęły odchodzić od mężów. Widziałam jak ze styranych życiem kobiet przemieniały się w osoby radosne i pewne siebie.

Zdaniem psycholożki Susan Quilliam, kiedy przyjaciele kładą kres swym małżeństwom, powstaje w nas potrzeba, by poddać krytycznej ocenie również i nasz związek. – Wiele osób toleruje niesatysfakcjonujące życie rodzinne z obawy przed otoczeniem – mówi. – Gdy przyjaciele się rozwodzą, inni widzą, że nic takiego się nie stało – rozwodnika nie spotyka powszechne potępienie. Zdarza się nawet, że odzyskawszy wolność człowiek staje się szczęśliwszy. Znajomi mogą odebrać to jako sygnał, że gra jest warta świeczki.

Annie przyznaje, że decyzja o rozwodzie wcale nie była dla niej łatwa. – Mieliśmy dzieci. Dlatego rozstanie było równoznaczne z rozbiciem rodziny – zauważa. – Musiałam być w stu procentach pewna, że tego właśnie chcę.

Ten właściwy moment przyszedł, kiedy Annie piła kawę ze Scarlett Jones, 39-letnią przyjaciółką, świeżo rozwiedzioną, pełnoetatową mamą. – Rok wcześnie odeszła od męża po dziewięciu latach małżeństwa – opowiada. – Sądziłam, że będzie sfrustrowana, może nawet w depresji, że z trudem wiąże koniec z końcem. Nic z powyższych. Scarlett była promienna. Elegancka. W niczym nie przypominała kobiety, którą kiedyś znałam.

To była trzecia z przyjaciółek Annie rozwiedzionych w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Annie postanowiła, że będzie następna w kolejce. Wróciła do domu, otworzyła kalendarzyk i wzięła obecną datę w kółko. „Dzień na cześć Rozwodu” – napisała. – Spędziłam długie godziny na wymyślaniu powodów przeciwko naszemu rozstaniu – wspomina. – Nie chciałam niszczyć rodziny, ale zdawałam też sobie sprawę, że my już i tak nie jesteśmy szczęśliwą rodziną.

Następnego dnia, gdy tylko James się obudził, poinformowałam go: „Nie chcę być dłużej twoją żoną”. Z niepokojem czekałam na jego odpowiedź. Dostrzegłam na jego twarzy wyraz ulgi – okazało się, że myślimy podobnie. „W takim razie co robimy?” – padło pytanie. Zaproponowałam, żebyśmy poszli na lunch i uczcili naszą decyzję. Tak też zrobiliśmy.

Szczęśliwie Annie i James umieli pozostać w dobrych stosunkach również po rozwodzie. Sprzedali dom, Annie wynajęła wygodne lokum w okolicy. – Pamiętam pierwszą noc w nowym domu – wspomina. – Mieliśmy z dziećmi tylko śpiwory i najpotrzebniejsze rzeczy. Pamiętam, jak przyglądałam się mojemu pokojowi i nagle przeraziła mnie myśl: „Czy aby na pewno postąpiłam słusznie?”. Ale zaraz przypomniałam sobie koleżanki, które zaszły na swej drodze ku samodzielności znacznie dalej niż ja. Miałam sofę, śpiwór i butelkę szampana. Może zabrzmi to mało przekonująco, ale wtedy poczułam, że wszystko będzie ok.

Minęło parę minut i rozdzwonił się mój telefon. To była jedna z moich przyjaciółek. „Skoro ty sobie poradziłaś, to ja też mogę – powiedziałam jej. – Tak, odeszłam od niego”. Zaprosiłam moją rozmówczynię wraz z dziećmi do siebie i jeszcze tego samego wieczoru piłyśmy szampana, bawiłyśmy się z dziećmi, a noc przespałyśmy się na podłodze. Gdy następnego dnia przyjaciółka zamknęła za sobą drzwi, rozpoczęłam zupełnie nowy rozdział w życiu, znów jako singielka.

Annie przyznaje, że miewała też złe dni. – Zdarza mi się, że zalewam się łzami albo zadręczam się myślą: „Jak ja sobie poradzę?”. Nie martwię się stroną finansową – mąż wypłaca mi alimenty. Wystarcza na żywność i rachunki. Najważniejsze, że znów jestem szczęśliwa. Zresztą mój mąż także. Udało mi się zrealizować marzenie o warsztatach literackich dla młodzieży – dzięki temu sama zarabiam trochę pieniędzy. Zdarzyło mi się nawet pójść na randkę, ale moim zdaniem jest zbyt wcześnie, by myśleć o nowym związku. Przecież nasze postępowanie rozwodowe nie dobiegło jeszcze końca.

- Dzieci dobrze przyjęły wiadomość o naszym rozstaniu – na pewno nie bez znaczenia był tu fakt, że są przyzwyczajone do dłuższych nieobecności taty. Zauważyłam, że czasem za nim tęsknią. Ale najważniejsze jest to, że widzą promienną mamę, a ich tata też zawsze będzie w pobliżu. Jesteśmy w kontakcie. Mogę śmiało powiedzieć, że właśnie teraz staliśmy się szczęśliwą rodziną.

Annie i jej przyjaciółki należą do pokolenia kobiet, które, zainspirowane przykładem bliskich osób, zdecydowały, że same lepiej ułożą sobie życie. Kirsty Law ma duże doświadczenie w kwestii postępowania rozwodowego: jako prawniczka uczestniczyła w 500 sprawach. – Zwykle pracuję dla osób z polecenia, dlatego zdarza się, że z moich usług korzysta grupa koleżanek – mówi. – Niedawno zadzwoniła do mnie kobieta z propozycją, bym pracowała dla niej i jej dwóch przyjaciółek gotowych wrócić do słodkiego życia singielki.

Oczywiście fakt, że twoja najlepsza przyjaciółka ma dość małżeństwa wcale nie oznacza, że i ty wkroczysz na rozwodową ścieżkę. Jednak dla ludzi, którzy utknęli w nieszczęśliwym związku, divorcitis może być najlepszym „zakażeniem” w życiu. Kobiety są dziś znacznie bardziej niezależne niż kiedyś. Dlatego koniunktura dla rozwodów nigdy nie była korzystniejsza.

Eks-małżonków nie czeka napiętnowanie społecznie, jak to się zdarzało w latach 70., czy 80. Nikt nie będzie się na ciebie oburzał tylko dlatego, że masz nowego kochanka – bez względu na to, ile liczysz sobie wiosen. W sytuacji, gdy w życiu przechodzimy z jednej pracy do drugiej, zobowiązanie do grobowej deski wydaje się z innej epoki.

– Kobiety mają dziś do wyboru więcej niż jeden scenariusz życia – uważa Susan Quilliam. – Ale z tą wolnością wiąże się też pewne niebezpieczeństwo. Jeżeli będą zachłannie korzystać z opcji, jakie oferuje im życie, mogą podjąć pochopne decyzje, a później gorzko ich żałować.

Podczas gdy mężczyźni są skłonni wytrwać w nieudanych małżeństwach, u kobiet nie ma zgody na taki nieszczęśliwy związek. – Z doświadczenia wiemy, że panowie są bardziej zadowoleni z życia jako małżonkowie niż jako single. I mniej chętnie godzą się na rozwód – mówi Quilliam. – Choć z drugiej strony są też bardziej skorzy do zdrady.

Uleganie divorcitis nie zawsze kończy się happy endem. Caroline White, lat 33 i menadżer w restauracji, była od dwóch lat mężatką, gdy zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno jest szczęśliwa. – Moja najlepsza koleżanka w pracy właśnie przechodziła procedurę rozwodową. Ponieważ ani ona ani ja nie miałyśmy dzieci, po pracy chętnie chadzałyśmy na damskie imprezki. Te wspólne wyjścia nie tylko szkodziły związkom z naszymi partnerami (nowy chłopak mojej koleżanki i mój mąż musieli cierpliwie czekać na nas w domu), ale zrodziły między nami poczucie swoistego wspólnictwa.

Od tamtej pory minęły trzy lata i moja koleżanka wiedzie udane życie u boku kolejnego partnera. Ja zaś muszę z przykrością stwierdzić, że żaden nowy mężczyzna nie uczynił mnie tak szczęśliwą jak kiedyś mój mąż, Jonny. Przez cały rok błagał mnie, bym nie przekreślała naszego życia razem, ale ja byłam zimna jak lód. Jak bardzo dziś tego żałuję.

Caroline straciła nie tylko męża, ale i jednego ze wspólnych i drogich jej przyjaciół, który – słusznie – obarczył ją odpowiedzialnością o rozpad związku. – Niestety ta historia brzmi dla mnie znajomo – mówi prawniczka Lisa Kemp. – Wiele klientek zwraca się do mnie za namową koleżanek, które mają przemożny wpływ na decyzję o rozwodzie. Często dochodzą do wniosku, że nie trzeba było słuchać cudzych rad. Zawsze to powtarzam: każda z sytuacji jest niepowtarzalna. Proszę mi wierzyć, bo miałam do czynienia z tysiącem rozwodników.

Susan Quilliam ma jeszcze jedną przestrogę. – Jeśli coś jest dobre dla twojej koleżanki, nie znaczy to, że jest dobre dla ciebie – mówi. – Każdy rozwód jest dla partnerów bolesnym przeżyciem, nie mówiąc już o dzieciach, dla których wali się cały świat. Jeżeli wasze małżeństwo ma problemy, doświadczenia koleżanek mogą uruchomić u ciebie sygnał alarmowy, ale najpierw trzeba wszystko przemyśleć i spróbować ułożyć związek na nowo.

Badania pokazują, że większość rozwódek nigdy już nie będzie tak bardzo cieszyć się życiem jak przed rozwodem, bez względu na to, czy zwiążą się z nowym partnerem, czy pozostaną samotne. – Lepiej chwilę poczekać, by spojrzeć na nasze problemy z dystansem – radzi Susan. Zrzucenie paru kilogramów za namową przyjaciółek to nie to samo co rzucenie męża. Zwolnij, pomyśl, spójrz na siebie krytycznie. Dopiero potem odejdź.

Gwiazdy też cierpią na divorcitis


Courtney Cox, lat 46 i David Arquette, lat 39


Aktorka z serialu „Przyjaciele” zaskoczyła nas wszystkich ogłaszając w zeszłym miesiącu, że po 11 latach małżeństwa jest w separacji. Zaledwie parę dni później jedna z najlepszych przyjaciółek Courtney, Laura Dern, lat 43, podała do wiadomości, że wraz z mężem muzykiem Benem Harperem, lat 40, wszczęli procedurę rozwodową.

Patsi Kensit, lat 42 i Liam Gallagher, lat 38

To, że w 2000 roku pełne wzlotów i upadków małżeństwo tych dwojga dobiegło końca, nie było specjalnym zaskoczeniem. Znacznie bardziej szokujące jest to, co zdarzyło się później w londyńskiej dzielnicy Primrose Hill. Na ścieżkę rozwodową wkroczyli Meg Mathews, lat 44 i Noel Gallagher, lat 43, a wkrótce potem Sadie Frost, lat 45 i Jude Law lat 37.

Kate Hudson, lat 31 i Chris Robinson, lat 43


Aktorka poślubiła lidera grupy Black Crowes w 2000 roku, a cztery lata później na świat przyszedł ich synek Ryder. Mimo to w 2006 roku gwiazdorskie małżeństwo się rozpadło, a w czasie kolejnych sześciu miesięcy w prasie pojawiła się nowa sensacja: przyjaciółka Kate, Liv Tyler, lat 33, ogłosiła swe rozstanie z muzykiem Roystonem Longdonem, lat 38, z grupy The Spacehogs.







Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Divorcitis. C...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |