Nie rezygnujmy z pracy

Jakiś czas temu doprowadzały mnie do szału artykuły o kobietach rezygnujących z pracy, żeby całkowicie poświęcić się wychowaniu dzieci.

Media traktowały takie decyzje, jak gdyby nie chodziło tylko o styl życia, ale magiczne remedium na stres związany z łączeniem ról, błyskawiczne rozwiązanie uwalniające kobiety z kieratu i zapewniające sielankę ich domowemu ognisku.

Szkoda, że nikt nie wspominał o tym, jak niebezpieczny może być taki wybór. Media rzadko opisywały finansowe zagrożenia związane z pozostawaniem na utrzymaniu męża. Podobnie zaniedbywano temat odwrotny, czyli powrót do kariery.

Kobiety, które rezygnują z pracy, żeby zająć się dziećmi, bardzo ryzykują.

Choć większość kobiet opuszcza rynek pracy z zamiarem powrotu, tylko nieliczne z nich orientują się, jak ograniczone będą ich szanse, ani jak wysoką finansową cenę zapłacą za przerwę w karierze.

Niedoinformowanie jest tak powszechne, że bardzo wiele kobiet podejmuje kluczowe życiowe decyzje nie mając świadomości ich długoterminowych konsekwencji. Wiele z nich czeka nieprzyjemna niespodzianka. Połowa się rozwiedzie, inne doświadczą choroby męża, jego inwalidztwa, albo przedwczesnej śmierci. Nie zapominajmy też o bezrobociu, które może mieć katastrofalne skutki, jeżeli mąż jest jedynym żywicielem rodziny. Kiedy zsumować to ryzyko, staje się jasne, że większość kobiet rezygnujących z finansowej niezależności, prędzej czy później, wraz z dziećmi poniesie tego przykre konsekwencje.

Równie istotne są korzyści z pracy, jednak jakimś cudem nie wypływają one w publicznej dyskusji. Choć kobiety, wraz z pracą, tracą mnóstwo przywilejów, nie sposób się o tym dowiedzieć z przesłodzonych obrazków w stylu retro przedstawiających domowe szczęście, jakich pełno w prasie.

Sfrustrowana tym stanem rzeczy, postanowiłam napisać książkę podsumowującą w jednym miejscu finansowe, prawne, demograficzne, psychiczne, medyczne, socjologiczne, pedagogiczne, odnoszące się do rynku pracy i inne informacje, niezbędne kobietom stojącym przed życiowymi decyzjami, których konsekwencje będą dotyczyły ich i ich rodzin. Zatytułowałam swoją książkę: „The Feminine Mistake: Are We Giving Up Too Much?” („Kobiecy błąd: Czy rezygnujemy ze zbyt wielu rzeczy?”).

Kobiecy błąd w XXI wieku polega na budowaniu dorosłego życia w przekonaniu, że można bezpiecznie zrezygnować z finansowej autonomii. Kobiety zazwyczaj czynią to w najlepszej wierze i zwykle nalegają, że ich wkład w życie rodziny jest równie wartościowy, co ich mężów. Tymczasem „niepracujące” żony za swój wkład nie dostają wynagrodzenia, a jak mawia jeden z cytowanych przeze mnie w książce ekspertów, małżeństwo nie jest równorzędnym partnerstwem ekonomicznym, bo kobiety przyjmują praktycznie całe finansowe ryzyko na siebie.

W przypadku rozwodu, żywiciel zabiera ze sobą największy zasób rodziny, czyli własną karierę. Jego niepracującej zawodowo żonie będzie ciężko znaleźć pracę zapewniającą godziwe dochody. W rezultacie, w wyniku rozpadu małżeństwa standard życia kobiet gwałtownie spada, a mężczyzn nierzadko rośnie. A przecież istnieją też inne zagrożenia.

– Skończyłam czytać pani książkę w czasie meczu, gdzie byłam razem z czterema kobietami – powiedziała mi pewna matka z przedmieścia. – Dwie z nas były rozwiedzione, jedna owdowiała, a tylko jedna nadal była mężatką. Po powrocie do domu wpadłam na sąsiadkę, której mąż właśnie oświadczył, że się wyprowadza, bo zakochał się w kimś innym. Sąsiadka ma dyplom z prawa, ale od 18 lat nie praktykuje i nie ma pojęcia, jak szukać pracy.

Pani, od której to słyszałam, także zrezygnowała ze świetnej kariery, kiedy jej dzieci były małe. Po wyprowadzce męża nie zdołała znaleźć pełnoetatowej pracy. On nie płaci alimentów, a ona z trudem wiąże koniec z końcem. Zarabia dziś dziesiątą część tego, co na początku lat 90.

Nie jest osamotniona. Rozmawiałam z niezliczonymi kobietami, które musiały sprzedać domy i zmienić dzieciom środowisko, żeby przeżyć. Czy naprawdę warto być w domu, kiedy drugie dziecko gubi mleczaki, za to potem w ogóle nie mieć domu? Dzieci mogą stracić swoje pokoje, przyjaciół i szkołę. Mama w domu będzie je naprawdę drogo kosztować.

Nawet, jeśli czyjś mąż jest cudownym facetem, wywiązującym się ze wszystkich obowiązków, może zachorować, albo umrzeć. Ostatnio pewna kobieta opowiedziała mi, że miała dwójkę małych dzieci, kiedy jej 34-letni mąż zaczął narzekać na bóle pleców. Choć nigdy nie palił, zdiagnozowano u niego nieoperacyjny nowotwór płuc. Po pięciu miesiącach już nie żył.

Słysząc podobne historie, żony „przy mężach” zwykle nie odnoszą ich do siebie. Biorąc pod uwagę, jak wiele ryzykują, trudno mi to zrozumieć. Te kobiety montują w domach wszelkie zabezpieczenia chroniące dzieci i kupują wózki ze wszystkimi możliwymi atestami, a równocześnie wystawiają przyszłość dzieci na ryzyko, przed którym cofnąłby się najbardziej zatwardziały hazardzista.

Rozwód, wdowieństwo i bezrobocie to, oczywiście, złe wiadomości. Jednak wiele kobiet pozostaje równie nieświadomymi tych dobrych. Przez ponad trzy dekady, standardowa medialna opowieść o pracującej matce opisywała stres spowodowany koniecznością łączenia ról. Z pewnością nie jest to łatwe, ale z drugiej strony kobiety, które zdobędą się na wysiłek, mogą liczyć na mnóstwo korzyści.

Mimo, że są uczone, żeby nie chwalić się sukcesami, czy zarobkami, w rzeczywistości sukces to wieka frajda, a wydawanie zarobionych pieniędzy na lepsze życie dla dzieci, daje niesamowitą satysfakcję.

Pieniądze są siłą przetargową w małżeństwie, dają władzę w zewnętrznym świecie i możliwości, o jakich żony „przy mężach” mogą tylko pomarzyć. Socjologowie odkryli, że pracujące kobiety nie tylko są szczęśliwsze od tych siedzących w domu, ale też od nich zdrowsze. Rzadziej też cierpią na otyłość.

Na przekór wszystkim upartym stereotypom, dotyczącym godzenia macierzyństwa z pracą, okazuje się, że taki układ służy kobietom – im są starsze, tym bardziej. Matki często rezygnują z pracy, bo zarabiają niewiele więcej, niż kosztuje opieka na d dzieckiem. Nie biorą jednak pod uwagę zmian, jakie z czasem zachodzą w sytuacji domowej i zawodowej. Kiedy dzieci są malutkie, opieka nad nimi kosztuje najwięcej, a nasze dochody dopiero zaczynają rosnąć. Kiedy dzieci pójdą do szkoły, opieka nad nimi będzie kosztowała znacznie mniej -  dochody rodziców nie przestaną rosnąć, a koszty opieki spadną praktycznie do zera.

Pracujące kobiety, z którymi rozmawiałam, mówią, że często czuły się przytłoczone sytuacją, kiedy ich dzieci były małe. W tym samym czasie, matki pozostające w domu głęboko angażowały się w życie dzieci i czuły się bardzo potrzebne. Jednak kiedy dzieci podrosły, matki w domu często czuły się zagubione, zdezorientowane i wystraszone. Nie miały co ze sobą zrobić, nie mogły znaleźć przyzwoitej pracy i często nie widziały przed sobą przyszłości. Dla kontrastu, pracujące matki osiągały wtedy szczyt kariery i optymistycznie patrzyły w przyszłość.

Nawet najbardziej zaangażowane matki nastolatków, zdają sobie sprawę, że pełnoetatowe macierzyństwo nie trwa długo.

- To zajęcie tymczasowe - jak powiedziała jedna z moich respondentek, prawniczka. Jeśli ma się dwoje dzieci w odstępie dwóch-trzech lat, naprawdę intensywna opieka rodzicielska zajmuje 15 lat, a nawet mniej. Czy rzeczywiście warto poświęcać 50, czy 60 lat życia, żeby sobie oszczędzić przejściowego wysiłku godzenia macierzyństwa i kariery, kiedy dzieci są małe?

Wiele matek pozostających w domu uzasadnia swoją decyzję dobrem dzieci – to tylko kolejny mit. Socjologowie przez 40 lat badali dzieci matek pracujących i niepracujących zawodowo. Obydwie grupy radziły sobie równie dobrze. Dzieciom potrzebna jest tak naprawdę stała dostępność emocjonalna. Nie robi im żadnej różnicy, czy kiedy siedzą w szkole, mama jest w domu, czy w biurze.

Nie próbuję w ten sposób potępiać niepracujących zawodowo matek. Próbuję po prostu udokumentować dalekosiężne skutki ich decyzji, bo jak dotąd społeczeństwo mogło poznać tylko połowę prawdy na ich temat. Jeśli kobieta rozumie zagrożenia, a mimo to decyduje się podjąć ryzyko, ma do tego prawo. Ja jednak nie zamierzam ryzykować swojej przyszłości, ani tym bardziej przyszłości moich dzieci.

Na marginesie – nikt nie rozważa, czy mężczyźni mogą sobie pozwolić na robienie kariery równocześnie z posiadaniem dzieci. Dlaczego kobiety mają być zmuszane do wybierania między tymi dwiema rzeczami? Freud i psycholog rozwojowy Erik Erikson określali miłość i pracę jako dwa niezbędne składniki dojrzałego, zdrowego, dorosłego życia. Nie widzę powodu, żeby kobiety musiały zadowalać się czymś mniej.
 





Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Nie rezygnujm...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 2
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |