Groźne lody

Czy na pozór nie groźne i powszechnie lubiane lody mogą być groźne?


Mało brakowało, a byłyby to ostatnie wakacje w życiu Rachel. A wszystko za sprawą wizyty w lodziarni.

Topiąc się w żarze tureckiego lata Rachel Devine zatrzymała się przy stoisku z lodami i zamówiła dwie gałki. 25-latka i jej chłopak Chris Mee, lat 27, z zapałem zabrali się do pałaszowania letniego przysmaku, który natychmiast zaczął topić im się w dłoniach. Ale wystarczyło jedno liźnięcie, aby Rachel zorientowała się, że coś jest nie tak. Poczuła dziwną sztywność w gardle i z trudem łapała oddech. Tak objawiła się u niej reakcja alergiczna na kozie mleko w zakupionych właśnie lodach, składnik, którego istnienia nie podejrzewała.

Kilka wdechów w inhalator, jaki zawsze ze sobą nosiła, nie przyniósł ulgi. Kilka minut później jej mózg rozpaczliwie domagał się tlenu. Rachel, przygotowująca się do zawodu radcy prawnego, padła zemdlona w ramiona Chrisa i pogrążyła się w śpiączce.


Pierwszej pomocy udzielono jej w tureckim szpitalu, jednak wkrótce znalazła się na pokładzie samolotu do rodzinnej Irlandii Północnej, gdzie przejęli ją rodzimi lekarze. Wieści jakie płynęły do Chrisa i rodziny Rachel nie były optymistyczne: młodej kobiecie groziła śmierć.

Dopiero po czterech miesiącach niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Rachel odzyskała przytomność i rozpoczęła żmudną rehabilitację. Początkowo nie była w stanie mówić, ani chodzić. Dziś, po długich miesiącach ćwiczeń, kobieta wciąż ma problemy z wysławianiem się i jeździ na wózku inwalidzkim. Jest w niej jednak wola walki. Nie zamierza pozwolić, by coś tak nieznaczącego, jak skosztowanie lodów, trwale zniszczyło jej życie.

Spokojnie, lekko się jąkając Rachel, urodzona w Irlandii Północnej, lecz dziś mieszkanka Manchesteru, opowiada: – Zanim pojechałam do Turcji dostałam propozycję stażu jako radca prawny. Zdecydowaliśmy się z Chrisem na 12-dniowy wyjazd do Alaçati, żeby naładować baterie przed trudnym okresem w moim życiu. Po pysznym posiłku na mieście wstąpiliśmy do lodziarni. Pamiętam, jak wybierałam moje ulubione smaki: czekoladowy i brzoskwiniowy.

Wystarczyło, że polizałam lody i moje usta zaczęły drżeć. Chris zwrócił mi na to uwagę. Wtedy wyrzuciłam loda, przeszliśmy jeszcze parę kroków, ale musiałam usiąść, bo miałam problemy ze złapaniem oddechu. Chorowałam na astmę i zawsze nosiłam przy sobie inhalator, tym razem jednak mi nie pomógł.

Już wcześniej przekonałam się, że kozie mleko mi szkodzi i unikałam go jak ognia. Tym razem jednak nawet przez myśl mi nie przeszło, że znajdzie się w lodach. Całe szczęście, że nosiłam przy sobie strzykawkę z adrenaliną, aby ratować się w przypadku szoku anafilaktycznego. Wpadłam w panikę, ale miałam dość rozsądku, by wbić igłę w nogę i uchronić serce przed zatrzymaniem się.

Chris pobiegł do najbliższego policjanta z prośbą o szybką pomoc. Zaoferował, że przewiezie mnie do szpitala. Pamiętam jeszcze jak wkładano mnie do pojazdu. Później obudziłam się już w irlandzkim szpitalu, wiele tygodni później, nie mogąc mówić, ani samodzielnie się poruszać.

Tam, gdzie urywają się wspomnienia Rachel, głos zabiera Chris. – W drodze do szpitala, próbowałem zrobić jej sztuczne oddychanie, jednak moje wysiłki nie przynosiły skutku – wspomina. – Później lekarz powiedział mi, że u Rachel doszło do zatrzymania akcji serca, która w szpitalu została przywrócona. Z powodu niedotlenienia wystąpiły u niej mioklonie, drżenie mięśni, które utrudnia jej mówienie i poruszanie się. Z lokalnej kliniki przewieziono ją do większego szpitala w Izmirze, w odległości 40 minut drogi od Alaçati. Pamiętam, jak leżała na noszach, sztywna, blada, najwyraźniej bardzo chora. (…)

W Izmirze, na oddziale intensywnej terapii lekarze zauważyli, że u Rachel wystąpił obrzęk mózgu. Wobec bezsilności personelu szpitala po ośmiu dniach kobietę przewieziono do Royal Victoria Hospital w Belfaście. Koszt transportu do Irlandii – w sumie 30 tys. funtów – zapłaciła firma ubezpieczeniowa pary. Lekarze z irlandzkiego szpitala nie mieli dla rodziny dobrych wieści. – Powiedzieli rodzicom Rachel i mnie, żebyśmy przygotowali się na najgorsze – opowiada Chris. – Większości pacjentów w tym stanie nie udaje się przeżyć.


Jednak Rachel wybudziła się ze śpiączki. Widząc mamę przy swoim łóżku i gdy uświadomiła sobie, z jakim trudem się porusza, pomyślała, że przeżyła katastrofę samolotową. – Z wielkim trudem poprosiłam mamę o szklankę wody. Z powodu leków, jakie przyjmowałam, nie wolno mi było pić. Zaczęłam dopytywać się, dlaczego jestem w szpitalu. Dla lekarzy była to ważna informacja o tym, że mój mózg działa prawidłowo, nawet jeśli mam kłopoty z mówieniem i poruszaniem się. Później odkryłam, że łatwiej jest mi komunikować się z otoczeniem pisząc na klawiaturze niż mówiąc.

Gdy najgorsze minęło, Rachel przeniesiono na oddział nabytych urazów mózgu w Musgrave Park Hospital w Belfaście. Choć czekała ją jeszcze zacięta walka o odzyskanie sprawności, Rachel i tak czuła się szczęściarą. – Lekarze powiedzieli mi, że niewielu ludziom w mojej sytuacji udawało się przeżyć – opowiada. – Oczywiście, że tęsknię za swoim dawnym życiem, ale wiem, że mogło mnie spotkać coś znacznie gorszego.

W Musgrave Park przeszłam siedmiomiesięczną rehabilitację, w tym fizjoterapię, terapię zaburzeń mowy i terapię zajęciową. Początkowo byłam w stanie wymówić tylko dwusylabowe wyrazy, ale teraz składam już pięć-sześć sylab, a do tego potrafię nawet trochę pokrzyczeć – zapytajcie Chrisa – śmieje się. – Do niedawna chodziłam z balkonikiem, teraz mogę przejść się bez jego pomocy, jeśli ktoś mnie lekko podtrzymuje.

Lekarze nie potrafią powiedzieć nic pewnego o mojej przyszłości. Jednak udało mi się już tyle razy pozytywnie ich zaskoczyć, że jestem dobrej myśli. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby odzyskać sprawność.

Po wyjściu ze szpitala Rachel zamieszkała z rodzicami w Sion Mills, w hrabstwie Tyrone. Ostatnio jednak przeniosła się do Chrisa do Manchesteru i w najbliższej przyszłości zacznie długo oczekiwany staż jako radca prawny. Żartuje, że kościelne dzwony byłyby dla niej ważną motywacją do pełnego odzyskania zdrowia. – Oczywiście, że chcę wyjść za mąż, ale jak na razie nikt nie ofiarował mi pierścionka – mówi pod adresem Chrisa. – Podjęcie pracy zawodowej jest w tej chwili dla mnie najważniejszym wyzwaniem. Oczywiście muszę kontynuować rehabilitację – fizjoterapię i terapię zaburzeń mowy.

Mam tyle planów. Chciałabym móc znów prowadzić samochód. Dobrze gram na fortepianie i chciałabym znów śpiewać akompaniując sobie. W tej chwili obie te czynności są dla mnie zbyt skomplikowane… W przeszłości uwielbiałam tańczyć salsę. Nie mogę się doczekać chwili, aż znów wkroczę na parkiet. To dziwne, że czynności, które kiedyś były tak oczywiste, teraz znalazły się w sferze marzeń.





Źródło: www.wiadomosci.onet.pl

Groźne lody
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |