Udawać czy nie udawać

Wiele kobiet nie przeżywających orgazmu lub odczuwających go rzadko, wstydzi się tego i... udaje. Jak jest z orgazmem i jego udawaniem?


Oto jest pytanie, szczególnie gdy chodzi o orgazm. 95 proc. kobiet przynajmniej raz w życiu symulowało ekstazę. Okazuje się, że faceci też potrafią udawać rozkosz. I to jak! Tylko czy drobne kłamstwo może nas uszczęśliwić…

Orgazm każdy ma taki, na jaki sobie zasłużył – pisze w swojej książce "Dlaczego kobiety uprawiają seks" najsłynniejszy psycholog ewolucyjny David Buss. Rzeczywiście, coś jest na rzeczy.

Po pierwsze: my, kobiety, musimy się nauczyć mieć orgazm, samo nic się nie zrobi. Po drugie: warto mieć partnera, który wie, gdzie znajduje się łechtaczka, a nie szuka jej po omacku, zawsze o kilka centymetrów za wysoko. Po trzecie: nie dajmy sobie wmówić, że orgazm łechtaczkowy się nie liczy. - Liczy się, i to bardzo - podkreśla Anna Sasin, seksuolog. - Niesłusznie jest traktowany po macoszemu, że za krótki i nie tak intensywny. Problemem są wygórowane ambicje: przecież współczesnej wyzwolonej kobiecie w sukience Prady, pachnącej perfumami Guerlain, nie wypada mieć tylko orgazmu łechtaczkowego (choć taki lepszy niż żaden). Po czwarte wreszcie: udawać go czy nie?

Wybór należy do ciebie


Istnieje urządzenie badające stan mózgu w chwili orgazmu lub też jego imitacji (cieszmy się, że nie ma wersji kieszonkowej do domowego użytku!). Za jego pomocą holenderscy naukowcy odkryli: podczas symulacji orgazmu intensywniej pracuje struktura korowa mózgu, a w chwili prawdziwego (uwaga!) nie ma większych wahań w pracy mózgu. Po prostu głowa się wtedy "odłącza". Nie do końca wypada chyba mieć zaufanie do tego typu urządzenia, bo chyba mało kto potrafi przeżyć ekstazę, gdy ma głowę oplecioną przewodami, a wokół krzątają się uważni Holendrzy w białych fartuchach. Jednak jeden rezultat tych badań można wykorzystać w praktyce: prawdopodobieństwo orgazmu u kobiety zwiększa się, gdy jej nogi znajdują się w cieple: w wełnianych skarpetach lub w gorącej wodzie. To tłumaczy ogromną popularność specjalnych ciepłych skarpet do spania.

Nie mogłam zadowolić się badaniami Holendrów, sama zrobiłam badania wśród przyjaciółek, zakładając, że szczerze i otwarcie opowiedzą o swoim życiu seksualnym. Jedna z nich, charakteryzująca się kategorycznością sądów, wyjaśniła to tak: - Trudno, niech wie, że jest kiepski w łóżku!
Kilka dziewczyn w odpowiedzi na moje pytanie o symulację wygłaszało zdania żywcem wyciągnięte z podręcznika seksuologii. Kasia: - W relacjach powinna panować uczciwość, uczciwość i jeszcze raz uczciwość! Beata: - Imitacja orgazmu to największe kłamstwo. W taki sposób ranisz swojego partnera i pozbawiasz się przyjemności w przyszłości. Tylko Monika szczerze wyznała: - Ja udaję. Inaczej facet zamęcza mnie pytaniami w stylu: "Co się stało? Co nie tak zrobiłem? Może spróbujmy to zrobić na parapecie/na słoniu/na dachu pędzącego pociągu?”. I dodała: - Wierzę w kłamstwo dla dobra sprawy. Nie jest tak łatwo rozpoznać, czy miałam orgazm, czy nie… Poza tym nie bez powodu dostałyśmy od natury umiejętność jego udawania. A Joanna dodała: - Mój mężczyzna wymagał od mnie orgazmu i seks trwał, dopóki go nie osiągnęłam. A czasami nie miałam ochoty na igraszki, bo chciało mi się spać. Więc wielkodusznie udawałam, że szczytuję.

Biologiczny komplement


Ciekawostki w dziedzinie udawania orgazmu dochodzą do nas z Rosji. Jewgienij Kulgawczuk, najpopularniejszy rosyjski seksuolog, wychwala pożytki płynące z udawania ekstazy w łóżku. - Symulację można nazwać biologicznym komplementem, czymś w rodzaju podziękowania. W niewielkich dawkach pozwala złagodzić problemy, szczególnie te na tle zawyżonych oczekiwań - uważa dr Kulgawczuk. - Ważne, by traktować kłamstwo przejściowo i z czasem wziąć swoje w pełni. Natomiast nie radzę urządzać wieczorów prawdy w stylu: "Kochanie, całe życie udawałam, że jest mi dobrze, ale postanowiłam zawalczyć o swoje prawa. Teraz będziemy poszukiwać mojego orgazmu". Takimi rozmowami można w ciągu minuty zrujnować całe życie.

Jakie jest nasze zdanie o "biologicznym komplemencie"? Anna Sasin jest przeciwniczką rosyjskiego wynalazku. - Co to za związek, w którym nie można powiedzieć: "Nie, kochanie, dziś się nie bawimy, bo nie mam nastroju". I ze strachu przed tym, że facet nazwie swoją kobietę nieczułą, uprawiać seks bez przyjemności? Ale, ale, czy przypominacie sobie odcinek "Seksu w wielkim mieście", w którym Miranda w końcu decyduje się powiedzieć swojemu seksualnemu partnerowi, lekarzowi okuliście, że to, co uważał za łechtaczkę, wcale nią nie jest? Przecież ona też przez jakiś czas udaje orgazmy!

Oni też potrafią!


Ale co tam Miranda! Faceci także potrafią symulować orgazm. I to jak! - Nie ma na to badań, ale to bardzo prawdopodobne - wyjaśnia Anna Sasin. - I uważam, że dosyć duża grupa młodych zestresowanych mężczyzn, którym kobiety stawiają wysokie wymagania, nie... staje na wysokości zadania. Więc udają.

Mało tego, męskie magazyny (na razie zagraniczne, ale być może niedługo także u nas) publikują porady, jak to prawidłowo robić. Uwaga! Będzie ostro: "Załóż prezerwatywę. Imitowanie orgazmu bez niej jest absolutnie niemożliwe. Zapomnij o teatralnych jękach i cyrkowych okrzykach. Rób to tak jak zawsze. Jeśli już nie pamiętasz, jak to zwykle bywa, następnym razem połóż przy poduszce dyktafon. Potem, po niby wspólnym orgazmie, szybciutko zdejmij kondom i wyrzuć go. Najlepiej oczywiście przez okno, żeby zatrzeć ślady. Nie zapomnij o tym, co powinno nastąpić po orgazmie: obejmij partnerkę, pocałuj w policzek albo po prostu odwróć się tyłem i zaśnij". I co ty na to? Może lepiej, gdyby powiedział: "Kochanie, dzisiaj boli mnie głowa", niż tak niecnie cię oszukiwał?

Oczywiście pocieszające jest to, że mężczyzna udaje orgazmy z takich samych powodów co kobieta: jest zmęczony, a nie chce urazić ukochanej. Albo: zamierzał zaimponować jej piątym aktem w ciągu nocy, ale nie udało mu się. Dr Kulgawczuk jest bezlitosny: - Jesteśmy bombardowani informacjami o częstości i liczbie orgazmów, a nikt nie chce być gorszy od sąsiada. W ciągu ostatnich dziesięciu lat mężczyźni zaczęli częściej udawać orgazm. Chcą uniknąć piętna faceta z problemami - wyjaśnia.

Wygląda więc na to, że skoro obie płcie mają problemy z orgazmem, może warto usiąść twarzą w twarz i szczerze o tym pogadać?





Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Udawać czy ni...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 5
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |