Żyj pięknie mimo choroby

Rozmowa z chorą na raka piersi która mimo choroby nie bała się odważnie żyć.


Życie jest piękne i cenne nawet w dniach chemioterapii – twierdzi hiszpańska fotografka Claudia Maccioni. Ta 28-letnia mieszkanka Barcelony postawiła uwiecznić na zdjęciu każdy dzień swojej choroby. Tak powstał bardzo szczególny album: obraz heroicznej walki, lecz także dowód na to, że szczęścia nie wolno odkładać na później.
 
La Vanguardia: Czym był dla pani rak piersi?
Claudia Maccioni: Czymś, co przytrafiało się innym kobietom.

Aż do czasu, gdy...
Kiedy miałam 19 lat usunięto mi gruczolakowłókniak, mały, niegroźny guzek. Jakiś czas potem zauważyłam drugi guzek, ale przez kilka lat nie zgłosiłam się z tym do lekarza. Dziś bardzo się tego wstydzę. W końcu dostrzegła go moja ginekolog i wysłała mnie na USG.

Co było dalej?


Lekarz powiedział, że zmiana nie wygląda dobrze i wysłał mnie na mammografię. Po badaniu usłyszałam: "Wynik będzie gotowy na jutro. Niech pani przyjdzie w towarzystwie bliskiej osoby".

Z kim pani poszła?

Z moim chłopakiem, Stefanem. Trzech lekarzy zaczęło mi tłumaczyć, co będą ze mną robić przez najbliższy rok: chemioterapia, operacja, naświetlania... Ani razu nie padło słowo "rak".

Wolałaby pani, żeby lekarze je wymówili?

Było mi wszystko jedno. Czułam się tak, jakbym oglądała jakiś film, jakby to nie dotyczyło mnie. "Czy chce pani o coś zapytać?" – usłyszałam. A ja chciałam tylko jak najszybciej stamtąd wyjść.

W jakim stanie dotarła pani do domu?

Bardzo się bałam, ale jednocześnie byłam przekonana, że z tego wyjdę.

Skąd czerpała pani tę pewność?

Nie wiem, po prostu tak czułam. To wtedy podjęłam decyzję, że będę się nieustannie fotografować.

Po co?

Jestem fotografem, pragnęłam prowadzić normalne życie mimo choroby, nie odkładać życia na później, na okres po operacji. Chciałam przeżyć świadomie każdy dzień mojej choroby, wyciągnąć z niej coś dobrego.

I udało się?

Codziennie robiłam sobie zdjęcie: od chwili, gdy ogoliłam głowę, aż do czasu po operacji, kiedy sfotografowałam bliznę na piersi odbitą w lustrze.

To musiało być bardzo trudne.

Dla mnie ten pomysł miał wymiar terapeutyczny, dawał mi motywację, napęd do tego by się ruszać, by działać.

W jaki sposób robiła pani sobie zdjęcia?

Są to autoportrety, które wykonywałam w domu, szukając różnych ciekawych ujęć. Zazwyczaj używałam samowyzwalacza. Czasami sama wszystko ustawiałam, a przycisk migawki naciskał mój chłopak.

Co pani czuła oglądając potem te fotografie?

Wyglądałam dziwnie. Moje ciało zmieniało się, puchło, bladło... To są bardzo szczere zdjęcia.

Które z nich lubi pani najbardziej?

To, które pokazuje mnie jak siedzę na podłodze, w rogu pokoju, z łysą głową. Namawiano mnie, żebym sprawiła sobie perukę, ale nigdy jej nie nosiłam.

Dlaczego?


W tej peruce czułam się nieprawdziwa, jakbym coś ukrywała. Czego miałam się wstydzić? Czy to moja wina, że zachorowałam?
Nie. A w peruce nie byłam sobą. Zakrywałam głowę chustką.

Kiedy zaczęły wypadać pani włosy?

Piętnaście dni po pierwszej dawce chemioterapii. Zabiegi trwały pół roku.

Jakie jeszcze skutki wywołała chemioterapia?

Przez dwa kolejne dni po zabiegu byłam osłabiona, bolała mnie głowa, ciągle kichałam. Czułam w ustach metaliczny posmak, jakbym ssała monetę...

Który dzień był dla pani najtrudniejszy?


Tylko jeden raz pomyślałam o śmierci: zaczęłam szukać w internecie informacji na temat raka piersi... i załamałam się. Mojego chłopaka nie było wtedy w domu, zadzwoniłam do niego z płaczem. Jak zwykle pocieszył mnie i pomógł mi odzyskać równowagę. Przez cały ten czas był przy mnie, pod tym względem miałam dużo szczęścia. I już więcej nie zajrzałam do internetu.

Jak przeżywali tę sytuację pani bliscy?


Szybko poinformowałam ich o mojej chorobie, rodzice starali się jakoś trzymać w mojej obecności. Pamiętam jak umówiłam się na spotkanie z moimi dwiema najbliższymi przyjaciółkami. Na początku były przerażone... ale pod koniec wieczoru poszłyśmy razem na kolację do mojej ulubionej restauracji i przez cały czas zaśmiewałyśmy się do łez.

Ile czasu trwał cały proces leczenia?

Diagnozę postawiono w lutym 2009 roku, potem nastąpiła chemioterapia, pod koniec września miałam operację, a potem, aż do końca grudnia naświetlania.

Czym różniła się Claudia z grudnia od tej z lutego?

To była już zupełnie inna osoba. Dziś jestem kimś innym. Wiem, co jest w życiu najważniejsze: żyć dniem dzisiejszym, cieszyć się życiem, mieć przyjaciół. Czuję, że mam wobec nich wszystkich dług wdzięczności. W tamtym okresie przez cały czas mogłam liczyć na ich wsparcie i opiekę. Mam szczęście, że poznałam takich ludzi.

A więc wdzięczność.

Dziś więcej myślę o innych: interesuje mnie to wszystko, co dzieje się na świecie. Już nie przejmuję się głupstwami. Jestem zdrowa i mam przyjaciół, a to najważniejsze. Czuję się szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem.

Czy jest pani również silniejsza?


O, tak! Fakt, że przetrwałam tamten rok dał mi ogromną pewność siebie. Nigdy przedtem się nad tym nie zastanawiałam, ale dziś wiem, że ze wszystkim sobie poradzę.

Nie przerażała pani myśl, że może pani stracić pierś?


Nie. Przecież walczyłam o życie. Doktor Baselga od pierwszego dnia powtarzał mi: "Teraz twoja kolej, musisz walczyć o swoje życie". Czy może być coś ważniejszego?

Na czym polegała operacja?


Wycięto guz zachowując pierś, pozostała tylko blizna. Teraz przez pięć lat muszę przyjmować leki. Te tabletki upośledzają pracę jajników, aby nie dopuścić do odnowienia się guzów.

Czy będzie pani mogła mieć dzieci?


Zapewniano mnie, że po tych pięciu latach będę mogła normalnie zajść w ciążę. Bardzo bym tego chciała.

Jak teraz, po zabiegu, wygląda pani pierś?


Mam jedną bliznę pod pachą i drugą na samej piersi. Nie przeszkadza mi to, nawet lubię na nie patrzeć. Przypominają mi o tym wszystkim, przez co przeszłam i jak wielkie miałam szczęście. Nie chcę o niczym zapomnieć.

Co by pani poradziła kobietom, u których stwierdzono raka piersi.
Powinny walczyć. Wierzyć. Zachować spokój, nie myśleć o najgorszym. I przeżywać w pełni każdą minutę swego życia.

A jeśli rak kiedyś wróci?

Znów podejmę walkę.


Victor M. Amela





Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Żyj pięknie m...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |