Dieta śmierci

Zwykle zapadają na tę chorobę pomiędzy 15. a 25. rokiem życia. Koszmar niektórych trwa kilka lat, innych – całe życie. Dla co dziesiątej anoreksja oznacza śmierć.

Jedzą watę, karmią się przyspieszającymi metabolizm, lecz wyniszczającymi serce lekami, okaleczają się, głodzą ponad ludzką wyobraźnię. Zapadają na ciężkie choroby i umierają. Karolina Otwinowska, autorka książki „Dieta (nie) życia”, zdołała wygrać z trwającą 8 lat anoreksją. Jednak w tym okresie zdążyła zaliczyć wszystkie kręgi piekła. Prostą drogą do tego piekła zmierza Chels, autorka promującej anoreksję strony internetowej. W swojej walce z wagą zdążyła już nabawić się ciężkiej wady serca. Ale to jej nie powstrzymuje.

Klątwa niejedzenia lodów



„Na każdy dzień wybieraj tylko jedną potrawę, na przykład jabłko. Pokrój je na 8 plasterków. 2 z nich zjedz na śniadanie, 2 na obiad, 2 na kolację, a 2 zostaw sobie na przekąskę między posiłkami. W ten sposób twój organizm pomyśli, że zjadłaś cztery posiłki, ale w rzeczywistości zjadłaś tylko jedno jabłko!” – to jedna ze stu rad, jakich na stronie promującej anoreksję serwuje 22-letnia Chels z Kolorado w USA.

Na co dzień Chels interesuje się literaturą i muzyką, udziela się społecznie w schronisku dla zwierząt i jest wegetarianką. W przyszłości chce zostać dziennikarką. Nie wiadomo jednak, czy uda jej się dożyć tej chwili, a to z czysto biologicznych powodów: – Nienawidzę wyglądu mojego ciała po jedzeniu, więc niemal całkowicie przestałam jeść – wyznaje. Ponadto kilka lat temu Chels zafundowała sobie kurację odchudzającą polegającą na przyjmowaniu suplementu odchudzającego o nazwie Dexatrim. Dziś wie, że lek ten zawierał fenylopropanolaminę, która poważnie zwiększa ryzyko zawału serca i wylewów. – W rezultacie moje serce uległo trwałemu zniszczeniu – przyznaje, dodając, że „kiedy ktoś jest tak bardzo niedożywiony, jego serce musi pracować ciężej. Miałam szczęście, że w porę wykryto u mnie chorobę i nie doszło do dalszych zniszczeń. Znałam jednak parę anorektyczek i anorektyków, których serca po prostu nie wytrzymały.” Lecz nawet świadomość zagrożenia życia nie odwiodła jej od raz obranego celu.

Chels waży obecnie 46 kg przy 162 cm wzrostu. W przeliczniku Body Mass Index (BMI)* równa się to 17 punktom, czyli „wychudzeniu spowodowanemu przez ciężką chorobę lub anoreksję”. Na pułapie 17 punktów można już mówić o zagrożeniu życia.

Całą piekielną ścieżkę, na którą 23-letnia Chels wkroczyła zaledwie kilka lat temu, przebyła 21-letnia Karolina Otwinowska. Choć w powszechnym mniemaniu w anoreksję wpędzają się rozwydrzone nastolatki, które chcą wyglądać jak modelki, w olbrzymiej liczbie przypadków choroba ta ma czysto psychiczne podłoże. Rozmawiając dziś z tą wyjątkowo szczupłą blondynką trudno uwierzyć, że kiedy miała 8 lat i mieszkała w 10-tysięcznym Pińczowie, jej dziadek nazywał ją „pączuszkiem” i „różową Karolinką świnką”. Rok później Karolina przeprowadziła się z rodzicami do Warszawy. Do wstrząsu spowodowanego przyjazdem do wielkiego miasta, dołożyły się jednoczesne problemy na najważniejszych frontach życia dziecka: szkolnym i rodzinnym.

W szkole czuła się nietolerowana. W uzyskaniu akceptacji rówieśników nie pomagała jej z pewnością lekka nadwaga. – Kiedy przyszłam do szkoły, rodzice moich kolegów pytali się nauczycieli: A kto to jest ta gruba dziewczynka? – wspomina. – Podczas zawodów rzucania piłką lekarską moja grupa oczywiście typowała do rzucania mnie, bo Karolina jest wielką, grubą świnką, więc na pewno rzuci daleko.

Jeszcze gorzej przedstawiała się sytuacja w domu. Stosunki pomiędzy jej rodzicami zepsuły się w sposób dramatyczny, by w końcu doprowadzić do rozwodu. – Pamiętam w lodówce wielką czarną linię, która oddzielała produkty mamy od produktów taty. Nigdy nie wiedziałam, skąd mam brać jedzenie: czy wywołać wściekłość mamy, że jem od taty, czy wściekłość taty, że jem od mamy? – opowiada.

Wtedy Karolina postanowiła poradzić sobie z otaczającym ją chaosem. Pewnego dnia poinformowała rodziców, że zjadła olbrzymie ilości leków, ponieważ chciała się zabić. – Wiedziałam, że jak połknę tabletki to przywołam rodzinny chaos na potrzeby Karoliny – wspomina. – I tak się też stało. Rodzice natychmiast wezwali pogotowie. Wszyscy bardzo mnie zachęcali, abym zwymiotowała tabletki, ponieważ zeznałam, że wzięłam straszne ilości tych leków, podczas gdy faktycznie zażyłam trzy aspiryny i awiomarin. Jednak powszechne podniecenie w końcu udzieliło się i mnie. Zaczęłam zastanawiać się, czy mi się przypadkiem coś nie pomiesza, a ja w końcu chciałam tylko spokoju, a nie śmierci. Jednak jak widać, wyszłam z tego żywa.

Jednak „samobójcza próba” nie uzdrowiła sytuacji w rodzinie. Wtedy Karolina postanowiła zapanować nad chaosem w bardziej zorganizowany sposób. – Miałam 12 lat, były wakacje, a ja stałam przed sklepem Wedla i miałam ochotę na lody – mówi. – Właśnie wtedy powzięłam postanowienie, które nazwałam „klątwą niejedzenia lodów”. Powiedziałam sobie w pewnym momencie, że przez trzy miesiące nie będę jadła lodów, mimo że są wakacje i bardzo chciałam. Dlaczego? Żeby pokazać sobie, jaka mogę być silna i jak się mogę zaprzeć i jak mogę zrobić coś dobrze.

– Pozostawiłam sobie jednak furtkę – dodaje. – Jeżeli znajdzie się ktoś bardzo miły, z kim będę chciała zjeść te lody, to wtedy będę mogła złamać postanowienie. Dziś wiem, że chodziło mi o przyjaciela, jakąś bratnią duszę. Nie znalazł się, więc po tych trzech miesiącach trzeba było postawić sobie kolejne wyzwanie. Na to wszystko nakładał się chaos, problemy, więc to musiało eskalować.

Kilka miesięcy później matka zaprowadziła ją do przychodni, gdzie postawiono Karolinie diagnozę: Anoreksja.

Śmiertelne żniwo

Anoreksja dotyczy osób, których waga jest o co najmniej 15% mniejsza od oczekiwanej dla danego wzrostu i wieku. Choć zapadalność na nią określa się na poziomie 8-13 przypadków na 100 tys. osób, to wśród nastolatków i studentów wyższych uczelni sięga ona nawet 1-2%. Mimo że połowę wszystkich przypadków daje się wyleczyć, to co setny anorektyk umiera, a po dziesięciu latach choroby współczynnik śmiertelności wzrasta trzykrotnie. Pozostałe ofiary tej choroby borykają się z poważnymi problemami natury fizycznej (m.in. choroby serca, problemy z ciśnieniem, wzdęcia, zaparcia, obrzęki, utrata włosów, niedokrwistość) jak i psychicznej (depresja, niska samoocena, bezsenność, zachowania obsesyjno-kompulsywne).

Kiedy w 1983 roku umierała na anoreksję pierwsza wielka gwiazda Karen Carpenter, z święcącego triumfy w latach 70. zespołu The Carpenters, choroba wciąż była stosunkowo mało znana. Prawdziwą „karierę” zaczęła robić za sprawą dynamicznie rozwijającej się branży mody. Jeszcze w latach 80., kiedy na wybiegach królowały ponętnie krągłe Linda Evangelista, Naomi Campbell i Cindy Crawford, o anoreksji w świecie mody słyszało się dość rzadko. Sytuacja zmieniła się diametralnie w kolejnej dekadzie, kiedy na scenę wkroczyła wychudzona Kate Moss. To w jej epoce wśród występujących na wybiegach modelek i modeli anoreksja zyskała miano choroby zawodowej.

Na śmiertelne żniwo nie trzeba było długo czekać. Początek czarnej serii wyznaczył rok 2006, kiedy stosowanie drakońskich diet przypłaciły życiem dwie modelki.

W sierpniu 2006 roku zmarła w wieku 22 lat urugwajska modelka Luisel Ramos. Przez ostatnie trzy miesiące przed śmiercią stosowała dietę złożoną z liści sałaty i dietetycznej Coli. Oficjalna przyczyna zgonu: atak serca. W chwili śmierci ważyła 44 kg przy 1,75 m wzrostu.

W listopadzie 2006 roku zmarła w wieku 21 lat brazylijska modelka Ana Carolina Reston. Przed śmiercią stosowała dietę złożoną z jabłek i pomidorów. Oficjalna przyczyna zgonu: atak serca. W chwili śmierci ważyła 40 kg przy 1,73 m wzrostu.

W lutym 2007 roku zmarła w wieku 18 lat modelka i siostra Luisel Ramos, Eliana. Przez wiele dni przed śmiercią nie jadła w ogóle. Oficjalna przyczyna zgonu: atak serca bezpośrednio związany z niedożywieniem.

Zaledwie miesiąc później w skrajnym stanie trafiła do szpitala najsłynniejsza z nich wszystkich – Allegra Versace, bratanica słynnego twórcy imperium mody Gianniego Versace. Według dziennikarskich spekulacji w chwili przyjęcia do szpitala ważyła około 35 kg.

Z wagą 37 kg przy 170 cm wzrostu trafiła po raz pierwszy do szpitala 14-letnia wówczas Karolina. Miała wówczas 13 punktów BMI. To o jeden, dwa, a nawet trzy punkty mniej, niż miały w chwili śmierci wymienione modelki. – To faktycznie bardzo mało, bo w moim przypadku waga poniżej 44 kg oznaczała poniżej 16 punktów BMI, czyli zagrożenie dla życia – przyznaje Karolina.

W ciągu następnych czterech lat wracała do szpitala jeszcze pięć razy. Jak dzisiaj mówi, w szpitalu znalazła wsparcie ze strony osób z tym samym problemem, ale także lekarzy i pracujących w szpitalnej szkole nauczycieli. – Słowem znalazłam tam osoby, z którymi można było jeść te lody, których nie miałam z kim jeść na zewnątrz – podsumowuje.

Ugryź, przeżuj, wypluj

– Nie miałam żadnej motywacji, aby opuszczać szpital, wprost przeciwnie – mówi Karolina. Jednak by móc w nim przebywać, musiała pozostać chora, czyli utrzymywać niską wagę. Zaczęła więc stosować popularne wśród pacjentek metody pozbywania się jedzenia. Najprostsze sposoby, czyli upychanie jedzenia w kieszeniach, aby potem je wyrzucić, szybko demaskował szpitalny personel. Istniały też inne, bardziej drastyczne sposoby, jak pozbywanie się treści żołądkowej za pomocą wymiotów. Choć Karolina nigdy tej metody nie stosowała, opowiada o koleżankach, które w celu wywołania wymiotów połykały plastikową torebkę trzymając jej końcówkę palcami, po czym szybkim ruchem wyciągały „połkniętą” torebkę, co natychmiast wywoływało pożądaną reakcję. Ryzyko było duże, bo jeśli personel połapał się, że ktoś oszukuje, groziło za to „karmienie” sondą wkładaną przez nos.

Jednak to i tak nic w porównaniu z metodami „odchudzania się”, do których uciekają się anorektyczki „na wolności”. Światowej klasy ekspertką w tej dziedzinie okazuje się Chels. – Od lat czytuję w sieci artykuły dotyczące zdrowia, anoreksji i diety – chwali się. – Wymieniam się informacjami z przyjaciółmi, którzy mają tę samą chorobę i prowadzą podobne co ja strony. Jestem w stałym kontakcie z ogromną liczbą anorektycznych dziewcząt.

Chels podaje na swojej stronie „100 rzeczy, które warto wiedzieć” o zrzucaniu wagi. Odczuwasz głód? „Tabletki Metabolife zabija głód i daje ci dodatkową energię. Uważaj, Metabolife w połączeniu z innymi lekami powoduje wady serca” – radzi Chels. Czujesz się zbyt gruba mimo wagi 40 kg? „Owiń się ściśle bandażem na wysokości żołądka. Ucisk powstrzyma cię przed jedzeniem, ponieważ jedzenie nie będzie mogło zejść do żołądka, a poza tym będziesz wyglądała szczuplej.” Masz ochotę coś przegryźć? „Nie przełykaj! Ugryź, przeżuj i wypluj!” Obserwują cię? „Zastosuj klasyczny numer z kubkiem. Weź kęs do ust, a potem udając, że popijasz, wypluwaj wszystko do niego. Nie zapomnij potem pozbyć się zawartości.

Burczy ci w brzuchu? „Uderzaj w niego. Odgłos zniknie, a ty będziesz zbyt obolała, aby cokolwiek zjeść.” A jeśli po tych wszystkich „kuracjach” wciąż będziesz odczuwała głód, Chels ma dla ciebie swój niezawodny sposób: „Zrób coś obrzydliwego, na przykład wykop robaki, wyczyść kocią kuwetę lub coś w tym stylu. Z pewnością stracisz po tym nieco apetytu.” Anorektyczki okazują się uosobieniem kreatywności w kwestiach zrzucania wagi. Aby nie jeść przebijają sobie języki i wargi, a jeśli muszą już coś przełknąć, to jedzą watę, ponieważ ta nie posiada żadnych kalorii.

Karolina nie dziwi się zawartości strony internetowej Chels. – Przez Chels przemawia w dużej mierze choroba – tłumaczy. – Pokazuje na jak świetne pomysły wpada i wymyśla coraz więcej technik, żeby się zabić, ale to jest poniekąd ten sam mechanizm, który stosowała Karolina, próbując przyciągnąć uwagę rodziców aspiryną i awiomarinem. To forma krzyku o pomoc.

Internetowa strona Chels nie należy bynajmniej do niszowych witryn, na które nie zagląda pies z kulawą nogą. W samej księdze gości wpisało się niemal 60 000 osób, a pod wieloma tematami toczą się gorące dyskusje. Przed paroma miesiącami Katolicki Uniwersytet w Leuven przeprowadził wśród uczniów w wieku 13-17 lat z 711 belgijskich liceów badania, z których wynika, że promujące anoreksję strony internetowe odwiedziło aż 12,6% dziewcząt i 5,9% chłopców.

W pozaszpitalnym świecie

Po 3 psychiatrach, 6 hospitalizacjach i 9 latach choroby Karolina postanowiła wykorzystać czas pomiędzy maturą a rozpoczęciem studiów na pracę w Londynie. – Obawiałam się Londynu – przyznaje. – Jechałam tam przecież z całym sztabem zaburzeń. W tamtym okresie musiałam na przykład jeść z dokładnością co do minuty względem ustalonego planu. Jeśli spóźniłam się z posiłkiem, rozsypywałam się psychicznie – wpadałam w emocjonalną furię. Nie mogłam jeść, nie mogłam się uspokoić, byłam w strasznym stanie. Musiał to być również konkretny posiłek, który zaplanowałam na przykład miesiąc wcześniej. Jeśli nie udało mi się zrealizować mojego planu, miałam poczucie, że jestem fatalna. Gdy moi znajomi chcieli wyjść ze mną do knajpy, a potem do kina to ja wcześniej szłam tam sama, aby sprawdzić, jakie jest menu w knajpie, o której zaczyna się film i czy zdążę zjeść o zaplanowanej godzinie zaplanowany posiłek. Poza tym narzucałam sobie kary. Na przykład, nie pozwalałam sobie na wyjście ze znajomymi, ponieważ wcześniej nie odniosłam jakiegoś sukcesu, który zamierzałam osiągnąć. Do tego dochodził szereg dolegliwości fizycznych spowodowanych anoreksją, jak problemy z ciśnieniem, zaburzenia hormonalne czy mechanizmy bulimiczne.

Niespodziewanie, Londyn okazał się znacznie lepszym lekarstwem na jej chorobę niż cały sztab lekarzy. – Mieszkałam ze znajomymi w pięknym mieszkanku przy London Bridge, miałam miłą pracę kelnerki, przyjaciół, salsę i czułam się szczęśliwa – wspomina. – Nie mieliśmy w kuchni stołu, ale w Londynie nauczyłam się, że w życiu nie zawsze trzeba bawić się w detale: można jeść pizzę na stojąco i też jest fajnie. Nagle okazało się, że kiedy idę do kina to nie idę tam zastanawiając się, czy zdążę zmieścić gdzieś swój posiłek, tylko zastanawiając się, czy będzie to fajny film.

Karolina znowu miała z kim jeść lody. Tym razem w normalnym, pozaszpitalnym świecie.

Po powrocie do Polski rozpoczęła studia psychologiczne i napisała książkę „Dieta (nie) życia”, w której opisuje swoją historię jako przestrogę dla innych dziewcząt.

Być może kiedyś i Chels napisze swoją książkę. Pod warunkiem, że uda jej się dożyć tego momentu. A to wcale nie jest pewne. Ostatnio postawiła przed sobą nowy cel: – Planuję zejść poniżej 41 kilo – mówi. W jej przypadku taka waga równa się 15 punktom w skali BMI. A to oznacza skrajne wygłodzenie. I w efekcie śmierć.

* Body Mass Index (BMI) - jest to współczynnik masy ciała stosowany w ocenie stopnia zagrożenia różnymi chorobami, w tym anoreksją. Oblicz swój BMI. Wskazania poniżej 15 punktów BMI oznaczają zagrożenie śmiercią.

Wskazania BMI dla osób dorosłych:

    < 15 – wygłodzenie
    15,0–17,4 – wychudzenie łączone z poważną chorobą lub anoreksją
    17,5–18,4 – niedowaga
    18,5–24,9 – waga prawidłowa
    25,0–29,9 – nadwaga
    30,0–34,9 – otyłość I stopnia
    35,0–39,9 – otyłość II stopnia
    >= 40,0 – otyłość III stopnia


 



Anorektyczni celebryci (znane osobistości które cierpiały i/lub zmarły na anoreksję):

Audrey Hepburn – amerykańska aktorka; cierpiała na anoreksję i depresję.
Jane Fonda – amerykańska aktorka; jako pierwsza publiczna osoba przyznała się do przebytej „bulimareksji”.
Elton John – brytyjski muzyk; cierpiał pochodną anoreksji, bulimię. Choroba minęła, kiedy ujawnił się jako homoseksualista.
Victoria Beckham – brytyjska piosenkarka znana z zespołu Spice Girls oraz żona piłkarza Davida Beckhama; przez wiele lat zaprzeczała podejrzeniom o anoreksję, by przyznać się do niej w 2001 roku.
Alanis Morissette – kanadyjska piosenkarka; cierpiała na anoreksję pomiędzy 14. a 18. rokiem życia.
Franz Kafka – pisarz; cierpiał na anoreksję.
Calista Flockhart – amerykańska aktorka znana z serialu „Ally McBeal”; cierpiała na anoreksję w trakcie dorosłego życia.
Christina Ricci – amerykańska aktorka, znana m.in. z filmu „Życie i cała reszta” Woody'ego Allena; przyznaje się do „krótkiego flirtu z anoreksją”.
Felicity Huffman – amerykańska aktorka znana z serialu „Gotowe na wszystko”; cierpiała na anoreksję w wieku dwudziestu paru lat.
Ana Carolina Reston – brazylijska modelka; zmarła na anoreksję w wieku 21 lat, w 2006 roku.
Margaux Hemingway – amerykańska modelka i wnuczka Ernesta Hemingwaya; przez wiele lat cierpiała na powiązaną z anoreksją bulimię, z którą wiąże się jej samobójstwo w wieku 41 lat, w 1996 roku.
Luisel Ramos – urugwajska modelka; zmarła na anoreksję w wieku 22 lat, w 2006 roku.
Eliana Ramos – urugwajska modelka; zmarła na anoreksję w wieku 18 lat, w 2007 roku.
Allegra Versace – włoska modelka i spadkobierczyni imperium Versace; w 2007 roku przyjęto ją do szpitala w stanie skrajnego wyczerpania z powodu anoreksji.
Geri Halliwell – brytyjska piosenkarka znana z grupy Spice Girls; przez wiele lat walczyła a anoreksją oraz innymi zaburzeniami odżywiania.
Karen Carpenter – piosenkarka znana z zespołu The Carpenters; zmarła na anoreksję w wieku 32 lat, w 1983 roku.
Paula Abdul – amerykańska piosenkarka; przyznaje się do zaburzeń odżywiania w przeszłości.
Ashlee Simpson – amerykańska piosenkarka, siostra Jessiki Simpson; cierpiała na anoreksję przed wejściem w wiek nastoletni.
Barbara Niven – amerykańska aktorka; przez całe życie borykała się z różnymi zaburzeniami odżywiania, w tym z anoreksją.
Daniel Johns – australijski muzyk, frontaman zespołu Silverchair; w wieku kilkunastu lat anoreksja wpędziła go w depresję i na skraj samobójstwa.
Gelsey Kirkland – słynna amerykańska baletnica; w 1986 roku wydała autobiografię, w której opisuje swoje podwójne życie jako słynna tancerka i nienawidząca siebie anorektyczka.








Źródło: www.zdrowie.onet.pl

an1
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 1
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |