Więzienie własnej orientacji

Wolność należy rozumieć także jako to kim jesteśmy i jak się czujemy. Czasem można być więźniem we własnym ciele.


Białe buciki, falbaniasta sukienka i przetykany drobnymi margaretkami wianek parzyły Ewę podczas świętej komunii niczym garść pokrzyw wrzuconych za koszulę. Kiedy rodzice z gośćmi rozpoczynali biesiadę, Ewa, przebrana już od dawna w dres, kopała piłkę z chłopakami na podwórku. Teraz Ewa ma 36 lat i jest Erykiem.

Nienawidzi swojego ciała, zwłaszcza piersi, waginy - tych klasycznych atrybutów kobiecości. Żadna z dziewczyn, z którymi się dotychczas spotykał, nie oglądała go nago. – Nawet Migotka, z którą współżyjemy od pięciu lat, planujemy ślub i dziecko metodą in vitro nie widziała mnie bez spodenek i podkoszulka. I nie chodzi tu o nią, tylko o mnie! Ja siebie po prostu nie toleruję! – mówi stanowczo.

Zawsze się więc maskował: sięgające do łydek koszule, rozciągnięte swetry i spodnie, koniecznie na szelkach. Szelki były dla niego symbolem męskości. Kojarzyły się z dziadkiem, atletycznie zbudowanym mężczyzną, prężącym pierś na starych rodzinnych fotografiach. Równocześnie krótkie włosy i żadnego tam makijażu, nie mówiąc o szmince. Do dzisiaj nie umie pływać, choć uwielbia wodę, bo nie chciał rozbierać się na basenie. – Wtedy jeszcze nie było pianek, jakich używają windsurferzy, żebym mógł zasłonić swoją fizyczność.

Od dziecka wiedział, że nie jest dziewczynką, tylko chłopcem. Tak samo, jak narodzona z tego samego jaja siostra bliźniaczka. Kiedy dziewczynki szły na trzepak albo poskakać na gumie, one wolały grę w kapsle, jazdę na rowerze, strzelanie z pistoletu na korki lub kapiszony, pomaganie ojcu, mechanikowi samochodowemu. – Uwielbiałem usmarować się leżąc pod autem, a ojciec też był zadowolony, bo uśmiechając się krzyczał spod maski <> – wspomina Eryk.

Ludzie, zwłaszcza dzieci, potrafią być okrutni. Sąsiadka z parteru nazywała go "chłopczycą", a znajomy z podwórka rzucił raz w jego kierunku <>. Chłopakowi dał w zęby i zamknął się, a słowa takie, jak sąsiadki, Eryk puszczał mimo uszu, jak brzęczenie muchy. Rówieśnicy uważali, że "coś jest nie tak", ale do Eryka zwracali się zwykle nie Ewo, jak miał na imię od urodzenia, tylko "Dziku". Była to ksywa od nazwiska Dzikowski. Najlepiej rozumiały go jednak partnerki. Uważały go zwyczajnie za chłopaka i żadna z nich - a wszystkie wyszły za mąż - nie są homoseksualne. – Wiedziały, że jestem konkretny i mam zasady, nie naginam się jak chorągiewka raz w jedną, raz w drugą stronę. Jeśli coś postanowię, to po prostu realizuję! Trzeba zbudować szafę wnękową, pawlacz, pomalować lub wytapetować pokój, położyć gładź - robię to i tylko, jak każdy facet, nie znoszę przymusu. Kiedy Migotka mi mówi <>, z przekory odpowiadam <> i robię to kilka dni wcześniej…

Rodzice byli delikatni, dyskretni, taktowni. Nigdy o nic nie pytali. Ale wreszcie kiedyś, miał chyba 14 lat, mama przez przypadek weszła po coś do jego pokoju i zobaczyła rozebraną koleżankę. Spytała przyjaźnie: <> i zaproponowała rozmowę z psychologiem. - Kocham Cię, akceptuję i nic tego nie zmieni, niezależnie od tego, jakiego dokonasz wyboru – usłyszał.

Długo nie mógł pogodzić się z tym, że jest transseksualistą. Dręczyły go pytania: Gdzie tkwi błąd? Dlaczego akurat mnie to trafiło? Zaczął jak najwięcej o tym czytać, ale długo nie przywiązywał wagi ani do zmian formalno-prawnych, ani do zewnętrznych, nie mówiąc o operacji plastycznej. Nakłoniły go do tego dopiero byłe partnerki, z którymi nadal się przyjaźni, i obecna.

Dwa lata temu po serii testów, badań i rozmów z seksuologami i psychologami, rozpoczął terapię hormonalną. Co dwa tygodnie przyjmuje testosteron i tak już pozostanie do końca życia. Stopniowo zaczęła przyrastać mu tkanka mięśniowa, zmniejszały się piersi, ustała miesiączka, pojawiło się męskie owłosienie, zarost, wyostrzyły rysy twarzy, głos stał się twardszy. Przed nim skomplikowane i bolesne operacje: usunięcie piersi, wycięcie macicy, jajników, jajowodów, zewnętrznych narządów kobiecych i wytworzenie męskiego narządu. Także kosztowne. W sumie 30-40 tys. zł. Ale teraz Eryk z Migotką najwięcej wydają na in vitro. Są po kilku inseminacjach, niestety pierwsze in vitro nie wyszło. Kolejne we wrześniu.
Jego bliźniacza siostra Magda, którą nazywa "klonem", nie podjęła jeszcze nawet terapii hormonalnej. Ale jest na to zdecydowana. Na razie mieszka we włoskiej Toskanii z dziewczyną. Prowadzą wspólne gospodarstwo i razem podejmują każdą decyzję: od zakupów produktów spożywczych po samochód.

Tymczasem Eryk dawno w dowodzie ma już swoje nowe imię. Ewa odeszła w niebyt. Mógł także zmienić nazwisko, ale pozostał przy Dzikowskim. Aby nadal dla znajomych i przyjaciół być "Dzikiem". Przed rozprawą przeżył jednak kolejną traumę. Przed sąd musiał bowiem pozwać swoich rodziców. Jakby to oni ponosili winę za ten tragiczny błąd natury. Ale takie są regulacje prawne. Zmiany płci w akcie urodzenia i dokumentach można dokonać dopiero na podstawie orzeczenia sądu. Wtedy po raz pierwszy rozmawiał o tym także z ojcem. - Ja to rozumiem. Nie ma problemu – usłyszał.

Eryk wie doskonale, na czym polegają zaburzenia identyfikacji płci. Z reguły cechy anatomiczne (płeć fizyczna) pokrywają się z subiektywnym poczuciem przynależności do danej płci (płeć psychiczna). Jeśli jednak ktoś, jak Eryk, ma wszystkie fizyczne cechy kobiety, ale uważa się za mężczyznę (lub odwrotnie), to takie przypadki medycyna nazywa transseksualizmem. Eryk miał prawo się czuć, jak jakiś szaleniec, jakby dr Frankenstein, przeszczepił mu mózg do ciała kobiety. Są więc wśród transseksualistów dwa typy zaburzeń. K/M, jak w przypadku Eryka, kiedy osoba o kobiecej budowie ciała ma poczucie, że jest mężczyzną oraz M/K – przypadki odwrotne.

Transseksualistów nie można mylić, jak się to niestety nadal zdarza, ani z transwestytami, ani tym bardziej z homoseksualistami. Odróżnia ich subiektywne poczucie przynależności do płci. Lesbijki czują się kobietami, geje mężczyznami. Jedni i drudzy czują pociąg płciowy do przedstawicieli tej samej, co oni płci fizycznej. Z kolei transwestyci satysfakcję seksualną czerpią z przebierania się w ciuchy płci przeciwnej. Ani homoseksualiści, ani transwestyci nie czują tego, co transseksualiści: konfliktu, dysharmonii między płcią psychiczną i fizyczną.

Medycyna do dzisiaj nie potrafi odpowiedzieć na podstawowe pytanie: dlaczego tak się dzieje. – Wątpliwości naukowych jest zbyt wiele – przyznaje doc. Bogusław Antoszewski z Kliniki Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Według niego ma to związek z genetyką.

Naukowcy najczęściej dopatrują się przyczyn transseksualizmu w okresie prenatalnym. Wtedy na wielu etapach kształtuje się płeć człowieka i może dojść do defektu podwzgórza, części podkorowej mózgowia. Wszystko rozgrywa się w mózgu i może być rezultatem zaburzeń hormonalnych u matki lub płodu. Co powoduje z kolei te zaburzenia? Przyczyn może być wiele:  od chorób po stresy. Zwłaszcza silny stres matki w pierwszych tygodniach ciąży – wtedy kształtuje się mózg dziecka. Proces kształtowanie się subiektywnego poczucia przynależności do konkretnej płci najpewniej zachodzi w mózgu. Tam, jak przypuszczają naukowcy, znajduje się ośrodek za to odpowiedzialny. Jedno jest pewne: transseksualizm to tragiczny błąd natury.

Pierwszej na świecie operacji zmiany płci dokonano w 1930 roku w Dreźnie. Transseksualiście typu M/K wszczepiono narząd płciowy kobiety, łącznie z jajnikami. Niestety pacjent zmarł. W Polsce po raz pierwszy podobny zabieg przeprowadził w 1963 roku, w szpitalu kolejowym w Międzylesiu pod Warszawą, doc. Aleksander Wigura. Po dwudziestoletniej przerwie kolejne próby podjęto w Łodzi i w Gdańsku. Prof. Julia Kruk-Jeromin, kierująca przez wiele lat Kliniką Chirurgii Plastycznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi jako pierwsza w Polsce pomogła „przeoblec się kobiecie w mężczyznę”. Największe osiągnięcia w operacjach na transseksualistach typu M/K ma prof. Kazimierz Krajka, kierownik Kliniki Urologii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

W Polsce transseksualizm występuje rzadko. Dotyka jednego mężczyznę na 57 tysięcy i jedną na 17 tys. kobiet.

Zaraz po tym, jak uda się zapłodnienie in vitro, Eryk zacznie oszczędzać na operację. Zapewnia, że zrobi ją w Brnie albo w Budapeszcie, choć ma świadomość ryzyka.

- Bo muszę wreszcie zaakceptować swoje ciało, stanąć przed lustrem i powiedzieć: <>. Tak miało być od urodzenia!



Błażej Torański



Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Więzienie wła...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |