Intymność, prywatność i anonimowość

Mimo ciągłego podążania wciąż za standardami zachodnimi w opiece zdrowotnej, jak się okazuje w kwestiach intymności i prywatności, wciąż pozostajemyw tyle.


Pobyt w szpitalu, czy badanie w przychodni zwykle do przyjemnych nie należą. Nie tylko ze względu na ból i stres. Coraz częściej pacjenci głośno mówią o tym, że największym problemem jest dla nich brak szacunku i naruszanie intymności, z którym spotykają się w placówkach medycznych. A przecież, żeby tego uniknąć, wystarczy często odrobina dobrej woli ze strony lekarza, pielęgniarki czy rejestratorki. Czytaj więcej

Do Rzecznika Praw Pacjenta regularnie wpływają skargi dotyczące braku poszanowania intymności w szpitalach i przychodniach. Na blogach i forach internetowych też nie brakuje opowieści o tym, jak niekomfortowo czujemy się w kontaktach ze służbą zdrowia. Oczywiście, są przepisy regulujące te sprawy. Niestety, często trudno się na nich oprzeć, z uwagi na wysoki stopień ogólności.

Najważniejsza, z punktu widzenia pacjenta, wydaje się ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, z 6 listopada 2008 r. W artykule 20, punkcie pierwszym tej ustawy czytamy: Pacjent ma prawo do poszanowania intymności i godności, w szczególności w czasie udzielania mu świadczeń zdrowotnych. Podobne w treści zapisy zawiera art. 19 ust. 1 pkt 4 ustawy o zakładach opieki zdrowotnej oraz art. 36 ust. 1 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Tylko co to tak naprawdę oznacza?

- Nic – mówi krótko Robert Wójcik, prawnik, który próbuje pomóc dwóm osobom w sądowych zmaganiach ze szpitalami. – Udowodnienie, że pogwałcono prawo, które sformułowano tak enigmatycznie, jest niezwykle trudne. ‘Intymność’ i ‘godność’ nie są tu w żaden sposób sprecyzowane, o ich definicję można się spierać latami, tak jak o to, co to jest szczęście, albo pornografia. Pacjent subiektywnie czuje, że jego godność pogwałcono, a lekarz uważa, że wcale nie. Sędzia musi więc, w oparciu o swoje wyczucie, również subiektywne, bez oparcia w dokumentach, zdecydować, czy doszło do naruszenia przepisów czy też nie.

Cała sala słucha i patrzy


Przychodzi pani pielęgniarka z kolejnymi papierami. Na co pan chorował, jakieś zakaźne, zastrzyki itd. itp. Słucha Twoich odpowiedzi każdy, kto leży w Twojej sali. Nie wiem, czy tak to powinno się odbywać. Nie wiem, czy jest to zgodne z prawem. Nie wiem, jak ma się to do tajemnicy danych. Bo przecież fakt, iż osobnik X miał 4 m-ce temu syfilis czy inną chorobę, nie musi być obwieszczane publicznie.

Co do dyskrecji lekarzy, to słów mi brak. Co któryś wszedł na salę to mówił 'Pani po in vitro'. Czułam się niemal jak napiętnowana. A chciałam ukryć ten fakt, bo mieszkam w małej mieścinie i nie chcę, by nasze dziecko kiedyś było wytykane palcami.

Podobne doświadczenia ma większość osób leżących w szpitalach. Cała sala słucha o naszych dolegliwościach, wynikach badań, a nawet ogląda badanie, zmianę opatrunku itp. Nie zmienia tego fakt, że zarówno w artykule 22 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, jak i w artykule 36 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty jest jasno zapisane, że podczas świadczeń zdrowotnych (badania, zabiegu, operacji itp.) może być tylko lekarz i ewentualnie inne osoby niezbędne przy tym świadczeniu – czyli np. pielęgniarka czy instrumentariuszka. Nie ma ani słowa o tym, że badanie albo wywiad medyczny można przeprowadzać w obecności innych pacjentów.

- A jak mamy to robić inaczej? – denerwuje się lekarka ginekolog, z jednego z warszawskich szpitali, odmawiając jednak podania nazwiska. – Kobiecie po porodzie muszę obejrzeć krocze, prawda? I zapytać, jak się czuje. W sali leżą cztery pacjentki. To co, mam te pozostałe, też będące kilka czy kilkanaście godzin po porodzie, poprosić, żeby wyszły? A może powinnam zwlekać z łóżka tę, którą chcę zbadać, i prowadzić ją do gabinetu na drugim końcu korytarza?

- Prowadzić nie, ale zawieźć na wózku czy łóżku na kółkach na badanie można – podpowiada rozwiązanie Robert Wójcik, prawnik. Choć oczywiście to dużo trudniejsze i bardziej czasochłonne, niż badanie w obecności innych pacjentek. Prostszym rozwiązaniem jest przenośny parawan, który lekarz może rozłożyć przy łóżku chorego, którego bada na wieloosobowej sali. I ściszenie głosu podczas rozmowy z pacjentem, tak by cała sala nie słuchała z detalami o jego intymnych sprawach.

Okienko wieloosobowe


O ile można zrozumieć problem z badaniem leżącego pacjenta, o tyle przy odbieraniu wyników badań, oddawaniu do analizy moczu albo kału, czy nawet kupowaniu leków w aptece, zapewnienie intymności powinno być proste. A jednak… Każdy, kto próbował dyskretnie kupić prezerwatywy albo test ciążowy doskonale wie, że jest to właściwie niemożliwe. Co z tego, że przy okienku może przebywać tylko jedna osoba, skoro pół metra od niej stoi przy drugim okienku kolejna osoba, a kolejka ustawiona za ich plecami bez zakłóceń słyszy każde słowo. Podobnie z badaniami.

Punkt przyjmowania próbek piękny - picuś glancuś po remoncie. (...) Otwarty - żaden tam dyskretny pokój, tylko lada. Za ladą trzy kobiety, przy ladzie pacjenci, przed ladą poczekalnia pacjentów. 5 metrów przed ladą korytarz, którym przechodzą: pacjenci, dostawcy, sprzątający, jednym słowem WSZYSCY.

Nieco skrępowana, w kolejce pełnej ludzi, wyduszam z siebie, że chciałabym oddać próbkę z pochwy do badania.


Recepcjonistka 1: O nie, takich badań to tutaj nie robimy.

Ja: Jak to nie, skierowała tu pani doktor, która tu pracuje.

Recepcjonistka 1: A to nie wiem, chwileczkę... KRYSIA, BADANIA POCHWY ROBIMY?

(...)

Recepcjonistka 1: A pod jakim kątem ma być to badanie?

Nie ma co. Dłużej nie będę się z nimi bawić w kotka i myszkę.

Ja: Proszę pani... Pod kątem grzybicy pochwy - ściszam głos.

Recepcjonistka 1: KRYSIA, A GRZYBICA POCHWY TO JEST W TYM BADANIU OGÓLNYM?

Recepcjonistka 2: Nie wiem, a pani chodzi O GRZYBICĘ, TAK?

Owszem, można rozwiązać to inaczej. W niektórych aptekach między twarzami pacjentów stojących przy okienkach obok siebie instaluje się plastikowe ekrany. Mają chronić nie tylko przed wyciekiem informacji o tym, co kupujemy, ale przede wszystkim przed zarazkami. Bo przecież duża część klientów aptek to osoby chore. Rejestrując się w prywatnej przychodni (np. w większości placówek Lux-Med) również jesteśmy często oddzieleni od rejestrujących się obok osób plastikowymi ściankami. Kolejka zaś nie kłębi się za naszymi plecami, bo – jak na poczcie – pobiera się numerek i czeka na swoją kolej, siedząc wygodnie w fotelu. To rozwiązanie przejmują niektóre szpitale i przychodnie państwowe. Niestety, w większości z nich wciąż trzeba słuchać, kto z czym przychodzi do rejestracji. I samemu spowiadać się przed tłumem, w którym mogą być nasi sąsiedzi albo kadrowa z pracy.

10 studentów przy badaniu


Nie tylko w blogach, ale i na naszym forum internetowym temat poszanowania intymności pacjenta powraca jak bumerang. Najwięcej emocji budzi temat studentów obecnych przy badaniach i porodach.

Byłam badana przez lekarza w asyście 12 studentów. (…) Kiedy lekarz sprawdzał rozwarcie, jeden za studentów powiedział "obrzydliwe". I jak w takim momencie można się poczuć? Mnie też nikt nie spytał wcześniej czy zgadzam się na takie towarzystwo.

(Młoda mama)

Miałem kilka lat temu operację żylaków powrózka nasiennego czyli inaczej rzecz biorąc leżałem ze sprzętem na wierzchu i też podczas operacji wlazło na salę z 10 osób. (…) Było mi wstyd, że jakieś młode dziewczyny oglądają mnie w takim stanie... przykre, w dodatku nikt mnie nie pytał o zgodę.

(truntracker)

Sprawa dotyczy szpitali klinicznych, słynących z najlepszego sprzętu i doskonałej kadry. Decydując się na taką placówkę często zapominamy, że jednym z naczelnych celów jej działania jest kształcenie kolejnych pokoleń lekarzy. Zarówno w artykule 22 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, jak i w artykule 36 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty jest jasno zapisane, że podczas świadczeń zdrowotnych (badania, zabiegu, operacji itp.) może być obecny tylko lekarz i ewentualnie inne osoby niezbędne przy tym świadczeniu – czyli np. pielęgniarka czy instrumentariuszka. W tym samym artykule 36 zapisano jednak wyraźnie jeden wyjątek: w klinikach i szpitalach akademii medycznych, medycznych jednostkach badawczo-rozwojowych i innych jednostkach uprawnionych do kształcenia studentów nauk medycznych dozwolona podczas takich świadczeń jest obecność osób uczących się zawodów medycznych. Czyli właśnie studentów, uczennic szkoły pielęgniarskiej itp. I na to zgoda pacjenta nie jest potrzebna!

Oczywiście, możemy się oburzać, że studenci zaburzają naszą intymność. Sytuację dobrze podsumowuje jednak jeden z wpisów na naszym forum:


Po to są szpitale kliniczne, żeby szkolili się tam studenci. Jako pacjentka mam wybór: Albo klinika + studenci, albo jakiś inny szpital. A gdyby każda z nas odmawiała badania studentom, to ciekawe jakich mielibyśmy teraz lekarzy. Ja osobiście wolę, żeby student się na mnie nauczył, niż żeby niedouczony gin mnie leczył.

Ewa

A pana prosimy za drzwi

Paradoksalnie, często mimo tłumu kręcącego się wokół pacjenta, odmawia się możliwości bycia przy nim najbliższej osobie.

W pokoju zaczyna roić się od dodatkowych osób z obsługi: jedna pani zajmuje się małym, nad którym czuwa Adam, druga zbiera wszystkie brudne ceratki, trzeci mnie myje, potem znów ktoś czegoś chce od Antoszka, pojawia się salowa... Drzwi do pokoju non-stop otwarte. (…) ja cały czas leżę rozkraczona na łóżku. (…) Na czas szycia Adama wyganiają z pokoju, bogowie raczą wiedzieć, po co, skoro może tu być milion innych osób, a on i tak patrzy tylko na bobaska, a nie na mnie. No ale nic - wychodzi i czatuje za drzwiami.

Tymczasem art. 21 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta mówi jasno: Przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych może być obecna osoba bliska. Lekarz może tego zabronić tylko w przypadku istnienia prawdopodobieństwa wystąpienia zagrożenia epidemicznego lub ze względu na bezpieczeństwo zdrowotne pacjenta. Odmowę odnotowuje się w dokumentacji medycznej. Ten przepis warto zapamiętać! Wypraszanie męża w czasie porodu, albo matki podczas wyrywania zęba dziecku jest po prostu naruszeniem prawa.

Skarżą się, prosząc o anonimowość


Mówi Rzecznik Praw Pacjenta, Krystyna Kozłowska: Do Rzecznika wpływają skargi od pacjentów na łamanie ich prawa do intymności i godności przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych. W zależności od wagi skargi, a także od oczekiwań pacjenta, podejmujemy działania wyjaśniające opisywane sytuacje. Zdarza się też, że pacjent prosi o anonimowość, obawiając się reperkusji ze strony personelu medycznego. Oczywiście dostosowuję się do tego i korzystam z uprawnienia art 52 ust. 3 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, ponieważ uznaję to za niezbędne dla ochrony praw tego pacjenta.

Liliana Fabisińska



Źródło: www.medonet.pl

Intymność, pr...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 5
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |