Małpki z pomocą

Małpy są mądrzejsze od psów czemu więc jedynie te drugię wykorzystywaną mają być do pomocy niepełnosprawnym?


W USA małpki-kapucynki pomagają osobom niepełnosprawnym w domu. Wyrzucają śmieci, na żądanie przynoszą telefon, obsługują kuchenkę mikrofalową. Przede wszystkim zaś są dla schorowanych ludzi doskonałym lekiem na samotność.

To jej maleńkie rączki o wąskich palcach i czarnych paznokciach sprawiają, że szczuplutka, pokryta sierścią Minnie jest tak przydatna. Potrafi otworzyć nimi butelkę z sokiem lub podać telefon. A kiedy Craiga Cooka swędzi czasami skóra głowy, przybiega i drapie go, aż poczuje się lepiej.

– Jest bardziej podobna do człowieka, niż się myśli – mówi jej właściciel, Amerykanin cierpiący od 14 lat na porażenie poprzeczne. Gładzi czule sztywnymi palcami futerko swojej towarzyszki, która umościła się wygodnie na jego kolanach. Dużymi brązowymi oczami Minnie spogląda z ciekawością na gościa. Potem zrywa się nagle, przemierza w dzikim biegu kuchnię drewnianego domku Cooka, piszczy i skacze. To prawdziwy wulkan energii w ciemnobrązowym futerku.

– Jest fantastyczna, czyż nie? – pyta Cook. Jego oczy błyszczą. Już od sześciu lat ten 44-latek dzieli swoje mieszkanko w La Habra koło Los Angeles z 30-letnią małpką-kapucynką. Razem oglądają w telewizji mecze baseballowe lub na tarasie rozkoszują się kalifornijskim słońcem. A kiedy on ma znowu "jeden z tych złych dni", Minnie zaraz robi coś, co doprowadza go do śmiechu.

– Cudownie jest mieć w domu takie zwierzątko – mówi właściciel, były inżynier i zawodnik amerykańskiego futbolu. Podczas wypadku samochodowego doznał złamania kręgosłupa. Jeśli chodzi o Minnie, miał naprawdę szczęście – w całej Ameryce jest jedynie 45 małpek takich jak ona. A Minnie należy do najlepszych.

Przez wiele lat była szkolona w Monkey College organizacji pomocowej Helping Hands w Bostonie. Ta niezwykła szkoła na Wschodnim Wybrzeżu przygotowuje swoich absolwentów do pomocy w domu i uczy, jak być partnerami chorych na porażenie poprzeczne. Ma wielkie sukcesy. – Kapucynki pomagają pacjentom zyskać większą niezależność i radość życia – stwierdza Andrea Rothfelder, pracownica Helping Hands. – Te zwierzęta są bardzo czułe i łatwo przywiązują się do ludzi, dla wielu chorych są niczym prawdziwy cud.

Główna trenerka Alison Payne opisuje tę placówkę jako "połączenie ogrodu zoologicznego i przedszkola". W organizacji Helping Hands pracuje w sumie 180 zwierząt, 50 przechodzi jeszcze szkolenie w Bostonie. Na trzech piętrach szkoły małpki poznają obsługę włączników światła, szuflad, butelek z piciem i odtwarzaczy CD. Pierwsze umiejętności zdobywają w spartańsko urządzonym pomieszczeniu, później już w "apartamencie szkoleniowym" ćwiczą, jak obchodzić się z wózkiem inwalidzkim, regałem na książki, aneksem kuchennym czy łóżkiem.

Trenerki wpajają kapucynkom około trzydziestu poleceń w języku angielskim. "Fetch" oznacza, że mają coś przynieść, "trash" słyszą, gdy trzeba wyrzucić śmieci do pojemnika, przy "push" zamykają na przykład drzwiczki lodówki, przy "open" otwierają je. (…)

– Małpki te są z natury bardzo ciekawskie – opowiada Payne. – Staramy się zatrzymywać ich uwagę na dłużej.

Pomiędzy lekcjami zwierzątka mają prawo do odpoczynku i rozrywki. Chichi i Jessica dokazują dziś w pokoju zabaw i uganiają się za bańkami mydlanymi. Dla ich koleżanki Tricii jest to natomiast dzień kąpieli. Trenerka Jennifer Evans przygotowała jej ciepłą wodę w kuchennym zlewozmywaku, małpka pluska się w niej radośnie, wystawiając mokry łepek ponad krawędź zlewu. Po kilku minutach przychodzi pora na wycieranie.

– One są zupełnie jak dwuletnie dzieci – mówi Alison Payne. W rzeczywistości w chwili rozpoczęcia treningu mają już jednak 8 - 10 lat – to idealny wiek na naukę. Najpierw zwierzęta przebywają w rodzinach, przyzwyczajając się do ludzi, potem przechodzą szkolenie, trwające od dwóch do czterech lat. Kiedy są już gotowe, przeprowadzają się do domu chorego.

Gdy Craig Cook dostał swoją Minnie, minęło już wiele lat od owego pamiętnego wieczoru, który zrujnował jego życie. 12 styczna 1996 roku ówczesny inżynier umówił się ze swoim kolegą w Los Angeles na kolację. Krótko przed północą obaj opuścili restaurację. – Był przyjemny ciepły wieczór i Tyler chciał jeszcze przejechać się moim kabrioletem – wspomina Cook. Kiedy pędzili drogą szybkiego ruchu, kolega stracił nagle kontrolę nad samochodem o mocy 300 kM. Auto przekoziołkowało i spadło na skarpę. Cook złamał sobie kręgosłup, jego koledze praktycznie nic się nie stało.

Tego dnia mężczyzna ów stracił wszystko, co miał: pracę, swoją przyjaciółkę, która wkrótce wyprowadziła się ze wspólnego mieszkania, a przede wszystkim władzę nad własnym ciałem. Od tej chwili nie potrafił odnaleźć się w tym nowym życiu, ogarnęła go depresja. Pewnego dnia jeden z jego przyjaciół dowiedział się o istnieniu organizacji Helping Hands. Cook nawiązał z nią kontakt, a po kilku miesiącach w jego domu pojawiła się Minnie.

– Jej trenerka została u mnie przez cały tydzień – wspomina chory. – Dopiero po tym okresie Minnie zaakceptowała mnie jako swojego nowego pana.

Takie właśnie są kapucynki – żyją w stadach i przywódców wybierają sobie z rozwagą, po dłuższym namyśle.

Dziś Cook i Minnie są nierozłączni. "Spoon" – mówi pan i małpka wyciąga łyżkę z szuflady, w której leżą sztućce. "Sun" – Minnie włącza światło. "Can you do hand?" – kapucynka podnosi do góry zwisającą z oparcia rękę chorego, którą ten obsługuje swój wózek inwalidzki.

– Ona ratuje mi życie – stwierdza Cook. Kiedyś nie mógł wydostać się swoim wózkiem z tarasu, słońce już zachodziło, wiedział, że jeśli czegoś nie wymyśli, będzie siedział tak całą noc w ciemności, marznął i moknął, aż rano przyjdzie jego opiekunka. Zawołał Minnie. Małpka przyniosła mu telefon i godzinę później nadeszła pomoc. – Miałem wtedy łzy w oczach – wspomina chory.

– Kapucynki potrafią pełnić rolę liny ratunkowej, dla pacjentów jednak najważniejsze jest to, że zapewniają im towarzystwo i dają bezwarunkową miłość – zauważa trenerka Payne. – Nagle w ich domu pojawia się mała małpka i sparaliżowany człowiek staje się dla niej kimś najwspanialszym na świecie.

Pracownicy Helping Hands opowiadają o pewnym weteranie, który na wojnie w Iraku stracił obie nogi. – Powiedział nam, że jego małpka jest jedyną istotą, która przyjmuje go takim, jaki jest, i nie postrzega go jako kalekę – mówi Andrea Rothfelder. Zwierzęta te nie mogą wprawdzie zastąpić pełnoetatowej opiekunki, "ale łagodzą cierpienie i samotność i okazują się bardzo pożyteczne w domu".

Dlatego właśnie sprytne małpki-kapucynki są tak pożądanymi towarzyszkami. Organizacja Helping Hands może osobom cierpiącym na porażenie porzeczne oddać do dyspozycji jedynie 6 - 8 zwierząt rocznie. Wyszkolenie jednej małpki kosztuje około 40 tysięcy dolarów rocznie. Kwota ta jest finansowana w całości z darowizn. Pacjenci dostają małpki za darmo.

Craig Cook może więc uważać się za szczęśliwca. Jego Minnie podarowała mu nowe życie. Dobrze pamięta wciąż tamtą chwilę, kiedy po pięciu miesiącach małpka po raz pierwszy wskoczyła mu na ramię. – Zaczęła przeczesywać mi palcami włosy – opowiada. – U tych zwierząt to dowód największej miłości.

Minnie będzie żyła prawdopodobnie jeszcze przez jakieś 15 lat – ocenia Cook. O tym, co będzie później, nie chce nawet myśleć. To zwierzątko dawno już wrosło mu w serce.

– Minnie, dobrze się czujesz? – zawoła znów tego wieczoru, gdy opiekunka pomoże mu ułożyć się w łóżku. A małpka odpowie mu ze swojej klatki ustawionej w salonie, gdzie sypia, zwinięta pod swoim jasnoniebieskim kocykiem.

– Zapiszczy: "tut, tut, tut", zawsze tak robi – opowiada Cook, uśmiechając się. To znaczy: "wszystko w porządku".

Philip Bethge




Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |