Barwniki w jedzeniu

Kolory tego co jemy nie zawsze są naturalne lecz wynikiem dodawania różnych barwników. Czy aby na pewno jest to zdrowe?


Dzięki nim kandyzowane wiśnie nie są beżowe, ale apetycznie czerwone, a języki dzieci bywają zaskakująco niebieskie. Jednak syntetyczne barwniki spożywcze przynoszą też mniej pożądane efekty.

Po tym, jak w czasopiśmie naukowym "Lancet" ukazał się raport w tej sprawie, Parlament Europejski zarządził w ubiegłym roku, by na opakowaniach wszystkich produktów spożywczych zawierających syntetyczne barwniki pojawiły się ostrzeżenia, że "spożycie może wywierać niepożądany wpływ na zachowanie dzieci".

W marcu amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) przeprowadzi śledztwo, które ma ostatecznie wykazać, czy barwniki spożywcze rzeczywiście mają negatywny wpływ na zdrowie dzieci. Prozdrowotna organizacja konsumencka Center for Science in the Public Interest (CSPI) zwróciła się do agencji z apelem o wprowadzenie zakazu dodawania syntetycznych barwników do żywności i umieszczanie stosownej informacji na produktach do czasu, aż te dodatki zostaną wyeliminowane.

Barwniki często stosuje się po to, by uatrakcyjnić wygląd słodkich płatków śniadaniowych, cukierków, napojów gazowanych, batoników, żywności typu fast food i innych produktów przeznaczonych dla dzieci, a niemających zbyt wielkiej wartości odżywczej, argumentowała CSPI w obywatelskiej petycji, którą podpisało 18 lekarzy i naukowców. Ponieważ istnieją odpowiedniki pochodzenia naturalnego, nie ma powodu, by nadal ryzykować, używając tych sztucznych, przekonują działacze.

– Jaka z nich korzyść? Sprawienie, że tzw. junk food będzie dla dzieci jeszcze większą atrakcją, niż do tej pory? – zapytuje prezes CSPI, Michael Jacobson.

Tymczasem inni eksperci przypominają, że barwniki spożywcze stosuje się wg ściśle określonych reguł, wymagane są różne zezwolenia, a dowodów na rzekomy związek między kolorem produktów i nadaktywnością ruchową dzieci jest jak na lekarstwo.

– Syntetyczne barwniki spożywcze stosowane w USA są całkowicie bezpieczne – zapewnia Joseph Borzelleca, emerytowany profesor farmakologii i toksykologii ze szkoły medycznej przy Uniwersytecie Virginia Commonwealth. – Substancje barwiące to najdokładniej badane składniki żywności.

Nie zawsze tak było. Początkowo wygląd żywności poprawiano za pomocą barwników występujących naturalnie, np. szafranu, który nadaje ryżowi żółty kolor. W latach 50. XIX wieku producenci zaczęli stosować anilinę do rozjaśniania zarówno tkanin, jak i żywności – przyczyniając się do pogorszenia zdrowia rzesz niczego niepodejrzewających konsumentów. Gdy w końcu w 1960 roku zarządzono przeprowadzenie stosownych badań, w użyciu było już blisko 200 substancji – tylko kilka z nich pomyślnie przeszło testy.

Dziś dziewięciu syntetycznych barwników dopuszczonych do stosowania w przemyśle spożywczym – czyli posiadających certyfikat FDA – używa się głównie dla przywrócenia produktowi naturalnej barwy, zmienionej w procesie obróbki technologicznej, wyrównania naturalnych różnic w kolorze, ale także po to, by żywność wyglądała bardziej apetycznie lub "zabawnie".

Producenci mogą stosować barwniki pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego, np. betaninę, chlorofil, czy karmele, ale organiczne syntetyki barwiące są znacznie tańsze i bardziej jednolite. – Zawartość naturalnego barwnika w skórce winogron może się różnić, zależnie od miejsca uprawy, pory roku, zastosowanych nawozów, czy sposobu zbioru – tłumaczy Borzelleca. – Dozwolone barwniki syntetyczne gwarantują, że za każdym razem otrzymujemy taki sam produkt.

Zła sława syntetycznych barwników spożywczych, podejrzewanych m.in. o wywoływanie problemów z zachowaniem u dzieci, doprowadziła do tego, że w latach 70. wycofano je z użycia. Gwoździem do trumny była nowa terapia dietą eliminacyjną, opracowana przez pediatrę alergologa Bena Feingolda, który zalecał wyłączenie ze spożycia produktów zawierających syntetyczne barwniki i konserwanty. Jednak skuteczności metody Feingolda, dziś wychwalanej jako skuteczna terapia dzieci z ADHD, nigdy tak naprawdę nie potwierdzono.

Problem powrócił w 2007 roku, gdy badacze z Uniwersytetu w Southampton opublikowali w piśmie "Lancet" raport, z którego wynikało, że nadpobudliwość rośnie u dzieci z dwóch grup wiekowych – trzylatków oraz dzieci ośmio- i dziewięcioletnich – które konsumują dwa różne zestawy sztucznych barwników plus konserwant.

W przeciwieństwie do poprzednich badań, naukowcy z Southampton zaobserwowali efekt u dzieci z całej populacji, a nie tylko u tych, których rodzice podejrzewali, że w szczególny sposób reagują na sztuczne barwniki. Co więcej, tym razem nie opierano się wyłączanie na ocenie rodziców – bo ci mogą być stronniczy – ale o opinię poproszono nauczycieli i innych badaczy, korzystano też z programów komputerowych.

W rezultacie brytyjska Agencja ds. Standardów Żywnościowych, która zleciła badanie, poradziła zaniepokojonym rodzicom, by zredukowali, a nawet całkowicie wyeliminowali z diety swoich dzieci sześć barwników. Kolejnym krokiem było wprowadzenie przez Parlament Europejski zakazu dodawania barwników syntetycznych do żywności przeznaczonej dla niemowląt i małych dzieci.

FDA nadal podtrzymuje, że "nie ma dowodów" łączących barwniki z nadpobudliwością ruchową. Po przeanalizowaniu wyników badań z Southampton, agencja uznała, że raport "nie zawiera informacji jednoznacznie sugerujących, że zaobserwowane zmiany zachowań są niekorzystne, czy szkodliwe". Wadą eksperymentu, zdaniem FDA, było to, że badano wpływ mieszanek barwników i benzoesanu sodu, popularnego konserwantu, co uniemożliwia określenie, które dodatki tak naprawdę wpływają na zachowanie dzieci.

Naukowcy z Southampton, którzy wezmą udział w marcowym panelu FDA, przyznają, że należy przeprowadzić więcej badań, ale nie zgadzają się z poglądem FDA, że efekty są zbyt nikłe, by ostrzegać konsumentów przed barwnikami. Choć istnieje wiele czynników wywołujących nadmierną pobudliwość – np. geny czy środowisko – "dowiedziono wystarczająco jednoznacznie, że sztuczne barwniki także podnoszą poziom nadpobudliwości", przekonuje profesor Jim Stevenson, który kierował badaniami w Southampton.

Niektóre barwniki, np. tartazyna (E102) mogą powodować reakcje alergiczne, ale alergolodzy przypominają, że podobne objawy wywołuje spożywanie wielu produktów pochodzenia naturalnego. – Związki obecne w truskawkach i ananasach, czy niektóre środki owadobójcze stosowane w uprawie mogą szkodzić niektórym konsumentom – mówi Michael B. Foggs, ekspert ds. alergii, astmy i immunologii z sieci medycznej Advocate Health Care. – Czy należy zmuszać dzieci do jedzenia żywności bez barwników tylko dlatego, że u niewielkiego odsetka wywołują one niepożądane efekty?

Brak jednoznacznych dowodów sprawia, że rodzice mają coraz więcej wątpliwości, a pediatrzy coraz mniej odpowiedzi na ich pytania.

Zdaniem Aarona Donnella, alergologa i pediatry z Children's Memorial Hospital i Illinois Masonic Hospital, w razie podejrzeń o ADHD nie warto robić dzieciom badań krwi i skóry. Lepiej spróbować wyeliminować z ich diety gluten, cukier, barwniki i konserwanty. – Wystarczy zmiana diety, by zaobserwować zmiany u co najmniej połowy dzieci – podkreśla.

W klinice Ariego Goldsteina o korzyściach płynących ze zmiany diety przekonuje się rodziców dzieci, u których zdiagnozowano problemy z przyswajaniem wiedzy i z zachowaniem. Goldstein, dyrektor chicagowskiego Cognitive Solutions Learning Center potwierdza, że konieczne są dalsze badania, ale i tak namawia rodziców do "oczyszczenia" diety z produktów rafinowanych i wysoko przetwarzanych, ale też do wzbogacenia jej w żywność naturalną.

– Znam przypadki, gdzie wyeliminowanie syntetycznych barwników przyniosło nieprawdopodobną poprawę zachowania, ale tam w grę wchodziły też inne zmiany w sposobie odżywiania – tłumaczy Goldstein.

Część producentów myśli o zastąpieniu barwników syntetycznych ich naturalnymi odpowiednikami, a wiele firm już zmieniło sposób wytwarzania produktów przeznaczonych na rynek europejski. Niektóre amerykańskie sieci zapowiadają, że nie będą wprowadzać do handlu produktów z syntetycznymi dodatkami.

– Barwniki nie przynoszą niczego dobrego – uważa dr Alan Greene, profesor pediatrii ze Szkoły Medycznej przy Uniwersytecie Stanforda, który podpisał się pod petycją CSPI. – Ich jedynym zadaniem jest przekonanie nas do zjedzenia produktu i sprawienie, że wygląda na zdrowszy, niż jest w rzeczywistości.


Julie Deardorff



Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Barwniki w je...
Barwniki w je...
Barwniki w je...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 1
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |