Relacje synowa, mąż i teściowa

Związki między ludzkie zawsze należały do trudnych. Przykładem jest układ i relację między teściami a synowymi i zięciami 


 


Dorota Stalińska powiedziała kiedyś, że matki wychowują swoich synów na dobrych ludzi, by ich przyszłe partnerki mogły z tego korzystać. To była by piękna teoria. Zanim jednak młodzieniec zwiąże się z dziewczyną swoich marzeń, ona powoli wkracza do jego świata ajego świat to nie tylko on sam ale i ludzie w jego kręgu zatem poznaje nie tylko wady i zalety charakteru potencjalnego małżonka, ale też jego rodzinę.


O ile ojcowie szybciej akceptują narzeczone syna, o tyle matki bacznie przypatrują się temu, jak ich dzieci traktowane są przez przyszłe żony. Tak jest i raczej będzie. Dzieje się tak głównie dlatego, że kobiety postrzegają narzeczone jako potencjalne rywalki w walce o uczucia syna. – Relacja syna z ojcem zazwyczaj ma zupełnie inny charakter niż z matką. Mężczyźni najchętniej spędzają ze sobą czas, robiąc coś konkretnego (uprawiając sport, majsterkując, oglądając mecze). Kobiety w relację z synem angażują się dużo bardziej emocjonalnie: opiekują się z nim, rozmawiają, dzielą się uczuciami. Kiedy pojawia się dziewczyna, to zazwyczaj matka odczuwa, że jej relacja z synem uległa osłabieniu. "Męskie czynności" nadal będą wykonywane w męskim gronie, zatem dziewczyna nie stanowi tutaj zagrożenia – dodaje.


W życiu syna pojawia się druga po matce kobieta i często matka ma zupełnie inną wizję związku syna niż jego dziewczyna co prowadzi do konfliktu. Do nieprzyjemnych nieporozumień dochodzi wtedy, kiedy obie strony starają się na siłę wkraczać na nieswoje terytorium. Pomiędzy kobietami najczęściej staje źródło ich nieporozumień, czyli młody mężczyzna, który nie bardzo wie, jakie stanowisko ma zająć, by nie urazić żadnej ze stron a obie są mu bliskie.


Nie spodobałaś się jej


- Kiedyś wydawało mi się, że prawdziwe piekło może stworzyć teściowa swojej synowej dopiero po ślubie, kiedy cały czar, zauroczenie i wzajemny szacunek, zazwyczaj niestety, pryska. Dziś wiem, że jest zupełnie inaczej – mówi mi Joasia, redaktorka w jednym z warszawskich wydawnictw książkowych. – Jako nastolatka spotykałam się z Tomkiem – sympatycznym studentem finansów. Poznaliśmy się u mojej przyjaciółki na imprezie. Wszystko było w porządku – po kilku tygodniach zdecydowaliśmy się, że będziemy razem. I tak sielanka trwała przez trzy miesiące, dopóki Tomek nie zaproponował mi wyjazdu na wakacje. Okazało się, że w drodze nad morze, mieliśmy na dwie noce zatrzymać się u jego rodziców, którzy wypoczywali akurat w swoim domku w Skorzęcinie. Pojechaliśmy tam, pełni entuzjazmu, że wizyta u nich urozmaici nam podróż i cały wypoczynek. Tego samego dnia wieczorem, przekonałam się, że podjęliśmy najgorszą decyzję z możliwych. Mama Tomka zdawała się mnie w ogóle nie zauważać. Ciągle dogadzała synkowi – podtykała mu kolejne porcje jedzenia, smarowała plecy kremem przeciwsłonecznym, gdy byliśmy na plaży (sic!), kupowała lody i gofry. Ja prawie w ogóle nie istniałam. Zresztą, co szczególnie utkwiło mi w pamięci, ciągle dopytywała się – mimo że Tomek, jego ojciec, brat zwracali się do mnie bezpośrednio – jak mam na imię. Drwiła z kierunku, który studiowałam, krytykowała moje zdanie prawie na każdy temat. I, nawet byłabym w stanie to zrozumieć, gdyby nie fakt, że Tomek zupełnie się temu nie sprzeciwiał. Przyjął postawę milczącą – nie mówił nic. Tak, jakby to, co robiła jego mama, było czymś zupełnie naturalnym. Nie chciałam robić mu awantury przy rodzicach, do końca zachowałam zimną krew. Już w drodze nad morze postarałam się, żeby wyłożyć mu to wszystko, co sądzę na temat jego mamy. Dopiero wtedy Tomek przyznał się, że widział, co się dzieje, ale nie mógł zareagować, bo to przecież jego mama – autorytet, świętość. Widocznie jej się nie spodobałaś, ale nie martw się, to żaden problem – usłyszałam. Niestety, dla mnie problem był ogromny. Nie byłam w stanie zaakceptować tego, że Tomek jest tak bardzo poddany matce, nie ma swojego zdania i nie umie powiedzieć, co i kto jest tak naprawdę dla niego ważny – opowiada.


Zaburzona relacja partnerki chłopca z jego matką, nie jest jego winą lecz potwierdza jedynie słabość kobiety, która nie może pogodzić się z myślą, że nowa osoba w jego życiu może się okazać ważniejsza od niej. Jest więc kwestia dojrzałości i zdrowych relacji.  Takie potworne traktowanie narzeczonej zazwyczaj oznacza desperację po stronie przyszłej teściowej, która za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, by stracić syna i w związku z tym terroryzuje kandydatkę na żonę, licząc, że ta się rozmyśli albo, że syn w końcu wybierze mamusię – mówi Dorota Jasielska.


Dla Joanny związek z Tomkiem był przestrogą na przyszłość. Od tego momentu, na miejsce drugiej czy trzeciej randki z nowo poznanym chłopakiem starała się wybierać... jego mieszkanie, gdzie mogła przekonać się, jakich ma rodziców, bo to – jej zdaniem – ma znaczący wpływ na kształt przyszłej relacji z partnerem. – Kobieta powinna wiedzieć, że jej chłopak jest maminsynkiem, który nie umie sprzeciwić się sile wyższej – w domyśle własnej matce, nie reaguje, kiedy krytykuje się jego narzeczoną, sam, nawet, jeśli się z tym nie zgadza, bezwarunkowo przyjmuje jej punkt widzenia – dodaje Joanna.


Mamy, które nie mogą pogodzić się z tym, że ich syn znajduje sobie dziewczynę i to jest normalne o ile są w stanie same to przezwyciężyć. One czują, że przestają mieć kontrolę nad jego życiem. Miłość musi polegać na czymś innym i same muszą do tego dojść. Jeśli matka czuje, że partnerka jej syna, często jeszcze nastoletniego chłopaka, odbiera jej ukochane dziecko, nie dziwmy się, że mamy do czynienia z pewną mniej lub bardziej otwartą agresją. 


Pod kloszem


Basia, czterdziestoletnia sekretarka z Łodzi, sama wychowuje dwóch synów – Janka i Antka. Poświęciła im całe swoje życie. Kiedy chłopcy kończyli dziesięć lat, postanowiła odejść od męża alkoholika i zacząć żyć na własny rachunek. Kiedy pytam ją o dziewczyny, z którymi spotykają się jej synowie, od razu się ożywia. – Mam z nimi taką umowę: nie skreślam żadnej dziewczyny od razu, ale proszę, żeby mi ją przedstawili, zanim bardziej się zaangażują w ten związek – deklaruje.


Nastolatkowie zgodnie podkreślają, że mama nie jest zbyt wyrozumiała dla ich partnerek. – Trudno powiedzieć, że jest nieuprzejma. To złe słowo. Raczej – uważna? O, może tak. Ale my mamy do niej zaufanie i wiemy, że to, co robi, nie działa na naszą szkodę – zauważa Janek. Nie może to jednak przerodziś się w zaborczość.


Chłopak kiedyś spotykał się z Katarzyną – studentką pierwszego roku romanistyki. Jej zdaniem Barbara jedynie krzywdzi synów, którzy, jak przyznaje dziewczyna, nie mają żadnej decyzyjności. – Chodziliśmy razem do podstawówki, gimnazjum i liceum. Matka Janka i Antka jeździła z nami przez pierwsze sześć lat na wszystkie wycieczki – koledzy z klasy śmiali się z nich. Ja zawsze miałam słabość do tego pierwszego – dużo spokojniejszego. Zaczęliśmy się spotykać, ale szybko zrozumiałam, że sterowany przez matkę Janek, nigdy nie będzie czuł się swobodnie. Zresztą to on, pewnie za namową Barbary, zrezygnował z naszego związku – wspomina dziewczyna.


Dlaczego? Ich relacje są rozbieżne. Katarzyna uważa, że "nie spełniała wszystkich kryteriów stawianych przez ich matkę", natomiast Janek – broni mamy, mówiąc, że tylko otworzyła mu oczy, bo "fascynacja nieodpowiedzialną dziewczyną nie mogła się skończyć dobrze". Z niedowierzaniem słucham podobnych deklaracji dorosłych już mężczyzn, którzy nie widzą, że matka wywiera na nich ogromny wpływ i nie pozwala im na to, by sami trzeźwo ocenili sytuację. – Takie zachowanie może zależeć od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, jaka relacja łączyła matkę i syna przed pojawieniem się dziewczyny. Problemy w relacjach narzeczona – matka obecne są najczęściej wtedy, kiedy syn był oczkiem w głowie mamusi, a ich kontakty były bardzo bliskie. Szczególnie jeżeli był dzieckiem wychowywanym samotnie, a matka postawiła sobie za główny cel przychylić nieba synowi i dużo dla niego poświęciła. Wówczas pojawienie się nowej kobiety może odczuwać jako zagrożenie dla wypracowywanej przez lata relacji z synem. Dziewczyna przecież pochłania większość uwagi syna, on okazuje jej uczucia i bardzo często dzieli się ważnymi rzeczami jeszcze zanim dotrą do matki – zauważa Dorota Jasielska.


Kobieca solidarność


Czasem bywa, że jest zupełnie odwrotnie i między kobietami nawiązuje się przyjacielskie porozumienie ponieważ wszystko zależy od ich charakterów i tego jak miłość do syna widzi jego matka. Nie zawsze więc ich relacje muszą być konkurencyjne lecz mogą być bardzo pozytywne, przecież zdarza się, że kontakty z teściową są bliższe i serdeczniejsze niż z własną matką. Ciepło, serdeczność, ugodowość, potrzeba bliskości, ufność - to ceni większość z nas i może łączyć. Kiedy teściowa traktuje synową jako córkę, a nie rywalkę, a synowa widzi w niej drugą matkę albo chociaż źródło wsparcia, a nie żandarma, który będzie rozliczał ją z zachowania na każdym kroku. Niekiedy wymaga to czasu i nabrania do siebie zaufania przez obie strony – mówi Jasielska.


Wojtek jest wokalistą w zespole rockowym. Malwina zawsze miała z nim dużo problemów – nie uczył się, brał narkotyki i znikał na kilka dni, nikogo o tym nie informując. Teraz udało mu się poprawić relacje z matką. Wrócił na studia, postanowił, że musi wziąć życie w swoje ręce. – Wszystko zmieniło się, kiedy Wojtek poznał Agnieszkę. Zadurzył się bez pamięci. Długo ukrywał, że się z kimś spotyka. Ale, kiedy zauważyłam, że zaczął o siebie dbać (wcześniej o stosowaniu toniku, czesaniu rano pokręconych włosów i prasowaniu T-shirtu nie mogło być mowy), pomyślałam, że jest coś na rzeczy. I... po kilku dniach okazało się, że miałam nosa! Mój dryblas przyprowadził do domu Agnieszkę. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy i umówiłyśmy, że co jak co, ale kobieca solidarność to podstawa. Od ich pierwszej randki minęło już półtora roku. Agnieszka przeniknęła do naszego życia szybciej niż się zorientowałam. Widać, że się kochają, ale ich uczucie nie jest jakąś szczeniacką fascynacją. Wojtek dzięki tej dziewczynie wydoroślał i zmądrzał. Jestem jej za to wdzięczna – mówi Malwina.


Kobieca solidarność może być niejednokrotnie powodem klęski mężczyzny... Patrycja, dziennikarka z Warszawy, wspomina, że mama jednego z jej partnerów ciągle ostrzegała ją, że jej drugi syn spłodził już troje dzieci i nie poczuwa się do odpowiedzialności, żeby zająć się ich wychowaniem czy nawet płacić alimenty.


Po ślubie będzie gorzej


Zakłada się, że jeszcze przed ślubem relacja między przyszłą teściową a synową jest znacznie lepsza niż po tym, jak narzeczeni sformalizują swój związek ale tak wcale być nie musi i to tylko stereotyp To niesłuszne przekonanie wzmacniane jest przez media i środki przekazu - kawały, filmy, opowieści . A więc od dziecka, na długo jeszcze przed planowaniem ślubu, wiemy już, że teściowa to osoba, z którą z definicji będą problemy. Wierzymy w to i to jest niczym samospełniające się proroctwo.


Aby do tego nie doprowadzić mężczyzna od pierwszych dni narzeczeństwa powinien podkreślać, że zarówno matka, jak i partnerka są dla niego niezwykle ważne. – Nie porównywać ich ani w żaden sposób nie wzmacniać rywalizacji. Zdanie wypowiedziane do partnerki w obecności matki: "Musisz nauczyć się gotować tak dobrze jak mamusia" może podziałać jak bomba z opóźnionym zapłonem. Ważne, aby podkreślać cechy i przekonania, które je łączą – pozwoli to znaleźć im wspólny język i nawiązać kontakt. Na pewno nie krytykować jednej w obecności drugiej – dodaje Jasielska.


Wypracowanie sobie kilku podstawowych zasad i właściwe podejście może sprawić, że związek syna będzie dla matki źródłem radości i satysfakcji, sprawi, że w jej życiu pojawi się nie konkurentka, ale dziewczyna, która może być przez nią tratowana jak własna córka.


Damian Gajda 


 




Źródło: www.zdrowie.onet.pl


 

Relacje synow...
Autor: Paweł
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 2
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |