Na dobre i złe

Na dobre i złe - to część ślubnej przysięgi ale często życie szybko je weryfikuje. Okazuje się, że bywa zupełnie inne.


 


 


Ślubowaliście wspierać się w zdrowiu, szczęściu, chorobie i… w kryzysach ale rzeczywistość okazuje się zgoła odmienna i kiedy dopada ludzi np. krach finansowy, okazało się, że zamiast sobie pomagać, stanęliście po przeciwnych stronach barykady a wspólne problemy zamiast łączyć, niestety dzielą. W rodzinie wybuchają awantury, jedno obwinia drugie, w kłótniach wyciągacie dawne pretensje. Czy wasze małżeństwo ma szansę przetrwać ten kryzys? 


Magda i Marek 


Magda i Marek są małżeństwem z 15-letnim stażem. Każdy z nich od początku miał swoje określone role i tak, Marek dbał o rodzinne finanse, Magda zajmowała się domem - czyli klasyczny układ. Rok temu w firmie Marka zaczęły się problemy - wiadomo kryzys: coraz mniej klientów, za to utrzymanie firmy stało się coraz droższe. Kredyty, rachunki i ukrywane przez Marka tarapaty a problemy zaczęły się mnożyć same - coraz częściej miał pretensję do żony, że jest rozrzutna. Po raz pierwszy w domu zaczęły wybuchać awantury o pieniądze, za wysokie rachunki telefoniczne itp. Pewnego dnia przy kolacji Marek powiedział: - Moja firma jest na skraju bankructwa. Nie mamy już oszczędności. Być może bank zabierze nam mieszkanie, bo nie mam pieniędzy na raty kredytu wziętego pod hipotekę. Sam sobie z tym wszystkim nie poradzę. Kiedy skończył, popatrzył na żonę, ale ona milczała. 


Pojawia się wróg


Na początku związku jesteście na etapie idealistycznego snu o małżeństwie i nie zauważania wad i przeciwności losu. Trosk jednak z czasem jest coraz więcej i aby usprawnić funkcjonowanie rodziny, dzielicie się rolami. Często to on zarabia pieniądze na rodzinę, ty dbasz o dzieci i dom, nic w tym złego bo każdy wie, co ma robić ale nie wolno się obrzucać winą gdy jednej stronie coś się nie udało. Wszystko działa jak w zegarku, dopóki problem dotyka jednego z was. Wtedy raz jedno, raz drugie wchodzi w rolę ratownika, który przejmie część obowiązków, pocieszy, udzieli wsparcia. Kiedy zaś kryzys dotyka całej rodziny, np. drastycznie pogarsza się sytuacja finansowa, obydwoje jesteście w jednakowym impasie. Pojawiają się wzajemne pretensje, obwinianie się. 


Strategia wojenna


Słabę ogniwa pękają, takie prawo natury. Zdaniem terapeutów małżeńskich, poważny kryzys dotykający rodzinę obnaża całą prawdę o związku. Jest też sprawdzianem dojrzałości, niezależności i siły każdego z partnerów, a także plastyczności rodzinnego systemu. Póki więc jest dobrze, to jest dobrze a gdy pojawiają sie problemy, układ się sypie. Znika rola ratownika. Żaden z partnerów nie ma co liczyć na wsparcie drugiego. Przestają też obowiązywać dawne podziały: ty się zajmujesz zarabianiem na dom, ja wychowuję dzieci. Nowa sytuacja sprawia, że podział znika a z probleme stajecie wspólnie do walki. Dlatego kiedy po kolejnej awanturze opadnie napięcie, poczujecie, że jesteście gotowi rozmawiać ze sobą spokojnie, opracujcie strategię działania. Przestańcie ze sobą walczyć, licytować się, kto bardziej winny, i zacznijcie współpracować. Kiedy wydaje wam się, że problem was przerósł, i obydwoje zgodnie dochodzicie do wniosku: "Koniec, nie poradzimy sobie" – to dobry moment na zawieszenie broni. 


Rozeznanie to podstaw dlatego spokojnie oceńcie, jak wygląda wasza sytuacja. Ile macie długów, co z kredytami, ile pieniędzy możecie przeznaczyć na utrzymanie rodziny? Matematyka jest bezlitosna ale paradoksalnie może pomóc. Musicie myśleć jak ludzie dorośli a nie dzieci więc zrezygnujcie z rzeczy, na które was nie stać, np. zmniejszcie abonament telewizyjny i telefoniczny. Każda zaoszczędzona złotówka na pewno się przyda. W obliczu długów rezerwy finansowe to podstawa.


Przeorganizujcie życie rodzinne. Ustalcie, z których zajęć dodatkowych będą musiały zrezygnować dzieci i jak zapełnić im wolny czas. Nie liczcie na wzajemne wsparcie. Spokojnie i bez poczucia winy powiedzcie jedno drugiemu: "Jest mi tak samo trudno jak tobie. Przez jakiś czas każde z nas musi radzić sobie samo". To wydaje się przykre i zagrażające dla związku, ale świadomość, że partner tym razem nie uratuje, wzmocni wewnętrzną siłę każdego z was. Poza tym pomaganie sobie powinno być świadomą decyzją, a nie wymuszonym obowiązkiem. Ale żeby dojść do takiego stanu, przez jakiś czas musicie być w oddaleniu. 


Problemy nie mogą wkroczyć w Wasze uczucia dlatego zadbacjie o swoje emocje i np. niech każde z was opracuje własne sposoby radzenia sobie np. z lękiem. Nigdy nie jest też tak, że jesteśmy sami więc możesz też poprosić o wsparcie matkę czy przyjaciółkę, pod warunkiem że nie będziesz wciągać ich w sojusz przeciwko partnerowi, lecz prosząc o pomoc dla Was oboje. Możecie też na ten czas np. oddzielnie sypiać. Nie wykorzystujcie dzieci jako pośredników w rozgrywkach. Ogłoście pakt o nieagresji, np. umówcie się, że kiedy dochodzą do głosu emocje, przerywacie rozmowę. 


Nie wszystko uda się co uwzględnicie w planach ratowania rodziny, dlatego zadbajcie aby nie dopadło was zniechęcenie. Kryzys często prowadzi do wypalenia, ludzie przestają o siebie dbać. To błąd. Skoro nie stać cię na fryzjera, ufarbuj włosy w domu. Kiedy widzisz, że on wychodzi do pracy w pogniecionej koszuli, zaproponuj, że mu ją uprasujesz. Takie codzienne drobne gesty poprawią atmosferę. 


Kiedy para ma szansę na wyjście z kryzysu? Ewa Czarnecka, psychoterapeutka 


Kryzysy w związku pojawiają się w określonym celu. Kiedy partnerzy już od dawna nie żyją razem, ale obok siebie – on ucieka w pracę, a ona w rolę idealnej matki – wówczas np. krach finansowy zmusza ich do podjęcia wspólnych wysiłków. Może się okazać, że kryzys ich wzmocni, wyjdą z niego silniejsi albo przyspieszy rozstanie. A na pewno pokaże, że tak jak do tej pory już dłużej być nie może. Ważne jest też to, czy para poradziła sobie ze wzajemną zależnością występującą na początku związku, czy partnerzy potrafią podkreślać własną niezależność. Jeśli nie wieszają się na sobie nawzajem, nie są uzależnieni jedno od drugiego, każdy z nich nieźle radzi sobie sam, pielęgnują bliskość, ale też niezależność, łatwiej im będzie stanąć do walki o wyjście z kryzysu. 


Ewa Klepacka-Gryz, psycholog 


 




Źródło: www.zdrowie.onet.pl


 

Na dobre i złe
Autor: Paweł
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 4
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |