Opaska na żołądek. Czy jest skuteczna i bezpieczna?

Wiele kobiet bezskutecznie zmagających się z nawagą sięga po tzw. opaskę na żołądek.


Przez długie lata była duszą towarzystwa, lubianą i chętnie zapraszaną koleżanką. Aż nagle Lindsey przeszła odmianę: na długie miesiące zamknęła się w domu, straciła przyjaciół. Wszystko dlatego, że mimo pozornej wesołości młoda Szkotka była osobą głęboko nieszczęśliwą z powodu swojej tuszy. I zdecydowała się na krok, którego żałuje do dziś.

Przez całe dorosłe życie prowadziłam zaciętą walkę z moją wagą łazienkową. Wypróbowałam każdą dietę i wyciskałam z siebie siódme poty na siłowni. W moim przypadku nic nie przynosiło pożądanego efektu. Dlatego, gdy usłyszałam jak aktorki Sharon Osbourne i Roseanne Barr, obie panie pod 60-tkę, chlubią się, że ich świetna figura jest zasługą opaski na żołądek, wiedziałam, że i ja muszę tego spróbować. Wierzcie mi, nie kierowała mną próżność. Byłam daleka od marzeń, że i ja stanę kiedyś w świetle reflektorów. I za swoją decyzję zapłaciłam wysoką cenę: opaska zniszczyła mi zdrowie, a mój wygląd wcale na tym doświadczeniu nie skorzystał. O tysiącach funtów, które na to wydałam, nawet nie chcę wspominać.

Odkąd pamiętam, byłam pulchna. Nic dziwnego, skoro podstawę mojej diety stanowiły słodycze i dania na wynos. Kiedy w 1999 roku poznałam mojego przyszłego męża, Stuarta, tak jak ja pracownika call centre, mierząc zaledwie 167 cm, nosiłam rozmiar 48. Mój ukochany zapewniał, że wcale mu to nie przeszkadza. Ale mi przeszkadzało. I nie wyobrażałam sobie, żebyśmy kiedykolwiek uprawiali seks przy zapalonym świetle.

Nosiłam workowate stroje mające ukryć moje obfite kształty. Przyjaciele uważali mnie za duszę towarzystwa, ale wewnątrz byłam głęboko nieszczęśliwa. Aby inni tego nie odkryli, co dzień zakładałam maskę wesołości.

Znajomi lubili pouczać mnie słowami "po prostu mniej jedz". Ale otyłość jest jak podróż ruchomymi schodami: nie możesz ot tak zmienić kierunku jazdy. Im więcej ważyłam, tym gorzej się z tym czułam. A będąc w dołku jadłam jeszcze więcej, co dodatkowo mnie frustrowało.

Najgorsze upokorzenie przeżyłam w trakcie mojego wieczoru panieńskiego, w 2004 roku. Bawiłam się z przyjaciółkami w barze w Newcastle, gdy usłyszałam komentarz pod moim adresem, który miał późnej prześladować mnie latami. – I kto miałby ochotę poślubić takie monstrum? – zadrwił jeden z gości lokalu patrząc na mnie. W odpowiedzi jego towarzysze zarechotali. Tego wieczora nie mogłam się już dobrze bawić. To wtedy podjęłam postanowienie, że odzyskam figurę.

Dzień ślubu tylko wzmocnił moją determinację. Czułam się fatalnie pozując do zdjęć w sukni w rozmiarze 54. Tamten mężczyzna z baru miał rację: panny młode powinny być piękne i wiotkie.

Do swojego planu musiałam podejść racjonalnie. Już wcześniej próbowałam różnych diet i zawsze w którymś momencie się poddawałam. Ponieważ nie potrafiłam się kontrolować, musiałam znaleźć coś, co kontrolowałoby mnie. Już wcześniej słyszałam o opasce na żołądek, postanowiłam zgłębić ten temat. Wiedziałam, że zabieg wiąże się z ryzykiem infekcji, że zdarzyły się już przypadki śmiertelne, ale ta wiedza nie odstraszała mnie.

Zabieg założenia opaski kosztuje w Anglii 7000 funtów. Znalazłam jednak belgijską klinikę wyceniającą tę usługę na 2500 funtów. Niewiele myśląc zapisałam się na operację. Termin wypadał w sierpniu 2005 roku.

Mój mąż, menadżer w firmie oczyszczania miasta, towarzyszył mi w podróży do Belgii. Kiedy samolot pochodził do lądowania, uśmiechałam się wyobrażając sobie, jaka będę, gdy schudnę. Zamierzałam spalić moje workowate stroje i kupić seksowną bieliznę. Stuart bardzo się o mnie martwił, ale starał się być dla mnie wsparciem. – Chcę tylko, żebyś była szczęśliwa – powtarzał.

Chirurg uprzedził mnie, że po założeniu opaski mój żołądek straci połowę powierzchni, więc będę w stanie jeść tylko małe porcje zdrowej żywności. Nie mogłam już się doczekać mojej nowej diety na bazie ryb, sałatek i warzyw. Dania z barów szybkiej obsługi miały pójść na dobre w odstawkę.

Operacja założenia opaski trwała godzinę i została wykonana w narkozie. Od tej pory górna część mojego żołądka została zmniejszona o połowę. (…) Zmieniając ilość płynu w opasce lekarze mogli regulować ucisk, jaki wywierała na organ.

Gdy wybudziłam się z narkozy, moja dłoń automatycznie powędrowała w rejony obolałego brzucha. Czy już jestem szczuplejsza? Nic z tego, wydało mi się nawet, że po zabiegu moje ciało dodatkowo napuchło. Po trzech dniach spędzonych w belgijskiej klinice wróciłam do domu, do Edynburga. To nie tak, że mój apetyt zmniejszył się o połowę: w ogóle go straciłam. W dwa tygodnie schudłam ponad 12 kg.

O tym, że poddałam się operacji, wiedział tylko mąż i najbliższa rodzina. Kiedy ważysz 130 kg, żyjesz w ciągłym strachu przed wścibskimi spojrzeniami innych ludzi. Fakt, że dałam sobie założyć opaskę, był w moich oczach równoznaczny z przyznaniem się do klęski: nie miałam dość silnej woli, aby odchudzić się własnym siłami. (…)

Euforia z powodu łatwo straconych kilogramów szybko minęła. Apetyt wrócił ze zdwojoną siłą. Drobne porcje nie były w stanie mnie nasycić. Umierałam z głodu. Skontaktowałam się z belgijską kliniką. Dowiedziałam się, że mają podpisaną umowę z jednostką medyczną w Edynburgu. Tam, w stanie miejscowego znieczulenia, lekarze zwiększyli nacisk opaski na żołądek.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, co naprawdę oznacza życie z mechanicznie zmniejszonym żołądkiem. Każdy przechodzi przez to inaczej – w moim przypadku potrzebnych okazało się kilka dodatkowych zabiegów, po 120 funtów, lecz cena, którą faktycznie zapłaciłam, była o wiele wyższa.

Opaska zaczęła zbytnio mnie uwierać. Nawet wtedy, gdy zjadłam niewielki i zdrowy posiłek – kawałek kurczaka czy brokułu – prowadziło to do gwałtownych wymiotów. Ponieważ strasznie się tego wstydziłam, praktycznie przestałam wychodzić z domu. Kiedyś uwielbiałam nasze romantyczne kolacje ze Stuartem. Wspólne jedzenie było jednym z naszych małżeńskich rytuałów. Teraz jednak każdy posiłek oznaczał dla mnie drogę przez mękę. Musieliśmy zapomnieć o sobotnich wieczorach przy świecach i zastawionym stole.

Pamiętam, jak kiedyś przemogłam się i poszłam z przyjaciółmi do włoskiej restauracji. Zamówiłam danie z makaronem, wielkości przystawki. Już po pierwszym kęsie, wstrząsnęły mną takie mdłości, że pognałam do toalety – wszyscy bardzo się mną martwili, lecz ja uparcie milczałam o powodach mojej niedyspozycji. Przekonywałam wszystkich, że chciałam tylko poprawić makijaż. Po tym zdarzeniu zrezygnowałam z jakichkolwiek spotkań ze znajomymi. Stałam się odludkiem.

Ludzie wypytywali mnie, czy aby nie jestem chora. Miałam ziemistą, szarą cerę, wypadały mi włosy. Ciało informowało mnie na wszystkie sposoby, że nie otrzymuje dostatecznej ilości substancji odżywczych. (…) Cały czas czułam się zmęczona i koledzy szybko zorientowali się, że coś jest ze mną nie tak. Jeden z nich zauważył bransoletkę, którą muszę nosić ze względu na opaskę. Szybko zmieniłam temat rozmowy – tak bardzo obawiałam się reakcji innych.

Trudno wyobrazić sobie gorszy koszmar niż umierać z głodu i nie być w stanie jeść. Wydawało mi się, że odbywam karę za moje obżarstwo. Po sześciu miesiącach zmagań, w trakcie których miejscowi lekarze usiłowali uregulować opaskę, wróciłam do Belgii, żeby ją usunąć. Nie mogłam dłużej tak żyć. Czułam, że poniosłam klęskę. Nie chudłam dzięki dietom, nie nadawałam się nawet do nałożenia opaski. Ostatecznie wyznałam wszystko przyjaciołom: zaskoczyło mnie zrozumienie, jakie mi okazali.

Epizod z opaską zostawiłam za sobą. Ale nie zapomniałam lekcji z wieczoru panieńskiego. Wciąż byłam zdeterminowana, by pozbyć się otyłości. W 2006 roku dołączyłam do programu Slimming World – ważyłam wtedy 115 kg. (…) Przekonałam się, że tzw. droga na skróty jest nie dla mnie. Tak naprawdę nic nie zastąpi konsekwencji i silnej woli. Czuję, że tym razem się nie poddam.

Jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Polubiłam zdrową żywność i moja waga zaczęła spadać. Kiedy zrzuciłam kilkanaście kilogramów, wzięłam się za sport: pływam, biegam, chodzę na siłownię. (…) I tak dziś ważę już tylko 78 kg i noszę rozmiar 40. Mój cel osiągnę, jeśli schudnę do 65 kg. Bezkształtne ciuchy wyrzuciłam do kosza. Teraz mogę pozwolić sobie na bardziej dopasowane stroje. Nabrałam pewności siebie, zrozumiałam, że sama mogę wiele osiągnąć i nie potrzebuję pomocy opaski.

Sześć miesięcy po operacji zapamiętałam jako najgorszy okres w moim życiu: w gruzach legło zarówno moje zdrowie jak i życie osobiste. Obiecaliśmy sobie ze Stuartem, że gdy osiągnę moją wymarzoną wagę, odnowimy przysięgę małżeńską. Chciałabym kiedyś oglądać na zdjęciach pannę młodą w rozmiarze 38. A co jest w tym najlepsze? Ta panna młoda nie osiągnęła pięknej sylwetki z pomocą chirurga, lecz za sprawą swojej silnej woli.

Pięć faktów o opasce


1.Po operacji twój żołądek będzie przypominał klepsydrę.


Opaska dzieli organ na dwie części. Pokarm trafia najpierw do wyższej, mniejszej partii – to dlatego uczucie sytości powstaje znacznie szybciej. Później, gdy treść pokarmowa powędruje niżej, trawienie będzie przebiegało zwykłym trybem.

2.Zdarza się, że operację trzeba powtórzyć wskutek przesunięcia się opaski bądź jej przeciekania.


Ryzyko tych nieprawidłowości wynosi 30 proc. w pierwszym roku stosowania i 10-15 proc. w późniejszym okresie.

3.Jedna na 2000 operacji kończy się śmiercią pacjenta.


Skutki uboczne zabiegu to wymioty, zawroty głowy, przepukliny.

4.Większość pacjentów traci 30-40 kg w ciągu roku, lecz w przypadku niektórych waga później stabilizuje się, a bywa nawet, że znów przyrasta.

5.Pacjenci miewają problemy natury psychicznej i społecznej, ponieważ zazwyczaj rezygnują z życia towarzyskiego i wyjść do restauracji.

Eimear O’Hagan, Claie Wilson




Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Opaska na żoł...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 3
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |