
Kwiatki zasadziłam ale nie obyło się bez problemów, bo skrzynka mi pękła, ale wyobraźcie sobie że postanowiłam sama pójść do kwiaciarni po nową i troszeczkę ziemi dokupić, doszłam wmawiając sobie że to ważne abym właśnie dziś i sama zasadziła te kwiaty,całą drogę o nich myślałam starając się nie wsłuchiwać w reakcję mojego organizmu, i w pewnej chwili zauważyłam że lęk minął, a ja spokojnie ...spacerkiem doszłam z tą nieszczęsna ziemia i skrzynką do domu.
Morał z tego taki...jak chcę gdzieś dalej odejść od domu to muszę mysleć nie o sobie i o tym co czuję, ale o tym że coś robię nie dla siebie ale dla innych....mogą to być nawet kwiatki potrzebujące ziemi
