Dieta, która rozwinęła człowieka
28-04-2009 08:16
Antropolog Richard Wrangham przez czterdzieści lat obserwował dzikie szympansy w Afryce, by przekonać się, co ich zachowania mogą powiedzieć o ludziach epoki prehistorycznej.

60-letni Wrangham urodził się w Wielkiej Brytanii, a od 1989 roku pracuje na Harvardzie, gdzie jest profesorem antropologii fizycznej. Niebawem ukaże się jego kolejna książka, „Krzesanie ognia: uczłowieczyła nas umiejętność gotowania”. Oto skrót dwóch rozmów z nim, przeprowadzonej podczas konferencji American Association for the Advancement of Science w Chicago oraz późniejszej, telefonicznej.

NYT: W swojej nowej książce sugeruje pan, że to umiejętność gotowania umożliwiła ewolucję od małpy do człowieka. Do tej pory naukowcy twierdzili, że stało się to dzięki wyrobowi narzędzi i jedzeniu mięsa. Dlaczego sądzi pan, że głównym czynnikiem była umiejętność gotowania?

Richard Wrangham: Wszystkie wymienione przez panią czynniki warunkowały ewolucję naszego gatunku. Ale duży mózg i kształt naszego ciała to rezultat bogatego jadłospisu, który był możliwy po nabyciu umiejętności gotowania. Dzięki niej organizm człowieka otrzymywał więcej energii niż z surowego pożywienia.

Obserwowałem dziko żyjące szympansy, żeby stwierdzić, co i jak jedzą. Jest to prawdopodobnie ten sam rodzaj pożywienia, który zdobywali nasi przodkowie. Czasem uda im się znaleźć tak smaczne owoce, jak maliny. Znacznie częściej jednak są to na przykład suche i nie tak dobre owoce dzikiej róży, które szympansy żują przez całą godzinę. Większość dnia spędzają na zdobywaniu i przeżuwaniu pokarmów bardzo włóknistych. Ich jadłospis byłby bardzo mało satysfakcjonujący dla ludzi. Dopiero kiedy nasi przodkowie zaczęli jeść strawę gotowaną, około 1,8 miliona lat temu, ich dieta stała się delikatniejsza, bezpieczniejsza i o wiele bardziej pożywna.

To właśnie pozwoliło na wykształcenie postawy wyprostowanej i dużego mózgu. Nasi wcześniejsi przodkowie mieli stosunkowo duże brzuchy i małpie proporcje ciała. Homo erectus miał już długie nogi i szczupłe ciało. Mógłby nawet wejść dziś do sklepu i kupić sobie gotowy garnitur. Nasi przodkowie mogli ewoluować, ponieważ gotowane jedzenie było bogatsze, zdrowsze i wymagało mniej czasu, by je przyswoić.

Aby gotować, potrzebny jest ogień. Jak wcześnie ludzie posiedli sztukę jego rozpalania?

Australopitek, poprzednik naszych przodków, żył na suchej sawannie i często natrafiał na ogień naturalny, który pozwalał uzyskać lepsze pożywienie. Z nacięć na kościach z wykopalisk wiemy, że nasz odległy przodek, homo habilis, jadł mięso. Na pewno wyrabiał on młotki z kamieni, które mogły służyć do zmiękczania mięsa. Jak wiadomo, kiedy się uderza w kamień, lecą iskry. Można sobie wyobrazić, że nasi przodkowie jedli strawę podgrzaną przez ogień, który powstał, kiedy przygotowywali mięso.

Wraz z opanowaniem ognia na dobre i gotowaniem wysokokalorycznych potraw zmienił się świat społeczny naszych przodków. Kiedy poszczególne osobniki ściągały do miejsc, w których był ogień, zostawały tam i spędzały wokół niego wiele czasu. To była wielka odmiana w stosunku do sposobu życia szympansów, śpiących gdzie popadnie i zawsze gotowych porzucić grupę, gdyby doszło do jakiegoś konfliktu.

Musieliśmy nawyknąć do stałego kontaktu wzrokowego z innymi. Nie mogliśmy już reagować impulsywnie. Kiedy siedzi się wokół ognia, trzeba tłumić emocje, które prowadziłyby do społecznego chaosu. Przy ogniu znikała nasza dzikość.

Pańscy krytycy mówią, że teoria jest zgrabna, ale brak na nią dowodów. Twierdzą oni, że nie ma świadectw ognisk sprzed 1,8 miliona lat. Co pan im na to odpowie?

Owszem, niektórzy uważają, iż potrzeba nam archeologicznych dowodów, że człowiek rozpalał ogień 1,8 miliona lat temu. I rzeczywiście, jak do tej pory niczego takiego nie znaleziono. Są świadectwa kontrolowania ognia pochodzące z terenów Izraela sprzed 800 tysięcy lat. Chętnie zobaczyłbym starsze wykopaliska tego rodzaju. Kiedyś je znajdziemy. A na razie mamy mocne dowody natury biologicznej. Nasze zęby i brzuch stały się mniejsze około 1,8 miliona lat temu. Tę zmianę można wyjaśnić tylko tym, że nasi przodkowie zaczęli spożywać pokarmy o większej wartości odżywczej i delikatniejsze. A to mogło się stać, ponieważ nabyli umiejętność gotowania. Nie wystarczyłoby do tego menu dzisiejszych szympansów.

O ile wiem, kiedyś próbował pan trzymać się tego menu.

W 1972 roku, kiedy badałem zachowania szympansów w Tanzanii, pomyślałem, że ciekawe byłoby sprawdzić, jak będę sobie radził, jedząc to, co one. Zapytałem Jane Goodall, kierującej tym projektem naukowym, czy mógłbym spróbować jakiś czas żyć jak szympans. Zgodziła się. Ponieważ chciałem być całkowicie zgodny z naturą i stanowić element życia buszu, dodałem, że chciałbym ten eksperyment przeprowadzić nago. Tutaj jednak ona zaoponowała: „Musisz mieć przynajmniej przepaskę na biodra!”.

Nie przeprowadziłem w całości tego eksperymentu. Ale zdarzało się, że całe rano nie miałem nic do jedzenia i starałem się wyżywić tym, co znajdę. Byłem bez przerwy strasznie głodny.

Co pan zwykle je?

Normalne produkty spożywcze. Nie jem zwierząt, których sam nie byłbym w stanie zabić. Ssaka nie jadłem od około 30 lat, nie licząc kilku razy w latach 90., kiedy jadłem surowe mięso małpy, którą szympansy zabiły i porzuciły. Chciałem spróbować, jak smakuje. Mięso biało-czarnej gerezy jest bardzo twarde i niesmaczne. Mięso gerezy rudej jest słodsze. Szympansy wolą je nie bez powodu.

Jadł pan surowe małpie mięso w celach naukowych?

Tak, wydaje mi się, że to jeden ze sposobów lepszego zrozumienia szympansów. Tak właśnie doszedłem do swojej koncepcji dotyczącej roli gotowania.

Skoro uważa pan, że prehistoryczne surowe jedzenie skazałoby dzisiejszego człowieka na głód, czy oznacza to, że przystosowaliśmy się do tego, co jemy obecnie, jak produkty McDonald’s czy pizza?

Sądzę, że przystosowaliśmy się do naszego jadłospisu. Ale nasz styl życia jest nieodpowiedni. Przystosowaliśmy się w tym sensie, że nasze organizmy maksymalizują ilość energii, jaką zdobywamy z naszego pożywienia. Jesteśmy bardzo dobrzy w wybieraniu potraw, które dają wiele energii, ale spożywamy ich o wiele więcej, niż potrzebujemy. A w tym przypadku trudno mówić o przystosowaniu.





Źródło: www.portalwiedzy.onet.pl
Zdjęcie: www.images.google.pl

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów198
postów50488
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18899
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.