|
Aktualności
Obietnica nieśmiertelności
04-07-2009 08:10
Angielski naukowiec podjął samotną próbę zabicia śmiertelności. Tylko czy chcielibyście żyć w społeczeństwie bez śmierci?
Śmierć znajduje się na tej samej skali eufemizmów co seks. Kiedy ktoś wydaje ostatnie tchnienie, nie jest tak, że po prostu „umiera”. Odchodzi, udaje się w lepsze miejsce, spotyka się ze Stwórcą, wyziewa ducha, a bardziej zabawnie gryzie trawę od spodu czy kopie w kalendarz. Dlaczego ludziom tak trudno mówić o tym stanie, o którym lepiej nie wspominać? Jest on przecież, o czym nieubłagalność śmierci niestrudzenie nam przypomina, tak naturalny jak życie. Właściwie, biorąc pod uwagę, że spędzamy więcej czasu będąc martwymi niż żywymi – możemy co prawda dożyć setki, ale potem już na wieki jesteśmy klasyfikowani jako „nieżywi” – może to nawet stan bardziej naturalny niż życie. Ludzi jako gatunek śmiertelnie przeraża umieranie, więc wolimy o tym nie rozmawiać na wypadek, gdyby starożytne zabobony o kuszeniu losu i ściąganiu na siebie uwagi śmierci okazały się prawdą. Cóż, krzyżujmy palce, aby Ponury Żniwiarz czy Azrael nie czytali przypadkiem „Guardiana”. Nasz strach i fascynacja śmiercią były siłą napędową religii od niepamiętnych czasów i pozostawiły ludzką cywilizację z najbardziej imponującymi budowlami. Religia obiecuje nam, że śmierć to nie koniec, ale początek nieśmiertelnego życia – jeśli jesteśmy dobrzy, idziemy do nieba lub ulegamy reinkarnacji jako wyższy byt, a jeśli jesteśmy źli...nie zna piekło większej wściekłości nad gniew zawiedzionego boga! Jeśli nie wierzę, śmierć przybiera całkowicie inny wymiar. Czuję dziwną pustkę i pokorę przed tym, że pewnego dnia będę żyć jedynie konsekwencjami swoich decyzji. Bez obietnicy nieba a jedynie z wizją nieskończonej pustki, życie na pierwszy rzut oka może wydawać się piekłem. Ale ponieważ nigdy tego nie odczuję, to w rzeczywistości całkiem niezła perspektywa, szczególnie że według różnych religii i tak wszyscy będziemy skazani na wieczne potępienie. Czy nauka po uśmierceniu Boga i odrzuceniu pokory wobec śmierci, jest w stanie wypełnić w naszej świadomości pustkę rozmiarów nieba? Pewien naukowiec, Aubrey de Grey, podjął samotną misję skończenia z siwieniem ludzkości i zwiastuje nową erę nieśmiertelności. Sekret stania się nieśmiertelnym nie leży w jakimś tajemniczym eliksirze, ale w mocy medycyny regeneracyjnej. Jego „strategies for engineered negligible senescence” – SENS (długowieczne strategie inżynierii genetycznej) oparte są raczej na pomysłach w rodzaju poddania renowacji lub odtworzeniu starego domu. Być może inspirowane są religijnym znaczeniem liczby siedem, bo De Grey zidentyfikował w naszym ciele „siedmiu śmiertelnie groźnych zamachowców” – w tym nasz układ odpornościowy – którzy jeśli zostaną pokonani, pozwolą nam żyć w nieskończoność. Kiedy leczenie tych siedmiu śmiertelnych grzechów ciała zostanie opracowane, trzeba będzie spędzić kilka miesięcy w szpitalu i poddać się leczeniu komórkami macierzystymi, terapii genetycznej oraz szczepieniom. Kiedy wszystkie te zabiegi zostaną przeprowadzone, 60-letni pacjent będzie miał, powiedzmy, ciało 30-latka, co teoretycznie uczyni go nieśmiertelnym, choć nie niezniszczalnym. Oznacza to, że możemy znaleźć się w niesamowitej sytuacji, w której moja matka mogłaby być ode mnie fizycznie młodsza. Pomimo ekscentryczności swoich marzeń, De Grey nie jest wcale pierwszym, który podąża tą ścieżką. Wydaje się, że to skromna meduza odkryła klucz do wieczności. Niczym podwodny Benjamin Button stułbiopław Turritopsis Nutricula jest w stanie cofnąć wewnętrzny zegar swojego ciała, a po odbyciu godów przybrać postać larwalną. Jak dużo potrzeba więc czasu, byśmy mogli stać się tak nieśmiertelni jak meduzy? Według De Greya w ciągu 25 lat osiągniemy, jak to określa, „ludzką prędkość ucieczki do długowieczności”. - Jest jednak co najmniej 10-procentowe ryzyko, że nie uda nam się to przez kolejnych 100 lat – ostrzega jednocześnie w wywiadzie dla magazynu „Focus” BBC. Nic zaskakującego, że społeczność naukowa nie jest pod wrażaniem pseudoproroczych obietnic nieśmiertelności De Greya. Oczywiście pomysł rzeczywistego cofnięcia naszego biologicznego zegara oraz możliwość przeżycia młodości po raz drugi, ale z doświadczeniem, jakie zdobyło się z wiekiem, jest pociągający. Nawet jeśli jednak byłoby to możliwe, to czy taka „wieczna kraina” byłaby utopią czy dystopią? Cóż, na początku taka droga technologia będzie z pewnością dostępna jedynie dla bardzo bogatych i będzie działać jak futurystyczny substytut Botoxu i chirurgii plastycznej. Wyobraźcie sobie, jaki wpływ wywarłoby to na walkę klas, gdyby bardziej aroganckie jednostki wyższych sfer nie tylko zachowywały się jak bogowie, ale i żyły jak półbogowie. Nawet jeśli takie leczenie stanie się w końcu dostępne, podnosi to poważne pytania: Czy życie ludzkie powinno być przedłużane bez końca? Jeśli nie, to czy o tym, kiedy wyciągnąć wtyczkę powinno decydować społeczeństwo czy konkretne jednostki? Czy 250-letni fizyczny nastolatek powinien być traktowany jako dorosły i być częstowany alkoholem czy nie? Czy społeczeństwo brałoby poważniej pewne odległe zagrożenia, jak te związane ze środowiskiem naturalnym, skoro ludzie byliby w stanie dożyć konsekwencji swoich poczynań? Czy tak długie życie pozbawia przyszłe pokolenie ich prawa do życia? Czy chcielibyście żyć w społeczeństwie bez śmierci? Źródło: www.portalwiedzy.onet.pl |
STATYSTYKI
zdjęć | 7598 |
filmów | 425 |
blogów | 198 |
postów | 50488 |
komentarzy | 4204 |
chorób | 514 |
ogłoszeń | 24 |
jest nas | 18899 |
nowych dzisiaj | 0 |
w tym miesiącu | 0 |
zalogowani | 0 |
online (ostatnie 24h) | 0 |
Zobacz inne nasze serwisy:
Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.