Próchnica u dzieci to już problem społeczny - alarmuje rzecznik praw dziecka. I interweniuje u ministra zdrowia.

Świętokrzyscy lekarze stomatolodzy potwierdzają: dzieci nie wiedzą, jak dbać o higienę, a tylko nieliczni rodzice przyprowadzają swoje pociechy do dentysty.

„Stan uzębienia dzieci jest bardzo zły - próchnicę można nazwać chorobą społeczną. Dotyka ona ponad 80 proc. dzieci. Następstwa braku dbałości o prawidłowy stan uzębienia ludzi młodych są wielorakie“ - alarmuje w liście do minister zdrowia Ewy Kopacz rzecznik praw dziecka Marek Michalak. Apeluje również o podjęcie przez panią minister działań, które pomogą wyleczyć próchnicę u dzieci.

- To, niestety, prawda. Rzadko zdarza się młody pacjent, który ma zdrowe wszystkie zęby. W społeczeństwie pokutują stereotypy, np. że mlecznych zębów nie trzeba leczyć, a próchnica to nie choroba - potwierdza Agnieszka Masternak-Rudzka, przewodnicząca Świętokrzyskiego Stowarzyszenia Lekarzy Stomatologów i wylicza, że młodzi pacjenci mają coraz większe problemy z próchnicą. - Zdarzają się dzieci z połową chorych zębów mlecznych, a połową zdrowych stałych. Wczoraj leczyłam zęby małemu chłopcu, który miał osiem zębów stałych. Cztery z nich były zarażone próchnicą - podkreśla Masternak-Rudzka.

Dlaczego jest tak źle? - Na ten stan składa się suma różnych elementów, zaczynając od tego, że pacjenci nie umieją prawidłowo myć zębów, bo po prostu nikt ich tego nie nauczył. Żeby dzieci miały zdrowe zęby, potrzebne są pieniądze na profilaktykę, informowanie rodziców o konieczności leczenia oraz przeprowadzenie w szkole lekcji zdrowotnych - wylicza Masternak-Rudzka.

Żródło: Gazeta Wyborcza