Depresja nastolatków

Depresja mimo coraz większego zasięgu dalej jest zazwyczaj lekceważona a jak pokazują badania, atakuje coraz młodszych.


Coraz więcej nastolatków leczy się z powodu depresji. Kiedyś pierwsze objawy tej choroby pojawiały się w wieku 20 lat; dziś leki antydepresyjne przepisuje się nawet 13-latkom.
 
Nadchodzi bez ostrzeżenia: do tej pory dawałeś sobie radę, a nagle wszystko cię przerasta. Masz wrażenie, że od świata oddziela cię niewidzialna zasłona. Codziennie rano zastanawiasz się, czy warto wstawać z łóżka; wszystko wydaje się bezcelowe. Po jakimś czasie czujesz, że nie chcesz już dalej żyć. Jeśli tak działa depresja na dorosłego człowieka, łatwo sobie wyobrazić, co musi przechodzić dotknięty nią nastolatek.

Amy miała 13 lat, kiedy po raz pierwszy poczuła, że wszystko ją przytłacza. – Nie było konkretnego powodu – mówi. – Owszem, przejmowałam się egzaminami, ale przecież nie ja jedna w klasie. Wszystko wydawało mi się bez sensu. Nigdy nie miałam wielu przyjaciół, ale teraz zaczęłam coraz więcej czasu spędzać w samotności. Wkrótce zaczęłam też podejmować pierwsze próby samookaleczenia.

Rodzice Amy z początku przypisywali dziwne zachowanie córki problemom wieku dorastania. Po trzech miesiącach byli jednak na tyle zaniepokojeni, że zdecydowali się zabrać ją do lekarza. Ten powiedział, że depresja wśród nastolatków jest zjawiskiem powszechnym i skierował ją do psychiatry.

– Psychiatra zapisał mi antydepresanty, po których czułam się jeszcze gorzej – wspomina Amy. – Kiedy powiedziałam mu o tym przy następnej wizycie, tylko zwiększył dawkę. Moje samopoczucie było coraz gorsze. Kilka tygodni później wylądowałam w lokalnym szpitalu psychiatrycznym. Na oddziale dla dzieci i młodzieży zdecydowano, że mam odstawić leki.

W szpitalu Amy skierowano na terapię poznawczo-behawioralną. Wydawało się, że jest pewna poprawa. W rzeczywistości jednak dziewczyna była tak zdeterminowana, żeby wyjść ze szpitala, że – jak sama przyznaje – zaczęła okłamywać lekarzy, twierdząc, że czuje się dużo lepiej.

Ta strategia się opłaciła: po trzech miesiącach Amy była już w domu. Jako że przez cały okres pobytu w szpitalu nie odwiedzał ją nikt poza najbliższą rodziną (dyrektor szkoły polecił uczniom, by wstrzymali się z odwiedzinami, a Amy za bardzo się wstydziła, by do kogoś zadzwonić), czuła się jeszcze bardziej osamotniona. Zmieniła terapeutę, ale i to nie pomogło. – Kłamałam, że wszystko w porządku, żeby tylko nie trafić z powrotem do szpitala. Ale na dłuższą metę kłamstwa nic nie dały i czułam się coraz bardziej bezradna. Wkrótce przedawkowałam leki i wylądowałam na oddziale intensywnej terapii.

Dziś Amy ma 17 lat. Ma za sobą kilka pobytów w szpitalu i kilka prób samobójczych. Udało jej się skończyć szkołę średnią; gorzej radzi sobie w college’u. – Marzę o tym, żeby zostać nauczycielką, ale cały czas mam huśtawki nastroju. Chciałabym myśleć, że z tego wyjdę, ale czasami czuję, że ta choroba nigdy mnie nie opuści – przyznaje.

Nastolatków takich jak Amy jest coraz więcej. – Z naszych badań wynika, że depresja dotyka coraz młodsze osoby – mówi Marjorie Wallace, dyrektor organizacji Sane zajmującej się problemami zdrowia psychicznego. – Jeszcze niedawno pierwsze objawy depresji notowano u dwudziestolatków; dziś najczęściej pojawiają się między 13. a 15. rokiem życia. Z danych naszej organizacji wynika, że w ciągu ostatnich czterech lat liczba przypadków depresji wśród dzieci poniżej 14. roku życia wzrosła dwukrotnie, a wśród osób pomiędzy 15. a 24. rokiem życia zwiększyła się o jedną trzecią.

Powstaje pytanie, dlaczego tak się dzieje: czy faktycznie więcej nastolatków zapada na depresję, czy może lekarze dysponują po prostu doskonalszymi narzędziami diagnostycznymi? A może specjaliści zaczęli przypisywać środki antydepresyjne na problemy typowe dla okresu dojrzewania?

Ta ostatnia hipoteza wydaje się wątpliwa. Chociaż niektórzy lekarze faktycznie mogą traktować przepisanie leków jako najłatwiejsze rozwiązanie, większość zdaje sobie sprawę, że leczenie farmakologiczne powinno być ostatecznością. Specjaliści zgadzają się jednak, że przypadków depresji wśród młodzieży jest coraz więcej – czy to z powodu rozpadu rodziny i nadmiernych wymagań w szkole, czy z powodu rosnącej przepaści pomiędzy biedną i bogatą częścią społeczeństwa, a co za tym idzie – między oczekiwaniami i możliwościami, jakie stwarza życie. (...)

Sytuację komplikuje fakt, że depresja jest niezwykle trudna do zdiagnozowania, szczególnie u nastolatków. U każdego człowieka jej objawy są inne. Pod pojęciem depresji kryje się tak naprawdę równoległe występowanie kilku objawów, takich jak dojmujący smutek, brak chęci życia, zmęczenie, zaburzenia apetytu, trudności z koncentracją, niska samoocena, a także myśli i próby samobójcze. Jeżeli cztery lub więcej z tych objawów utrzymują się u danej osoby przez ponad dwa tygodnie, może to oznaczać depresję. Ale diagnoza to dopiero początek.

Psychiatrzy odrzucają podział na depresję egzogenną (mającą przyczyny zewnętrzne) i endogenną (bez wyraźnej przyczyny zewnętrznej) jako mało przydatny. Wolą mówić o depresji łagodnej, umiarkowanej i ciężkiej, w zależności od liczby występujących objawów i ich nasilenia. Jednak to rozróżnienie również dalekie jest od precyzji: symptomy mogą być bowiem różne, niektóre łagodne, inne ostre. Innymi słowy, leczenie depresji przypomina spacer po polu minowym – wiele zależy od oceny samego chorego, która w przypadku nastolatków, przechodzących okres burzy hormonalnej, nie zawsze jest wiarygodna. (...)

Dodatkowo, podczas gdy dorośli najczęściej szukają pomocy specjalisty już przy pierwszych objawach depresji, młodzi ludzie bardzo często nie podejmują żadnych działań, dopóki choroba nie przechodzi w ciężką postać. – Żeby zdiagnozować u nastolatka depresję we wczesnym stadium, potrzebna jest współpraca nauczycieli lub rodziców – mówi David Cottrell, profesor psychiatrii dziecięcej z uniwersytetu w Leeds. Niestety, rodzice bardzo często nie chcą przyznać, że ich dzieci mają problemy psychiczne, tłumacząc ich niepokojące zachowanie okresem dojrzewania. Z kolei nauczyciele najwięcej uwagi poświęcają uczniom sprawiającym problemy wychowawcze, a nie takim, którzy cicho siedzą w kąciku.

Przykładem może być Adam. Pierwsze objawy depresji pojawiły się u niego, kiedy miał 11 lat. – Czułem się zestresowany z powodu zmiany szkoły – opowiada ten 18-letni dziś mężczyzna. – Ale najgorsze nadeszło, kiedy mój 14-letni przyjaciel próbował popełnić samobójstwo. Miałem poczucie winy, że nie byłem dla niego wystarczająco dobrym przyjacielem; zacząłem mieć ataki paniki. Nie miałem pojęcia, że to depresja: po prostu czułem, że nie daję sobie rady, że wypełnia mnie pustka. Wstydziłem się komukolwiek o tym powiedzieć. Któregoś razu przypadkiem zaciąłem się w palec. Okazało się, że to przynosi mi ulgę: widok krwi oznaczał, że gdzieś tam w środku jeszcze żyję.

Adam starannie ukrywał blizny, więc przez kilka miesięcy nikt nie dowiedział się o próbach samookaleczenia. Kiedy w końcu zwierzył się z nich przyjaciołom, poradzili mu, żeby poszedł do lekarza. Skierowano go na terapię poznawczo-behawioralną. Nadal się ciął, ale coraz rzadziej. (...) – Przez ten cały czas moi rodzice ani razu nie zareagowali. Terapia odbywała się bez ich udziału – wspomina. – Prawdopodobnie nawet się nie domyślają, że cały czas mam problemy. (...)

Jedną z przyczyn nastoletnich depresji, według Wallace, może być fakt, że przeszliśmy z wieku niepokoju (kiedy ludzie obawiali się, że może być źle) do wieku depresji (kiedy ludzie wiedzą już, że będzie źle). – Coraz więcej jest rozbitych rodzin; powiększa się też przepaść między bogatymi i biednymi – wylicza specjalistka z organizacji Sane. – Serwisy społecznościowe stanowią jedynie namiastkę prawdziwych relacji; tak naprawdę młodzi ludzie czują się z ich powodu jeszcze bardziej osamotnieni, ponieważ cały czas mogą śledzić poczynania swoich rówieśników, prowadzących bardziej udane życie. (...)

– U 10 proc. osób cierpiących na łagodniejsze postaci depresji objawy ustąpią samoistnie po trzech miesiącach – szacuje profesor Cottrell. – U 40 proc. depresja minie po roku. Z kolei spośród osób zażywających leki antydepresyjne, 40 proc. może spodziewać się nawrotu choroby w ciągu dwóch lat, a 20-30 proc. – w ciągu pięciu lat. Nie sposób jednak przewidzieć, kto znajdzie się danej grupie. Wiemy jedynie, że jeśli ktoś raz cierpiał na depresję, jest bardziej narażony na zachorowanie.

Większość ekspertów uważa, że sytuacja będzie się pogarszać. Kliniki psychiatryczne mają w strukturach służby zdrowia najmniej uprzywilejowaną pozycję, co sprawia, że najczęściej padają ofiarą cięć budżetowych. A okres dojrzewania – nawet kiedy jesteśmy w pełni sił – nie należy do łatwych. Depresja czyni go jeszcze trudniejszym.
 
John Crace


Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Depresja nast...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 1
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |