Gdy światło nie rozjaśnia, a świat nie ma barw

Człowiek w depresji jest jak czarna dziura. Pochłania energię innych ludzi, próbując wypełnić próżnię, którą w sobie czuje, i zagłuszyć własną rozpacz.

O depresji słyszał chyba każdy z nas. I chyba każdy przynajmniej w przybliżeniu wie, co to słowo nazywa, w przeciwieństwie do schizofrenii, która dla wielu oznacza bliżej nieokreślone szaleństwo. W rzeczywistości jednak to nie depresja jest powszechnie znana, lecz podstawowy jej objaw – smutek. Niekiedy niesłusznie stawiamy pomiędzy nimi znak równości. Sam smutek nie zawsze przecież musi być czymś niezdrowym, patologicznym. W naturalny sposób reagujemy smutkiem, gdy wydarza się coś przykrego, gdy wszystko idzie nie po naszej myśli, gdy nasze marzenia rozmijają się z rzeczywistością, gdy myślimy o przemijaniu. Smutek jest potrzebny. Można się w nim zanurzyć, oczyścić, znaleźć ukojenie. Niekiedy zatrzymuje nas, gdy pędzimy przez życie zaślepieni egoizmem, głupotą czy nieuzasadnionym samozadowoleniem.

Smutek towarzyszący depresji jest inny. Może pojawić się nagle, bez żadnej uchwytnej przyczyny. Trwa długo i właściwie nie jest podatny na żadne zewnętrzne zmiany. Towarzyszy mu wiele innych dolegliwości. Taki smutek czyni człowieka niezdolnym do normalnego życia. Dla kogoś patrzącego z boku stan osoby pochłoniętej przez depresję bywa niezrozumiały, nieuzasadniony. A depresja jest poważną chorobą. Zdarza się, że zbiera śmiertelne żniwo. Cierpienie płynące z depresyjnego przeżywania siebie i świata popycha do samobójstwa 15-25 proc. dotkniętych nim ludzi.

Zlodowacenie emocjonalne

Typowa depresja jest dość łatwa do rozpoznania. Pojawia się obniżenie nastroju i zahamowanie lub spowolnienie normalnej aktywności psychicznej i ruchowej, a także dolegliwości somatyczne. Czasem pojawia się silny lęk, a w niektórych przypadkach także objawy psychotyczne: urojenia depresyjne, halucynacje słuchowe.

Gdy typowych objawów depresji nie ma, albo występują w niewielkim nasileniu, a pojawiają się: bezsenność, stany lękowe, natręctwa, nastawienia hipochondryczne czy uporczywe bóle głowy – to mamy do czynienia z tzw. depresją atypową bądź maskowaną (maskami są właśnie te nietypowe objawy). Często trudno ją rozpoznać. Zdarza się, że osoby dotknięte taką postacią depresji mogą być przez wiele lat leczone – oczywiście nieskutecznie – na przykład z powodu nerwicy lub bliżej nieokreślonych zaburzeń somatycznych.

Ponieważ depresja należy do zaburzeń nastroju, więc jego zmiany stanowią najbardziej typowy objaw tego cierpienia. Osoby chore na depresję przeżywają dotkliwe uczucie smutku, rozpaczy, choć mogą też odczuwać zobojętnienie lub zupełny brak uczuć nawet wobec najbliższych osób, czyli swoiste „zlodowacenie” emocjonalne. Taki stan świadczy prawdopodobnie o głębszym poziomie depresji.
W depresji człowiek ma poczucie beznadziejności własnej sytuacji i całkowitej niemożności odmiany swego losu. Chwilową ulgę przynosi płacz, choć w głębokiej depresji on również staje się niemożliwy. Chorego dręczy cierpienie, które kojarzy z samym swym istnieniem. Źródłem dotkliwego bólu psychicznego może być samo poruszanie się, wykonywanie prostych czynności, a nawet oddychanie. Towarzyszy mu też anhedonia, czyli całkowita niemożność przeżywania radości i zadowolenia, także w przyjemnych okolicznościach.

Nastrój jak reflektor oświetla rzeczywistość wokół nas. Radość „oświetla” światłem jasnym i przyjaznym, smutek to światło czarne lub co najwyżej szare. Takiej też barwy jest rzeczywistość w depresji. W tej czerni lub szarości poruszają się ludzie, jeżdżą samochody, ale kontury są rozmyte, wszystko dzieje się wolniej, w tle nie widać zieleni wiosny, nie słychać śpiewu ptaków, a dźwięki mogą sprawiać ból. Otaczający świat albo przeraża, albo jest oddalony, nierzeczywisty i obojętny. Czas zdaje się płynąć wolniej.

Gdy świat przeraża

Cierpienie depresyjne sprawia, że ktoś jeszcze wczoraj aktywny i towarzyski, zamienia się w inwalidę. Problemem jest wstanie z łóżka, zrobienie kilku kroków, umycie się, ubranie lub zaparzenie kawy. Te proste czynności pochłaniają wiele czasu i wymagają niewyobrażalnego wysiłku. Znacznie pogarsza się koncentracja uwagi i pamięć, szczególnie o bieżących wydarzeniach. Człowiek w depresji nie jest w stanie uczestniczyć w dłuższej rozmowie, nie może niczego czytać czy oglądać telewizji, odczuwa ciągłe osłabienie i zmęczenie.
Obok smutku, spowolnienia i utrudnionej komunikacji ze światem, w depresji pojawiają się też objawy świadczące o zaburzeniach funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego. To przede wszystkim kłopoty ze snem, zmiany dobowego rytmu aktywności, zaburzenia popędu płciowego i łaknienia oraz inne dolegliwości cielesne. Niektórzy autorzy sugerują, że ta właśnie grupa objawów wskazuje na depresję endogenną (wewnątrzpochodną, nieuwarunkowaną czynnikami zewnętrznymi).

Bezsenne noce i straszne poranki

Jeden z najdotkliwiej odczuwanych objawów depresji to bezsenność. Ludzie na nią cierpiący mniej śpią, budzą się bardzo wcześnie (godzina trzecia, czwarta nad ranem), nie mogą ponownie zasnąć. Czasem wydaje im się, że w ogóle nie spali w nocy. Od lekarza domagają się leków nasennych, chcą przespać koszmar. Obserwacje kliniczne wskazują jednak, że bezsenność w depresji może pełnić rolę jakiegoś wewnętrznego mechanizmu radzenia sobie z nią. Zaobserwowano bowiem, że pozbawienie snu na jedną czy dwie noce wyraźnie zmniejsza lub usuwa jej objawy. Niestety, efekt ten nie jest trwały.
Dla depresji dość typowe jest także odwrócenie dobowego rytmu aktywności. Polega to na tym, że największe nasilenie dolegliwości, a więc i najmniejszą sprawność chorzy odczuwają właśnie wtedy, gdy większość ludzi jest najbardziej aktywna, tzn. w pierwszej połowie dnia. Zdrowy człowiek z upływem dnia traci poranny zapas sił i energii, zaczyna stopniowo „wyhamowywać”, by wreszcie w godzinach popołudniowych odczuć zmęczenie, a wieczorem położyć się spać. Dla wielu osób z depresją poranki są najgorszą porą dnia. Poprawa nastroju i aktywności przychodzi dopiero po południu, a szczególnie wieczorem. Wtedy zmniejsza się też cierpienie, poprawia nastrój i aktywność, ciało zaczyna „oddychać”, znów trochę chce się żyć. Ta wieczorna poprawa powoduje, że cierpiący na depresję pragnie się nią nacieszyć, więc odwleka położenie się do łóżka, skracając w ten sposób i tak krótki, płytki sen.

Dręczący lęk i poczucie winy

Depresji towarzyszą również brak apetytu i utrata wagi. Chory nie ma ochoty na jedzenie, nawet ulubiona potrawa smakuje jak trawa. Ale też może objadać się, głównie wieczorem albo w nocy. W ten sposób stara się nieświadomie złagodzić obezwładniający go lęk.

Całości obrazu depresji dopełnia pesymistyczna ocena własnej przeszłości i teraźniejszości, brak wiary we własne możliwości, umniejszanie siebie, samooskarżanie oraz poczucie winy. Poczucie winy może mieć po części związek z rzeczywistością, gdy wynika z gorszego radzenia sobie w pracy i w domu. Bywa również całkiem absurdalne, urojeniowe, gdy chory jest przekonany, że ponosi odpowiedzialność za wszelkie nieszczęścia nękające świat.

Najbardziej dramatycznym przejawem depresji są myśli i tendencje samobójcze. Jest to utrzymujące się pragnienie śmierci, świadomego przerwania własnej egzystencji, chęć zabicia się. Chory nabiera przekonania, że samobójstwo będzie dla niego jedynym sposobem na przerwanie niemożliwego do wytrzymania bólu, na wymknięcie się z rzeczywistości, w której nie ma nadziei ani dobrych wyjść. Czasem, chcąc oszczędzić cierpień swoim bliskim, dokonuje tzw. samobójstwa rozszerzonego – pozbawia życia najpierw współmałżonka lub dzieci, a następnie siebie. Samobójstwa popełniane przez chorych na depresję często bywają dobrze zaplanowane i skuteczne.

Mózg czy urazy psychiczne?

Przyczyny większości zaburzeń psychicznych nie są w pełni poznane. Podobnie jest z depresją. Stworzono wiele teorii na temat jej pochodzenia, lecz żadna w sposób kompletny nie wyjaśnia jej istoty. W jakich kierunkach podążają poszukiwania badaczy? Wspomnieć należy o dwóch – w pewnym sensie przeciwstawnych – drogach.

Pierwszą z nich podążają ci, którzy przyczyn depresji poszukują przede wszystkim w nieprawidłowym funkcjonowaniu mózgu, a więc w czynnikach natury biologicznej. Dla nich choroba jest skutkiem zaburzeń pracy głównie dwóch układów neuroprzekaźnikowych: serotoninergicznego i noradrenergicznego. W konsekwencji leczenie depresji polega na regulacji powstałych zaburzeń poprzez podawanie leków przeciwdepresyjnych. Warto pamiętać, że depresja może towarzyszyć poważnym chorobom somatycznym, może być jednym ze skutków urazu głowy, postępującej miażdżycy naczyń ośrodkowego układu nerwowego lub wynikać ze stosowania niektórych leków przeciwnadciśnieniowych, uspokajających, nasennych, przeciwpsychotycznych czy glikokortykosteroidów.
Druga droga – psychodynamiczna – bliska jest tym naukowcom, którzy podkreślają rolę czynników natury psychologicznej w powstawaniu depresji: silnych urazów psychicznych, nierozwiązanych wewnętrznych konfliktów, pozbawienia lub udaremnienia możliwości realizacji ważnych potrzeb emocjonalnych. Szczególnie ważna byłaby utrata ważnych obiektów (ludzi, miejsc, wartości) albo udaremnienie (frustracja) osiągnięcia ważnych celów. Jeśli u podłoża zaburzenia leżą czynniki natury psychologicznej, to takie same czynniki powinny spełniać rolę leczącą. Stąd propozycje leczenia depresji przy użyciu technik psychoterapeutycznych (psychoanaliza, terapia poznawcza).

Żadna z tych koncepcji nie tłumaczy w pełni zjawiska depresji. Silne emocje mogą modyfikować przekaźnictwo chemiczne w ośrodkowym układzie nerwowym, z drugiej jednak strony nie u wszystkich osób po traumatycznych przeżyciach rozwija się depresja. Podobnie samo obniżenie nastroju, o czym już wspomniałem, nie jest zaburzeniem (przeciwnie – za nieprawidłowy uznalibyśmy jego brak, na przykład po stracie bliskiej osoby). Niepokojące staje się jego znaczne nasilenie, zbyt długi czas trwania czy dołączanie się innych objawów. Badania trwają i być może pewnego dnia otrzymamy spójny model wyjaśniający przyczyny depresji, w którym wszystkie koncepcje połączą się w jedną syntezę.

Skazany tylko na siebie

Chory na depresję jest człowiekiem samotnym. Ta samotność wydaje się podwojona, gdyż już u jej podłoża tkwi poczucie braku, utraty, wyobcowania, pogłębione później przez brak zrozumienia i odsunięcie się bliskich mu osób. Każdego dnia musi pokonywać wiele trudności, związanych nie tylko z obecnością dotkliwych objawów, ale i z wszelkimi konsekwencjami swojego stanu.

Człowiek depresyjny jest jak czarna dziura – pochłania energię innych ludzi, próbując wypełnić próżnię, którą w sobie czuje, i zagłuszyć własną rozpacz. Chce mówić o swoim cierpieniu, ale inni nie mają siły słuchać go i towarzyszyć mu. Nawet najbliżsi po pewnym czasie kapitulują i odsuwają się od niego. Nie wiedząc, co przeżywa, oskarżają go o rozczulanie się nad sobą, manipulowanie otoczeniem, lenistwo. Mówią mu, by wreszcie wziął się w garść. Dowodzą, że nie ma żadnych powodów do zmartwień. Człowiek w depresji czuje, że jest skazany tylko na siebie i na swoje siły – a tych nie ma. Wie, że nikt go nie rozumie. Zresztą, sam siebie też często nie rozumie.

Człowiek pogrążony w depresji nie jest w stanie pracować. Na początku próbuje pokonać narastającą niesprawność, ukrywa ją przed szefem i współpracownikami. Nieświadomie wyczuwa, że przerwanie pracy będzie początkiem ostatecznego poddania się. W końcu jednak załamuje się i zaczyna korzystać ze zwolnień lekarskich, z czasem coraz dłuższych. Pojawia się groźba zwolnienia z pracy.

Zagrożone staje się małżeństwo. Nie ma rozmów, nie ma wspólnego spędzania czasu, nie ma życia seksualnego. Silny i wspierający mąż staje się nagle bezradny, słaby, wymaga opieki. Dla innych członków rodziny może to być sytuacja trudna do zaakceptowania.

W podobnej sytuacji trzeba powstrzymać się od ocen i krytyki, gdyż taka postawa nie zmobilizuje chorego na depresję do większej aktywności. Zadziała raczej jak przysłowiowe dolanie oliwy do ognia – pogłębi istniejące już poczucie winy i bezwartościowości. Bardzo ważne jest udzielenie wsparcia, a jeśli zachodzi taka potrzeba – ułatwienie kontaktu z psychologiem bądź psychiatrą.

Ostatnia deska ratunku

Pojawienie się depresji u kogoś z bliskich, podobnie jak wielu innych zaburzeń psychicznych, to niewątpliwie poważna próba dla całej rodziny. Jednak w większości przypadków właściwie poprowadzone leczenie prowadzi do całkowitego ustąpienia objawów i powrotu do prawidłowego funkcjonowania.

Skuteczne leczenie depresji ważne jest również z tego powodu, że lekarze coraz częściej mówią o rosnącym podczas jej trwania niebezpieczeństwie wystąpienia choroby niedokrwiennej serca, co w konsekwencji zwiększa prawdopodobieństwo zawału. Coraz więcej dowodów świadczy też o tym, że depresja przyczynia się do wystąpienia lub zaostrzenia innych chorób somatycznych i ma wpływ na ich przebieg.

Wiedza na temat depresji i jej konsekwencji jest, niestety, nadal niewielka, nawet wśród lekarzy. Między innymi dlatego u wielu osób choroba bardzo długo pozostaje nierozpoznana albo jest źle leczona. Chory często zgłasza się do lekarza zdecydowanie zbyt późno i traktuje go jak ostatnią deskę ratunku, pokłada w nim resztki nadziei. Tymczasem bywa, że lekarz bagatelizuje problemy pacjenta, udzielając „dobrych rad” lub odwołując się do swojego doświadczenia.

Jeśli cierpienie nie złamie człowieka, może go jedynie wzmocnić. Podobnie jest z depresją. Ktoś, kto jej doświadczył, pozostanie wewnętrznie bogatszy. Będzie lepiej rozumiał ból i rozpacz drugiego człowieka. Ale czy mu pomoże, gdy spotka go na swej drodze?





Źródło: www.zdrowie.onet.pl

Gdy światło n...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 2
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |