Skąd tak na prawdę wiemy, że jesteśmy homo czy hetero? Czy istnieje test na orientacje?
Dwie dziennikarki "The Times" - jedna otwarcie homoseksualna, druga deklarująca się jako "zdecydowanie hetero" - przechodzą przez opracowany przez londyńskich naukowców test porównujący funkcje mózgu hetero- i homoseksualnych mężczyzn i kobiet. Czy jego wyniki oddają rzeczywistość?
Jo Harvey
Jest otwarcie homoseksualna i dumna z tego, a jednak zastanawia się, czy sposób, w jaki funkcjonuje jej mózg, nie stoi w sprzeczności z jej życiem uczuciowym.
Siedziałam zdenerwowana w centrum badawczym, pociły mi się ręce, serce biło jak oszalałe i miałam poczucie, że moja tożsamość wisi na włosku. Zawsze określałam się jako homoseksualna kobieta, ale nigdy się nie spodziewałam, że będę to musiała potwierdzać badaniem dolnych płatów czołowych (mózgu, oczywiście).
Miałam poddać się testowi na homoseksualność. A ponieważ test był naukowy, była z nami osoba kontrolna. Obok Lesbijki Jo siedziała Heteroseksualna Zoe, a obowiązki gospodarza pełnił nasz arbiter dr Qazi Rahman, dyrektor wydziału psychobiologii college'u Queen Mary na University of London. Qazi i jego zespół stosują mierniki zachowań do badania funkcji mózgu. Nasze wyniki zostaną porównane z bazą danych zawierającą informacje dotyczące heteroseksualnych i homoseksualnych kobiet i mężczyzn, żeby zobaczyć, do której z grup pasujemy najbardziej.
Pierwszy test dotyczył zapamiętywania położenia. Trochę jak w dziecięcej grze, w której patrzy się na stosik przedmiotów, potem się je chowa i trzeba wykrzykiwać ich nazwy z ustami pełnymi urodzinowych chrupek. My musiałyśmy nie tylko zapamiętać przedmioty, ale też ich położenie. Kobiety są dużo lepsze niż mężczyźni w przesuwaniu przedmiotów w przestrzeni. Sądzi się, że używają strategii werbalnych, by łączyć przedmioty z konkretnym położeniem: samochód obok skrzynki na listy... samochód obok skrzynki na listy... Albo, w przypadku moim i Zoe, samochód obok... co to było? Obie miałyśmy wynik zbliżony do męskiego. Słowem, po pierwszej rundzie homometr wskazywał: Lesbijka Jo - jeden, Heteroseksualna Zoe - minus jeden.
Jeszcze nigdy tak bardzo mi nie zależało na oblaniu testu, jak przy badaniu płynności literowej. Tworzenie języka w oparciu o dźwięki odbywa się w dolnych obszarach czołowych mózgu i zazwyczaj heteroseksualne kobiety są w tym lepsze od heteroseksualnych mężczyzn, a lesbijki wypadają raczej słabo. W teście liczyło się słowa na literę podaną przez Qaziego, które uda nam się wykrzyczeć w ciągu 60 sekund. Bardzo chciałam, żeby na mnie wypadło X albo Z, ale nic z tego. Mój wynik okazał się lepszy niż przewidywałam – wylądowałam gdzieś między lesbijką a kobietą heteroseksualną. Zoe z tym testem poradziła sobie wyjątkowo dobrze. Po drugiej rundzie ja w narożniku homoseksualnym miałam pół punktu, a bilans Zoe wrócił na zero.
Wiele mogą o kobiecie powiedzieć jej ręce – wygląda na to, że zdradzają również, z kim sypia. Lesbijki, podobnie jak mężczyźni, zazwyczaj palec wskazujący mają krótszy od serdecznego. Proporcje takie mają świadczyć o poziomie testosteronu w życiu płodowym. Moje palce rzeczywiście wyglądają bardzo po męsku, tymczasem Zoe nie tylko bardzo po kobiecemu, ale wręcz jej lewa dłoń jest hiper-kobieca. Na koniec tej rundy prowadziłam minimalną większością półtora homopunktu do jednego heteropunktu Zoe.
Przed kolejnym etapem testu Qazi wyjaśnił, że mózgi homoseksualnych kobiet i mężczyzn są jak mozaika, mają cechy zarówno męskie, jak kobiece, obraz nie jest więc jednoznaczny. Nasze testy mają jednak ważną rolę do odegrania w diagnostyce. Kiedy ludzie doświadczają obrażeń mózgu albo mają problemy psychiatryczne, funkcje ich mózgu są porównywane z wynikami populacji kontrolnej, podobnie jak to się działo w naszym badaniu. Jeśli wyniki osoby homoseksualnej porównane zostaną a heteroseksualną grupą kontrolną, rezultat może nie wykazać obrażeń lub problemów, ponieważ odniesienia dokonano do niewłaściwego zestawu danych. Z tego samego powodu badanie może wykazać problem, którego nie ma. Dlatego posiadanie bazy danych w pełni reprezentującej różnorodność naszej populacji pomoże neuropsychologom w dokonywaniu poprawnych diagnoz.
Zoe Strimpel
Lubi mężczyzn, umawia się z mężczyznami, ale jeszcze nigdy nie musiała tego udowadniać.
Skąd wiem, że jestem heteroseksualna? Pociągają mnie mężczyźni. Nie mam też nic przeciwko wachlowaniu rzęsami czy odrzucaniu włosów, ale przede wszystkim chodzi o to, że naprawdę podobają mi się mężczyźni. A kobiety nie – nie w ten sposób. Czy jednak poddana testowi wyjdę na "typową" heteroseksualną kobietę? I co to oznacza z umysłowego punktu widzenia?
Zacznę od kategorii, w której czułam się najsłabsza – wręcz kompletnie bezradna. Chodziło o obracanie przedmiotów w wyobraźni, test badający zdolność przekształcania trójwymiarowych obiektów w przestrzeni. Umiejętność ta wykorzystuje płat ciemieniowy i stanowi podstawę niektórych aspektów orientacji przestrzennej. Heteroseksualni mężczyźni radzą sobie z tym lepiej niż ktokolwiek inny, a zwłaszcza niż heteroseksualne kobiety.
Ten rodzaj rozumowania nigdy nie był moją mocną stroną, wszystko jedno, czy na lekcjach geometrii, czy przy próbach składania szafy z Ikei. Początkowo wydawało mi się, że radzę sobie nieźle, kręcąc kształtami raz tak, raz inaczej, starając się natężać najbardziej racjonalne siły umysłu. Dość szybko test stał się jednak pracochłonny i denerwujący i nie mogłam odróżnić, czy coś jest obrócone, przestawione, czy może to zupełnie inny przedmiot. Podstawowy problem polegał na tym, że nie było tam słów. Bez słów zazwyczaj czuję się bezradna.
Jo rzeczywiście pobiła mnie w tej konkurencji. Homoseksualne kobiety i mężczyźni zazwyczaj są "średni", i Jo rzeczywiście była. Ja byłam równie typowo beznadziejna i uzyskałam niski wynik, "w kierunku kobiecym".
Pewniej czułam się w teście na orientację linii, który bada postrzeganie przestrzenne. Patrzy się na narysowaną pod kątem linię i trzeba ją dopasować do jednej z 11 ukośnych linii narysowanych poniżej. Byłam kompletnie zaskoczona, kiedy się okazało, że osiągnęłam wynik tak niski, że nie mieścił się w przedziale normalności. Najwyraźniej w przestrzeni nie orientuję się kompletnie. Jo tymczasem uzyskała wynik na poziomie lesbijskim, lekko w kierunku męskim (czyli lepszy niż przeciętny wynik lesbijek). Mój kiepski wynik okazał się superkobiecy, świadczący – ponownie - o słabości płata ciemieniowego.
Siła mojej heteroseksualnej kobiecości ujawniła się przy testach słownych. Test na płynność synonimów wydał mi się prosty i łatwy – uzyskałam wysoki wynik, jak przystoi heteroseksualistce. Wybitna okazałam się jednak w teście na płynność literową. Wypowiedzieć w ciągu minuty jak najwięcej słów na literę P? Nie ma problemu. Wypowiedzenie jednym tchem słów "przedmedyczny", "pokwitająca" i "pandemonium" było znacznie łatwiejsze niż odnalezienie dwóch linii nachylonych pod kątem 290 stopni.
W tym teście badano dolny czołowy obszar mózgu. Heteroseksualistki są w nim lepsze od heteroseksualistów; geje są zwykle dobrzy, a lesbijki raczej słabe. Jo poradziła sobie nieźle, ale ja wypadłam świetnie, jak wzięci razem gej i heteroseksualistka. Co mogę, zdaje się, uznać za komplement.
Po eksperymencie opuściłam uniwersytet czując, że wszystkie obszary mózgu, których używania ewidentnie unikam, zostały porządnie przemaglowane. Test udowodnił mi coś, co wiedziałam od dzieciństwa: jestem kiepska w myśleniu matematycznym, a dobra we wszystkim co werbalne. Dowiedziałam się natomiast czegoś, czego w dzieciństwie nie wiedziałam - mianowicie, że to atrybuty mojej seksualności.
Źródło: www.zdrowie.onet.pl