Czy bez recepty oznacza, że lek jest zupełnie bezpieczny? Dowiedz się czegoś więcej nim zażyjesz bo dostępność nie idzie czasem z bezpieczeństwem.
Jak się okazuje, wiele popularnych i łatwo dostępnych środków przeciwbólowych wykazuje silne działania uboczne.
Coś łupie w biodrach, strzyka w kolanie, łamie w kręgosłupie. 25% dorosłych osób odczuwa ból z różnych powodów i w różnych częściach ciałą. W takich sytuacjach większość z tych osób regularnie sięga po tabletki z grupy NSAR (niesteroidowe leki przeciwzapalne), które łagodzą dolegliwości i choć są ogólnie dostępne to jednak nie znaczy, że nie szkodzą
Badania te zostały opisane na łamach czasopisma "British Medical Journal". Wynika z nich, że siedem badanych substancji obecnych w tych środkach zwiększa ryzyko wystąpienia zawału serca, udaru czy innych chorób krążenia, które mogą doprowadzić nawet do śmierci.
Zespół pod kierownictwem epidemiologa z Berna Petera Jüniego przeanalizował 31 testów klinicznych przeprowadzonych na ponad 116 tysiącach pacjentów zażywających regularnie leki przeciwbólowe. Pod lupę wzięto takie substancje jak naproksen, ibuprofen, diklofenak, celekoksyb, rofekoksyb i lumirakoksyb. Dwie ostanie w Niemczech zostały już wycofane z rynku.
Co prawda, jeśli spojrzeć bardzo ogólnie, niewielu badanych miało za sobą zawal serca bądź udar czy też zmarło z powodu skutków choroby wieńcowej, ci jednak, którzy systematycznie przyjmowali na przykład ibuprofen, zwiększali trzykrotnie ryzyko, że dostaną udaru. Podobne działanie wykazywał również diklofenak. Grupa kontrolna natomiast otrzymywała środek przeciwbólowy paracetamol.
Z kolei rofekoksyb i lumirakoksyb podwyższały o 100 proc. wystąpienia zawału serca, ibuprofen zaś zwiększał to zagrożenie o wskaźnik 1,3. Diklofenak natomiast podwyższał aż czterokrotnie ryzyko śmierci na skutek zawału. Najmniej szkodliwy okazał się naproksen, znany jednak z tego, że szczególnie niekorzystnie oddziałuje na przewód pokarmowy.
Wniosek autorów owej analizy brzmiał więc: nie ma żadnych przesłanek pozwalających stwierdzić, że któryś z przebadanych leków jest bezpieczny dla pacjentów cierpiących na schorzenia układu sercowo-naczyniowego.
Obecne badanie jest doskonałym podsumowaniem dotychczasowej wiedzy na ten temat – chwali szwajcarski zespół farmakolog Kay Brune z uniwersytetu w Erlangen. – Moim zdaniem nie ma jednak uzasadnienia dla tworzenia rankingu szkodliwości siedmiu substancji. Wszystkie one niszczą naczynia krwionośne, w każdym przypadku jednak decydująca jest wysokość dawki.
Dlatego właśnie na spore ryzyko narażają się również te osoby, które regularnie stosują dostępne bez recepty leki z grupy NSAR – uważa Peter Jüni. Nie wiadomo w dodatku, jakie właściwości chemiczne sprawiają, że owe specyfiki są tak niebezpieczne. Na razie wiemy tylko, że niesteroidowe leki przeciwzapalne hamują wydzielanie określonych rodzajów enzymu o nazwie cyklooksygenaza, który odgrywa rolę w powstawaniu stanów zapalnych.
Choć badania były przeprowadzone szczegółowo i obiektywnie to jednak nasówa się dość znany już wcześniej wniosek, że mimo wszystko kto musi, powinien zażywać owe leki tyle, że w najmniejszych z działających dawek. Sytuację komplikuje także fakt, iż nie ma inne farmaceutycznej alternatywy.
Co więc pozostaje? – Najlepszą metodą terapii jest ruch – zaleca Peter Jüni.
Katrin Blawat
Źródło: www.zdrowie.onet.pl