Odchudzanie może prowadzić do bardzo poważnych negatywnych konsekwencji zdrowotnych.


Piękna Megan Fox zaczęła tracić włosy, Mary Kate Olsen nabawiła się anoreksji, Courtney Love ma skórę 60-latki albo ofiary głodu... to tylko kilka przykładów ze zdecydowanie zbyt długiej listy ofiar odchudzania wśród gwiazd.

Żadna z tych pań nie cierpli teraz dlatego, że rozsądnie i powoli postanowiła pozbyć się kilku zbędnych kilogramów. Kłopoty ze zdrowiem i wyglądem to wynik drastycznej diety, głodzenia, zażywania niebezpiecznych środków pomagających pozbyć wagi, czasem nawet narkotyków.

Choć w wywiadach większość gwiazd przekonuje nas, że ich doskonała figura to wynik spacerów, relaksacyjnych biegów, jogi i zdrowego odżywiania, prawda zazwyczaj jest mniej różowa. Co jakiś czas jakaś niedyskretna osoba z kręgu tej czy innej celebrytki informuje media o głodówkach, wycieńczającej pracy na siłowni, narkotykach, a nawet lewatywie - jako sposobach ,dzięki którym te piękne panie bez względu na geny, liczbę urodzonych dzieci i wiek (czyli czynniki, które zazwyczaj decydują o tym, że w pewnym momencie tracimy figurę nastolatki) wciąż noszą rozmiar 36.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miliony zwykłych kobiet zapatrzonych w gwiazdy na ekranie czy ich zdjęcia w prasie, zaczynają patrzeć na siebie krytycznie i postanawiają wyglądać tak jak one. Z dnia na dzień chcą zgubić nie tylko zbędne, ale i potrzebne kilogramy i aby to osiągnąć są gotowe na wszystko. Zazwyczaj jednak nie zastanawiają się nad ceną, którą będą musiały za to zapłacić.

I choć odchudzanie jest w ostatnich latach wszechobecne, mówienie o jego skutkach ubocznych wciąż jest tematem tabu. Mało która ofiara gonienia za nierealną figurą przyznaje otwarcie ile kosztuje ją nowe oblicze.

- Na razie nie jest tak źle - mówi Natalia. - Jestem tylko trochę bardziej senna i trudniej mi się skupić. Ale włosy mi jeszcze nie wypadają - dodaje z ulgą. Przerażające jest to, że Natalia ma dopiero 17 lat. Za rok będzie zdawała maturę, ale już teraz martwi się najbardziej tym, żeby tylko nie przytyć. - Moja mama uważa, że mam obsesję. Zagroziła, że jeśli nie zacznę normalnie jeść, pójdzie ze mną do psychologa. Nie rozumie, że jeśli będę gruba nie mam w życiu szans na nic.

Zdaniem dziewczyny tylko waga poniżej 50 kg jest gwarantem szczęścia w życiu. Ma 172 cm wzrostu i ciągle rośnie. - Mój chłopak też nie ukrywa, że lubi tylko szczupłe dziewczyny, jak mi zacznie wisieć tyłek znajdzie sobie inną - mówi. Natalia ma świadomość, że zbyt ostra dieta może mieć dramatyczne skutki, ale bardziej boi się fałdki na brzuchu niż kłopotów ze zdrowiem. Tylko to wypadanie włosów ją przeraża i może ono uchroni 17-latkę przed tragedią.

- Jest taka strona w internecie. Gadamy na niej z dziewczynami i niektóre przechodzą prawdziwe piekło - opowiada. - Wszystkie piszą, że nie było warto, ale ja boję się przytyć. Mimo to - jako że kuchni zaczęła ostro pilnować moja mama - jem teraz więcej, za to zapisałam się na basen. Na razie nie przytyłam.  Za radą Natalii, zajrzałam do internetu, by poznać historie jej wirtualnych koleżanek (w bardzo różnym wieku) i dowiedzieć się jakie poniosły ofiary w walce z nadmiarem ciała.

- Wypadanie włosów, pogorszenie się stanu paznokci, bolące dziąsła, ubytki w zębach, senność, brak koncentracji - wymienia po przecinku autorka pierwszego posta na stronie. Inne do tej stałej niemal listy dodają kłopoty z cerą i coś co prędzej czy później dotyka niemal wszystkie głodujące panie - brak miesiączki.

- Nie mam okresu od pół roku, nie chcę iść z tym do lekarza. Przestałam już się odchudzać. Przytyłam 4 kilo, ale miesiączka nie wraca. Jak u was było dziewczyny? - pisze zdesperowana kobieta. Odpowiedzi nie są pocieszające. Jedna z nich nie miesiączkuje już 16 miesięcy. Druga radzi, by natychmiast iść do lekarza, bo bez kuracji hormonalnej okres prawdopodobnie nie wróci.  Na stronie, gdzie dziesiątki kobiet dzielą się swoimi przeżyciami, można poznać prawdziwy obraz dietetycznej wojny. Tu dziewczyny nie są uśmiechnięte, nie prezentują z dumą szczupłej pupy, nie są modelkami na wybiegu. W tym miejscu opowiadają o depresji, ciągłym niezadowoleniu z siebie, bólu mięśni i stawów, wyniszczeniu organizmu, łamaniu zbyt słabych kości...

Żadna z nich nie wydaje się szczęśliwa. Wiele przekonuje "nowe" na forum, że nie warto tracić wszystkiego dla szczuplejszego wyglądu.  Z relacji kobiet wynika, że na początku wszystko było pięknie. Szybka utrata wagi i zachwyt związany z nową figurą. Potem błędne koło. Lustro zawsze pokazujące zbyt dużo wszystkiego, pojawia się też niepohamowana ochota na jedzenie. Kolejna faza to łysienie, kłopoty z cerą,  osłabienie, brak miesiączki, depresja.

Na szczęście wiele osób postanowiło o siebie zawalczyć. Niektóre same stawały na własnych nogach. Inne potrzebowały pomocy lekarzy. Wszystkie jednak potwierdzają, że wychodzenie z kłopotów trwa kilka razy dłużej niż wpadanie w nie. Z niektórymi skutkami drastycznej diety być może nie poradzą sobie już nigdy.

- Włosy wyglądają już znacznie lepiej, mam też więcej energii, a miesiączka wróciła po podaniu hormonów, ale cały czas mam kłopoty z metabolizmem. Nadal walczę też z własną samooceną - pisze jedna z pań. I dodaje - Wiem jedno nie było warto. Zanim sobie nie ubzdurałam, że będą super laską, wyglądałam normalnie, jedzenie sprawiało mi przyjemność i byłam znacznie szczęśliwsza. Warto o tym pamiętać, zanim zejdziemy do 500 kalorii dziennie - przyjmowanych zazwyczaj w formie płynów.






Źródło: www.fitness.wp.pl