Niewolnice urody - dysmorfofobia

Czy można uzależnić się od dbania o urodę? Czy skubanie brwi albo chodzenie do solarium może przerodzić się w obsesję? Niestety, tak.

Lekarze biją na alarm: dziś na swoim wyglądzie chorobliwie skupia się coraz więcej osób. Liczba psychonerwic jest ogromna i wciąż rośnie. A za utratę umiaru płaci się czasem najwyższą cenę. Była miss Argentyny, 38-letnia Solange Magnano, zmarła wskutek powikłań po kolejnej operacji ujędrniającej pośladki; osierociła dwoje małych dzieci. To przypadek skrajny, ale wcale nie odosobniony. Skupiamy się na problemach ciała, choć tak naprawdę choruje… dusza.

CODZIENNIE ODKRYWAM W SWOIM WYGLĄDZIE NOWE DEFEKTY
Inga, 40 lat

Tylko raz, na studiach, miałam krótki moment, że czułam się atrakcyjna. Po rozstaniu z chłopakiem postanowiłam grubą krechą odciąć się od przeszłości – wspomina Inga. – Wyrzuciłam okulary, kupiłam szkła kontaktowe, zmieniłam fryzurę, poszłam do stylisty i… poczułam się piękną kobietą. Pierwszy raz w życiu! Wstawałam rano, z uśmiechem robiłam makijaż, a w myślach powtarzałam: „Z taką urodą góry możesz przenosić!”. Wstąpiła we mnie nadzieja, że to, co wcześniej działo się ze mną, już nigdy nie wróci. A było strasznie: patrzyłam w lustro z obrzydzeniem, widziałam w nim potwora. Opisać go? Małe oczy, wysokie czoło, piegi, obwisłe piersi, blada skóra, niesymetryczna sylwetka, grube nogi, brak wcięcia w talii, krzywy nos – wylicza jednym tchem i pyta: – Wystarczy? No więc wtedy, gdy tak dobrze się z sobą poczułam, pomyślałam, że może tego potwora już nie ma. Niestety, wrócił – wzdycha. – Wracał stopniowo, najpierw tylko od czasu do czasu przychodził taki dzień, kiedy wyglądałam okropnie. Lecz potem złe dni zdarzały się coraz częściej. Teraz są prawie codziennie. One mnie zabijają!  Trenowałam taniec brzucha, ale ostatnio zrezygnowałam, bo nie mogę patrzeć na siebie w tych wielkich lustrach – mówi Inga.

Nie cierpię luster, ale nie mogę się powstrzymać, by się w nich nie przeglądać. Widzę w nich brzydką kobietę.

Słuchając jej, można doznać szoku: to, co mówi, przeczy temu, co widzę. Stoi przede mną  szczupła, zadbana czterdziestolatka. Precyzyjniej: kobieta grzechu warta – ładna, zgrabna, wysportowana. Sęk w tym, że mimo zapewnień bliskich (nie wierzy w nie) Inga widzi siebie zupełnie inaczej. Codziennie odkrywa  w sobie nowe powody do zmartwień: a to przebarwienia skóry, kolejną zmarszczkę, jakieś znamiona, rozszerzone pory, zwiotczenia, rozstępy. Uff… Po czym robi wszystko, by te (wyimaginowane!) defekty ukryć. Gdy z kimś rozmawia, zakrywa twarz ręką, unika kontaktu wzrokowego. Przestała chodzić na koncerty, do teatru. – Tam wszyscy na mnie patrzą i oceniają. Negatywnie – mówi. Znajomi? Mają już dość jej pytań: „Naprawdę dobrze wyglądam?”. Choć zapewniają, że tak, ona i tak wie swoje i wymyśla kolejne sposoby, by wreszcie wyglądać pięknie. Jest wierną klientką gabinetów kosmetycznych, katuje ciało na siłowni. Ale nie widzi efektów. – Inga, jak często myślisz o wyglądzie? – pytam. Słyszę: – Czasem kilka godzin, nieraz cały dzień. To siedzi w mojej głowie – przyznaje. Rok temu chciała sobie zoperować piersi, ale chirurg się nie zgodził. Powiedział, że są idealne, a skoro ona uważa inaczej, to straciła poczucie rzeczywistości. Polecił jej dobrego terapeutę. – Poszłam. Gdy opowiedziałam mu o problemie, usłyszałam: „Klasyczna hipochondria piękności”. Ponoć jest wiele takich osób. I że to się leczy. Żart. Przecież nie jestem chora, tylko brzydka.

GODZINAMI SKUBIĘ SOBIE BRWI, WYRYWAM WŁOSKI
Agata, 23 lata

Na internetowym forum Agata, studentka romanistyki, zamieściła taki wpis: „Może ktoś mnie zrozumie? Jestem przeciętną osobą: studiuję, pracuję, mam wielu znajomych i niedługo wyprowadzę się do swojego mieszkania. Ale mam dziwną przypadłość – na punkcie włosów”. Dalej Agata opisuje, że zawsze bardzo o nie dbała: po myciu nigdy nie używała suszarki, a na słońce wychodziła w chustce, żeby uchronić włosy przed promieniowaniem. Starała się też nie czesać ich zbyt często, żeby nie wypadały.

Gdy mam napad smutku lub złości, sięgam po pęsetę. Wyszarpywanie brwi albo rzęs sprawia ból, ale też wielką ulgę.

„A teraz wszystko się diametralnie zmieniło – czytamy jej wpis. – Nie mogę żyć bez wyrywania (!) sobie włosów. Wszystkich, na całym ciele. Godzinami skubię brwi, wyrywam rzęsy, włosy pod pachami, w nosie, a nawet łonowe. Mam totalnie wyskubane rzęsy i brwi. Nie chcą już odrastać! Najgorzej, że kępkami wyrywam sobie włosy z głowy. Powstają łyse placki, które ukrywam pod przepaską albo beretem. Nie chcę tego robić, ale muszę! To jest silniejsze ode mnie. A potem staję przed lustrem i histerycznie płaczę. Wstydzę się swojego wyglądu. Czy komuś udało się z tego wyjść?” – Po tym wpisie dostałam wiele odpowiedzi – opowiada Agata. – Emilia, z którą się zaprzyjaźniłam, napisała, że też kiedyś tak robiła. Przypuszczała, że jej fobia miała swój początek w jakichś niedoskonałościach z czasów dzieciństwa. Pomyślałam, że moje byłoby całkiem przyjemne, gdyby nie wiecznie krytyczny ojciec – wspomina Agata. Gdy przypadkowym ruchem ręki odsuwa grzywkę z czoła, widzę, że w miejscu brwi ma narysowaną eyelinerem kreskę. – Zwykle na pytania: „Co jest z twoimi brwiami?”, odpowiadam: „Mam problemy hormonalne” albo „Jestem po chemioterapii”. Ale mam już dość. Chcę w końcu wyjść z domu z rozpuszczonymi włosami, nie ukrywać braku brwi pod grzywką. Jutro przełomowy dzień: idę do psychologa.






Źródło: www.doz.pl

Niewolnice ur...
Autor: Marcel
1 2 3 4 5
Średnia ocena: 4
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany

STATYSTYKI

zdjęć7598
filmów425
blogów197
postów50485
komentarzy4204
chorób514
ogłoszeń24
jest nas18894
nowych dzisiaj0
w tym miesiącu0
zalogowani0
online (ostatnie 24h)0
Utworzone przez eBiznes.pl

Nasze-choroby.pl to portal, na którym znajdziesz wiele informacji o chorabach i to nie tylko tych łatwych do zdiagnozowania, ale także mających różne objawy. Zarażenie się wirusem to choroba nabyta ale są też choroby dziedziczne lub inaczej genetyczne. Źródłem choroby może być stan zapalny, zapalenie ucha czy gardła to wręcz nagminne przypadki chorób laryngologicznych. Leczenie ich to proces jakim musimy się poddać po wizycie u lekarza laryngologa, ale są jeszcze inne choroby, które leczą lekarze tacy jak: ginekolodzy, pediatrzy, stomatolodzy, kardiolodzy i inni. Dbanie o zdrowie nie powinno zaczynać się kiedy choroba zaatakuje. Musimy dbać o nie zanim objawy choroby dadzą znać o infekcji, zapaleniu naszego organizmu. Zdrowia nie szanujemy dopóki choroba nie da znać o sobie. Leczenie traktujemy wtedy jako złote lekarstwo na zdrowie, które wypędzi z nas choroby. Jednak powinniśmy dbać o zdrowie zanim choroba zmusi nas do wizyty u lekarza. Leczenie nigdy nie jest lepsze od dbania o zdrowie.

Wysokiej jakości bielizna męska już w sprzedaży. |